W piątek wieczorem posłowie PiS Zbigniew Wassermann i Beata Kempa zostali wyłączeni z komisji śledczej; złożony przez posłów PO wniosek w tej sprawie poparło trzech posłów Platformy. Przedstawiciele PO uzasadniali wniosek tym, że posłowie PiS muszą zostać przesłuchani przed komisją jako świadkowie, bo w 2007 r. jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej.

Błaszczak powiedział PAP, że "nie ulega żadnej wątpliwości, że PO realizuje scenariusz polegający na tym, by zamieść aferę hazardową pod dywan". "PO jest sędzią we własnej sprawie, bardzo boi się momentu, kiedy komisja zajmie się aferą hazardową, w którą zamieszani są najważniejsi politycy PO i dlatego eliminuje dwóch, świetnie przygotowanych posłów" - ocenił Błaszczak

Według niego to "sprawa bilingów Schetyny spowodowała tak nerwową decyzję ze strony samej Platformy".

We wtorek Kempa złożyła wniosek o zabezpieczenie i przekazanie komisji śledczej bilingów rozmów - w okresie od 17 listopada 2007 r. do 9 października 2009 r. - z telefonów komórkowych i stacjonarnych, prywatnych i służbowych: b. szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, b. wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, b. ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i biznesmenów: Ryszarda Sobiesiaka, Jana Koska.

"Zastanowimy się, nie można podejmować decyzji w tak szybkim tempie"

W piątek Kempa poinformowała, że szef komisji śledczej Mirosław Sekuła (PO) nakłaniał ją, by wykreśliła z wniosku nazwisko Schetyny.

"Najpierw przewodniczący Sekuła nakłaniał panią poseł do wycofania tego wniosku, a teraz, jak się okazuje, doprowadził do tego, że posłowie Kempa i Wassermann zostali wykluczeni z komisji" - komentował Błaszczak.

Pytany, jak w tej sytuacji zachowa się jego klub i czy wystawi nowych kandydatów do komisji, odpowiedział: "zastanowimy się, nie można podejmować decyzji w tak szybkim tempie".

Błaszczak uważa, że fakt, iż głosowanie nad odwołaniem Kempy i Wassermanna odbyło się bez udziału przedstawiciela PSL w komisji Franciszka Stefaniuka świadczy o tym, że była to "próba ucieczki od odpowiedzialności ze strony PSL".