"Nie miał 20 lat, kiedy zaangażował się w życie publiczne u progu niepodległej Polski. Tak bardzo bał się latać samolotami, ale tego dnia zdecydował się polecieć, by być razem z innymi w Katyniu" - powiedział premier Donald Tusk podczas ceremonii powitania trumien z ciałami ofiar katastrofy.
"Wiele robił dla swojego ukochanego miasta. Walczył o wszystkie kluczowe inwestycje: Regionalne Centrum Kultury, stadion, obwodnice, drogę S6, odbudowę brzegu morskiego i z uporem maniaka tego pilnował, zadręczając nas pytaniami o stan ich realizacji" - wspomina Karpiniuka prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek.
Do polityki, która - jak sam przyznawał - była jego pasją, Sebastian Karpiniuk wszedł w wieku 22 lat, wstępując do Kongresu Liberalno-Demokratycznego (KLD). Potem należał do Unii Wolności, a w 2001 r. związał się z Platformą Obywatelską.
Polityczną karierę zaczynał w samorządzie. W 1997 r., zaraz po prawniczych studiach w Gdańsku, został rzecznikiem prezydenta Kołobrzegu Henryka Bieńkowskiego. Rok później uzyskał mandat radnego miasta. W 2002 r. ponownie wszedł do rady, zdobywając samorządowych wyborach największą liczbę głosów w mieście.
W 2004 r. objął funkcję wiceprezydenta Kołobrzegu do spraw społecznych. Rok później odszedł z ratusza, bo z powodzeniem wystartował w wyborach do Sejmu i został posłem.
W 2007 roku, po w przedterminowych wyborach do Sejmu ponownie zasiadł w poselskiej ławie, uzyskując najlepszy wynik w okręgu koszalińskim - 25 827 głosów.
W Sejmie m.in. pilotował ustawę o obniżeniu emerytur byłym funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa. Był też członkiem komisji śledczej do spraw nacisków. Kierował jej pracami przez kilka miesięcy, w czasie których dotychczasowy szef komisji Andrzej Czuma był ministrem sprawiedliwości.
Od stycznia 2009 r. szefował zachodniopomorskim strukturom PO.
W marcu 2010 r. został laureatem plebiscytu radiowej Trójki "Srebrne Usta". Tytuł przyznano mu za wygłoszoną z sejmowej trybuny myśl: "Prawda jest tylko jedna. I prawda leży tam, gdzie leży".
"Byłem zaledwie odtwórcą zacnych słów Władysława Bartoszewskiego i zupełnie się nie spodziewałem tej nagrody" - powiedział po ogłoszeniu werdyktu.
Sebastian Karpiniuk - jak wspominają jego klubowi koledzy - bardzo nie lubił latać samolotami. Posłowie z PO żartowali z tego, mierząc poziom strachu przed lataniem w "karpiniukach".
Na uroczystości do Katynia leciał jednak bez lęku. Poseł Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska wspominał w jednym z radiowych wywiadów przeprowadzonych już po katastrofie, że kiedy pytał o to Sebastiana Karpiniuka, ten powiedział mu, że "jest to tak ważne, iż w ogóle nie myśli o strachu przed lataniem".
Janusz Gromek zapamiętał, że Sebastian Karpiniuk w przeddzień katastrofy mówił mu przez telefon, że "może zdąży po przylocie z Katynia na mszę z okazji piątej rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II". "Niestety ta msza była nie tylko za papieża, prezydenta, ofiary katastrofy, ale też za naszego Sebastiana" - wspominał Gromek.
Sebastian Karpiniuk interesował się sportem. Przed trzy dwa lata był członkiem zarządu Klubu Piłkarskiego "Kotwica Kołobrzeg", kibicował też grającym w ekstraklasie kołobrzeskim koszykarzom.
"Lubił sportową rywalizację. Grałem z nim wiele razy w tenisa stołowego. Choć nigdy nie udało mi się go pokonać, to podejrzewam, że gdyby przegrał, zjadłby rakietkę" - opowiadał Gromek.
Kołobrzescy kibice chcą by imieniem Sebastiana Karpiniuka nazwać nowo budowany stadion w Kołobrzegu.
Sebastian Karpiniuk był kawalerem. Jego mama przedwcześnie zmarła. W Kołobrzegu mieszkał z ojcem.
Największym marzeniem posła Karpiniuka było być do końca życia otoczonym gronem przyjaciół. Za swoją największą wadę uważał pedantyczność, za zaletę - rzetelność, skrupulatność.(PAP)