Drzewiecki miał też - jak zeznał przed komisją śledczą b. szef CBA Mariusz Kamiński - pomagać w załatwieniu córce Sobiesiaka, Magdalenie, posady w zarządzie Totalizatora Sportowego. Według byłego szefa Biura, Drzewiecki mógł być również jednym z ogniw w łańcuchu przecieku o akcji CBA dotyczącej kontaktów biznesmenów z branży hazardowej z politykami PO.
Według materiałów CBA, Chlebowski i Drzewiecki mieli - podczas prac nad projektem zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych - działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Obaj politycy odrzucają zarzuty, jednak Drzewiecki stracił funkcję ministra sportu, a Chlebowski - funkcję szefa klubu PO i przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Z materiałów CBA wynika, że w związku z pracami nad nowelizacją ustawy hazardowej biznesmenom z branży hazardowej zależało na tym, aby nie został rozszerzony katalog gier objętych dopłatami (chodziło o gry spoza monopolu państwowego, czyli np. na automatach).
Prace nad nowelizacją ustawy hazardowej zainicjował na początku 2008 r. minister finansów Jacek Rostowski. Jak sam mówił przed komisją śledczą, zaproponował wprowadzenie dopłat do gier (nieobjętych monopolem państwa, m.in. gier na automatach), by tu znaleźć pieniądze na finansowanie budowy stadionu narodowego i Narodowego Centrum Sportu, czyli kompleksu sportowego na terenie sąsiadującym ze stadionem narodowym. W ten sposób minister finansów chciał odciążyć budżet państwa.
Rostowski tłumaczył, że choć sam mógł wprowadzić zapis o dopłatach do projektu nowelizacji, to jednak zależało mu na tym, aby pieniądze z dopłat, które trafiają do Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej, zostały przeznaczone konkretnie na budowę stadionu narodowego i NCS.
Ponieważ Funduszem tym rozporządza minister sportu, resort finansów zwrócił się do niego z pismem dotyczącym planów wprowadzenia dopłat. Pod koniec kwietnia 2008 r. Drzewiecki w piśmie do MF uznał wprowadzenie ich za niecelowe. Tłumaczył, że budowa stadionu narodowego w Warszawie będzie finansowana z budżetu państwa.
Rostowski powiedział przed komisją śledczą, że skoro dopłaty zostały uznane przez ministra sportu za niecelowe, 5 maja na spotkaniu kierownictwa resortu finansów zaakceptowany został projekt nowelizacji bez dopłat. Jednak 8 maja 2008 r. na spotkaniu poświęconym oszczędnościom budżetowym na następny rok, Rostowski poprosił Drzewieckiego, by jeszcze raz zastanowił się nad kwestią dopłat. Minister finansów miał mówić, że zależy mu dopłatach, tak by w ten sposób resort sportu zrezygnował z niektórych roszczeń względem budżetu.
Według Rostowskiego, po tej rozmowie Drzewiecki 21 maja przysłał pismo mówiące o celowości wprowadzenia dopłat i na późniejszej konferencji uzgodnieniowej ten wniosek ministra sportu został przyjęty.
Z kalendarium prac nad nowelizacją przygotowaną w kancelarii premiera wynika, że w sierpniu 2008 r. do Komitetu Stałego Rady Ministrów trafił projekt, w którym dopłaty były. Komitet rozpatrzył projekt 18 września i rekomendował go rządowi. Potem jednak trwały dalsze prace nad nim w Rządowym Centrum Legislacji, a także zajęła się nim Komisja Prawnicza. Dopiero w kwietniu 2009 r. wiceminister finansów Jacek Kapica ponownie skierował projekt do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Również w tym projekcie - jak wynika z kalendarium prac nad nowelizacją - dopłaty były.
Jednak pismem z 30 czerwca 2009 r. Drzewiecki wniósł o wyłączenie dopłat z projektu. Jak napisał robi to, "w związku z kontrowersjami" dotyczącymi rozwiązań zawartych w projekcie nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, szczególnie w zakresie dotyczącym znacznego poszerzenia katalogu gier objętych dopłatami i licznymi wystąpieniami na tym tle kierowanymi do ministra sportu. Rezygnacja z dopłat motywowana była odstąpieniem od realizacji II etapu budowy NCS.
Drzewiecki zmienił stanowisko w sprawie dopłat jeszcze raz - 2 września 2009 r. Według kalendarium resortu sportu, w tym dniu minister sportu wystosował pismo do Ministerstwa Finansów, wyjaśniające przesłanki wycofania się z wcześniej zgłaszanych uwag. W piśmie tym Drzewiecki pozostawił ministrowi finansów "decyzję co do zasadności utrzymania rozwiązań zawartych w projekcie ustawy, pomimo odstąpienia od realizacji II etapu budowy Narodowego Centrum Sportu".
Sam Drzewiecki na konferencji prasowej w październiku 2009 r. - dwa dni po wybuchu afery hazardowej - powiedział, że nie było jego intencją, by z projektu ustawy o grach i zakładach wzajemnych usunięty został przepis o dopłatach do gier. Przyznał, że zna Ryszarda Sobiesiaka, ale nie rozmawiał z nim o tej sprawie.
Odnosząc się do swego pisma z 30 czerwca, w którym rezygnuje z dopłat, Drzewiecki mówił wtedy, że nie czyta w całości wszystkich dokumentów, które trafiają na jego biurko. Dodał, że musiał poinformować resort finansów, że nie będzie mógł skorzystać ze środków z dopłat, bo - według niego - miały one iść wyłącznie na budowę obiektów NCS, a nie inne cele resortu, tymczasem zapadła decyzje, że nie będzie budowany kompleks NCS.
Zmianę stanowiska, która nastąpiła 2 września Drzewiecki tłumaczył wówczas tym, że po 13 sierpnia 2009 r., kiedy okazało się, że konieczne będą kolejne cięcia w budżecie, resort zdecydował, że środki z dopłat do gier mogłyby - jeśli zgodzi się na to resort finansów - być wykorzystane na inny cel niż realizacja NCS.
Drzewiecki mówił, że nie ma związku między jego pismem w tej sprawie (z 2 września) a spotkaniem z premierem (z 19 sierpnia), na którym Donald Tusk poprosił go o przygotowanie kalendarium prac nad ustawą hazardową. Powiedział też wtedy, że Sobiesiak nigdy nie prosił go o to, aby resort sportu zrezygnował z dopłat zawartych w projekcie nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych i nigdy nie rozmawiał z biznesmenem telefonicznie na temat ustawy.
Nazwisko Drzewieckiego przewija się w stenogramach rozmów telefonicznych Sobiesiaka - rejestrowanych przez CBA w ramach operacji "Black Jack" i prezentowanych w materiale dla premiera (z 12 sierpnia 2009 r.) - m.in. w kontekście projektu nowelizacji ustawy hazardowej i przepisów o dopłatach oraz w kontekście zatrudnienia córki Sobiesiaka, Magdaleny, w zarządzie Totalizatora Sportowego.
Z materiałów CBA wynika, że Sobiesiak dał Drzewieckiemu CV swojej córki, a ówczesny minister sportu przekazał je szefowi swojego gabinetu politycznego Marcinowi Rosołowi; pojawił się pomysł, by Magdalena Sobiesiak weszła do zarządu Totalizatora Sportowego.
Na październikowej konferencji prasowej Drzewiecki przyznał, że chciał pomóc w załatwieniu pracy dla córki Sobiesiaka. Jak mówił, biznesmen zwrócił się do niego z taką prośbą, a on sprawę polecił swojemu asystentowi Marcinowi Rosołowi. "I dalej się nią w ogóle nie interesowałem" - zaznaczył.
Zwrot w tej sprawie - mówił wtedy Drzewiecki - nastąpił, gdy przyszedł do niego Rosół i powiedział, że do ministerstwa przychodzą donosy, że w Totalizatorze Sportowym panuje nepotyzm. Minister relacjonował, że uznał, iż w tej sytuacji "byłoby niecelowe, by ona kandydowała".
Ostatecznie Magdalena Sobiesiak zrezygnowała z ubiegania się o posadę w TS w okolicznościach, które zdaniem Mariusza Kamińskiego, wskazują, jak doszło do przecieku o akcji CBA prowadzonej wobec jej ojca i że mógł w tym odegrać rolę Drzewiecki.
B. szef CBA nie wykluczył przed komisją śledczą, że to premier Donald Tusk lub sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki mogli powiedzieć Drzewieckiemu o działaniach CBA ws. tzw. afery hazardowej, Drzewiecki mógł przekazać informację Rosołowi, a ten córce Sobiesiaka.
Kamiński wskazywał, że 19 sierpnia premier spotkał się z Drzewieckim oraz ówczesnym wicepremierem Grzegorzem Schetyną; natomiast 24 sierpnia Marcin Rosół spotkał się z Magdaleną Sobiesiak, a 25 sierpnia poinformował resort skarbu o wycofaniu się przez nią z konkursu do zarządu TS.
Według b. szefa CBA, "logika wydarzeń jednoznacznie wskazuje, że przełomowym momentem, jeśli chodzi o przeciek" jest spotkanie Rosoła z Magdaleną Sobiesiak. Kamiński przywoływał też m.in. stenogram rozmowy Sobiesiaka z Janem Koskiem z 27 sierpnia, gdy ten mówił: "wycofałem Magdę, bo tam KGB, CBA - jak się spotkamy to ci powiem - donosów było tyle, że k... wiesz.. ze względu na mnie oczywiście".
Drzewiecki oświadczył na konferencji w październiku ub.r., że o operacji CBA w sprawie nieprawidłowości w pracach nad projektem nowelizacji ustawy o grach dowiedział się z gazet.