O "dzieleniu się łapówkami" z Tomaszem Lipcem - oskarżonym o korupcję b. ministrem sportu w rządzie PiS - mówił dziś w sądzie główny świadek oskarżenia, b. wiceszef Centralnego Ośrodka Sportu Tadeusz M., sam podejrzany o łapówkarstwo.

54-letni M. zaczął w sierpniu br. zeznawać przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako świadek. Potwierdził wtedy, że przekazał Lipcowi 170 tys. zł łapówki od właściciela firmy ochroniarskiej Sylwestra Z. za przetarg na ochronę stołecznych obiektów sportowych. Dwukrotnie miał zostawiać pieniądze w służbowym samochodzie Lipca, który ten mu "wypożyczał". Lipiec zaprzecza temu, jak i innym zarzutom.

Od sądowej oceny wiarygodności M. w dużym stopniu będzie zależał los oskarżonych w tym procesie, w którym odpowiadają też żona ministra i jego b. współpracownik Arkadiusz Ż.

Tadeusz M. stoi pod wieloma zarzutami korupcji w COS, ale wciąż nie ma aktu oskarżenia w jego sprawie. W czerwcu 2007 r. na dziedzińcu resortu sportu zatrzymało go CBA. Niedługo później ówczesny premier Jarosław Kaczyński przyjął dymisję ministra Lipca.

"Gdy mnie przyjmowano do COS, Arkadiusz Ż. mówił, że moją rolą jest wygenerowanie "lewych pieniędzy" - mówił dziś M. "Nie dawało się tego zrobić" - odparł M., pytany przez prokuratora, dlaczego minęło sporo czasu zanim "pojawiła się pierwsza łapówka". M. twierdzi, że długo "udawało mu się unikać pierwszego momentu wręczenia łapówki".

"Nigdy nie miałem przekonania, że Lipiec przestanie być ministrem"

Świadek przyznał też, że formalnie nikt nie żądał od niego przekazywania łapówek. Pytany, dlaczego zatem przekazywał je Lipcowi, M. odparł: "Miałem przekonanie, że taka jest moja rola". "Nigdy nie miałem przekonania, że Lipiec przestanie być ministrem; sądziłem że to wytwór czujności i wrażliwości pana ministra" - dodawał M.

Większość winy co do korupcji świadek zrzucał na Ż., którego uznał za "szarą eminencję" w kierowanym przez Lipca przed objęciem ministerialnych funkcji Warszawskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Ż. miał - według M. - ciągle interesować się, ile można "wyciągnąć" z kolejnych przetargów. Ż. zamierza pozwać M. za te oskarżenia, które uznaje za fałszywe. Ż. liczy na uniewinnienie i podkreśla, że na własną prośbę odszedł z resortu w 2006 r., a obciążają go tylko pomówienia M.

Lipca oskarżono m.in., że jako minister uzależnił od łapówki powołanie M. na wiceszefa COS i że przyjął od niego co najmniej 100 tys. zł. Jest też oskarżony, że w 2006 r. przekroczył uprawnienia ministra, bo polecił Tadeuszowi M. fikcyjne zatrudnienie swego kierowcy, za co płacono mu więcej niż zarabia kierowca. "Pan minister nie interesował się szczegółami; pieniądze dla kierowcy miały być i tyle" - zeznał dziś M.



Z kolei jeszcze jako szef warszawskiego OSiR, Lipiec w latach 2004-05 miał zażądać 170 tys. zł łapówki za realizację umowy na remont lodowiska na Stegnach i otrzymał tę kwotę. I jako szef OSiR, i jako minister miał też polecić podwładnym fikcyjne zatrudnienie opiekunki swego dziecka, za co wypłacono nienależne pieniądze w łącznej kwocie 34 tys. zł.

M. podtrzymał swe słowa ze śledztwa, że na prośbę Lipca zatrudnił w COS opiekunkę dzieci ministra; dał też kilku innym polecanym osobom bez wymaganych kwalifikacji pracę na kierowniczych stanowiskach.

Lipiec nie przyznaje się do zarzutów

Lipiec nie przyznaje się do zarzutów. Uważa, że próbowano go skompromitować, by jego miejsce w rządzie PiS mogła zająć Elżbieta Jakubiak, chcąca - jego zdaniem - tej funkcji po przyznaniu Polsce organizacji Euro 2012.

M. powtarzał też przed sądem, że słyszał o funduszu PiS, na który miały trafiać pieniądze z przetargów na budowę stadionu narodowego. Prokuratura kilka miesięcy temu, nie znalazłszy dowodów, umorzyła śledztwo w tej sprawie.