Petrziczek wyraził przekonanie, że uda się znaleźć wspólny język i dojść do porozumienia. Wprowadzone przez obie strony regulacje związane z ograniczaniem rozprzestrzeniania się koronawirusa i zamknięcie granic utrudniły powroty obywatelom do swoich państw. Ruch odbywa się jedynie na podstawie tzw. wyjątków, które muszą być oficjalnie podane do wiadomości drugiej stronie drogą dyplomatyczną.
Minister uważa, że możliwe jest także porozumienie dotyczące pracowników transgranicznych. Jego zdaniem jest ono potrzebne „z uwagi na potrzeby czeskich szpitali lub innych instytucji związanych z ochroną zdrowia, w których pracuje wielu polskich obywateli, którzy często nie chodzą do pracy”. Petrziczek dodał również, że z punktu widzenia czeskich instytucji jest to duży problem.
Szef czeskiej dyplomacji zaznaczył, że rządy Polski i Czech podejmują decyzje, kierując się przede wszystkim wymogami zwalczania nawet „najmniejszych szans na zawleczenie zarazy koronawirusa na terytorium drugiego kraju”.
Wprowadzone przez Polskę ograniczenia nie przewidują specjalnych praw dla przekraczających granicę Polaków pracujących na stałe w Czechach, więc każdy stamtąd wracający musi odbyć dwutygodniową kwarantannę. Przez tę regulację polscy pracownicy nie mogą np. wrócić na weekend do swojego kraju albo codziennie dojeżdżać do pracy.
Strona czeska proponuje, aby zastosować tutaj regulacje obowiązujące Czechów, którzy na stałe pracują w Austrii lub w Niemczech.
Agencja CTK poinformowała w piątek, że granicząca z Czechami Bawaria na południowym wschodzie Niemiec rozważa zamknięcie granic z Czechami także dla osób pracujących na terenie drugiego kraju.