Noclegownie i schroniska są skuteczne tylko, by ludzie nie umierali na ulicach. Nie pomagają w wychodzeniu z bezdomności - mówi Jakub Wilczek, prezes Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności
fot. Materiały prasowe Jakub Wilczek, prezes Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności / DGP
Czemu ma służyć karta praw osób w kryzysie bezdomności?
To inicjatywa FEANTSA, europejskiej instytucji skupiającej kilkaset organizacji wspierających osoby bezdomne. Idea jest prosta: by prawa tych ludzi nie były łamane. A niestety tak się dzieje dziś, nie tylko w Polsce. W Europie narasta zjawisko kryminalizacji bezdomności. Węgry np. wprowadziły ustawę, w myśl której policjant wzywa bezdomnego do opuszczenia przestrzeni publicznej. Jeśli w ciągu 90 dni uczyni to trzykrotnie, a bezdomny nie podporządkuje się, zostanie wszczęte wobec niego postępowanie. Tym zmianom nie towarzyszy jednak otwieranie nowych schronisk. Holandia, gdzie liczba bezdomnych w ciągu ostatnich 10 lat podwoiła się i wynosi oficjalnie ok. 39 tys. osób (w Polsce to według MRPiPS nieco ponad 30 tys. – red.), karze tych ludzi za szukanie żywności w śmietnikach. Niektóre szwedzkie miasta (np. Eskilstuna) wprowadzają płatne karty żebraka, bez których proszenie o pomoc przechodniów jest nielegalne. Te rozwiązania mają na celu wyeliminowanie bezdomnych z ulicy, ale nie usuną problemu. Ci ludzie są i będą.
Karta jest alternatywnym rozwiązaniem?
Tak. Nie należy traktować jej jako dokumentu promującego „prawo do bezdomności”. Chodzi o pokazanie, że można działać inaczej. Karta składa się z 11 punktów – zbioru praw podstawowych. Pierwsze to prawo do mieszkania.
O czym mówi?
O tym, że noclegownie i schroniska są skuteczne tylko, by ludzie nie umierali na ulicach. Nie pomagają w wychodzeniu z bezdomności i nie przeciwdziałają jej. Mieszkania byłyby więc miejscem schronienia dla osoby chcącej wrócić do normalności albo dla eksmitowanej, by nie wylądowała na ulicy, czy częściowo niesamodzielnej, która w innym wypadku trafiłaby do domu pomocy społecznej. Karta ma motywować gminy do tworzenia takich miejsc. Na zarzuty w stylu „po co menelowi mieszkanie” od razu odpowiem: to się wszystkim opłaci. Usługi w schroniskach drożeją na naszych oczach, bo trwa wdrażanie rozporządzenia MRPiPS w celu zapewnienia tam wyższych standardów. Poza tym bez systemowego wsparcia bezdomni co najmniej raz w miesiącu lądują na SOR-ach. A dzień w szpitalu kosztuje bez mała tyle, co miesiąc w schronisku. Takie mieszkania dają większą szansę na wyjście z bezdomności.
A inne punkty z karty?
To: prawo dostępu do godnych warunków tymczasowego schronienia, do korzystania z przestrzeni publicznej i swobodnego przemieszczania się w niej, równego traktowania, adresu korespondencyjnego, dostępu do podstawowych urządzeń sanitarnych, usług ratujących życie, udziału w wyborach, ochrony danych osobowych, prywatności, do podejmowania czynności niezbędnych do przetrwania w granicach obowiązującego prawa. Tym tropem poszły już hiszpańskie miasta, jak Barcelona, Mostoles i Santiago de Compostela. W Słowenii kolejne cztery rady miejskie przyjęły kartę. Przygotowują się do tego miasta w Anglii (np. Brighton). Do tego grona dołącza teraz Gdańsk. Liczymy, że następna będzie Warszawa, bo wiceprezydent stolicy Paweł Rabiej deklarował duże zainteresowanie tematem.
Skąd pewność, że karta nie będzie wyłącznie zbiorem pięknych deklaracji na papierze?
Choćby stąd, że w Gdańsku konsultacje trwały ponad rok. I były szerokie, z uwzględnieniem lokalnej specyfiki. Dyskutowały władze samorządowe, mieszkańcy. O zdanie pytano przedstawicieli małego biznesu, którzy np. często mierzą się z problemem osób żebrzących o pieniądze od gości kawiarnianych ogródków. Do dyskusji włączono też samych bezdomnych. Końcowy dokument jest pokazaniem, że wszyscy respektujemy prawa człowieka zapisane w konstytucji, m.in. w art. 75 („Władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego”), ale też prawo do wolności, przemieszczania się, godności. I że zdecydowanie bliżej nam do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, a nie rozwiązań siłowych, jak te z Węgier. Co ważne, karta trafi docelowo do wszystkich miejsc i instytucji, które mają styczność z bezdomnymi. Choć rzeczywiście: za działaniami samorządowymi powinny pójść te na szczeblu centralnym.
Jakie konkretnie?
Do zgrania działań MRPiPS oraz resortu zdrowia, których polityka bezpośrednio przekłada się na los tych ludzi, przydałoby się powołanie krajowego koordynatora ds. przeciwdziałania bezdomności. Powtarzamy to jak mantrę od lat. Może teraz coś się zmieni. Bo gdy przeszło rok temu występowaliśmy z zapytaniem do premiera, otrzymaliśmy lakoniczną odpowiedź, że obecny system zapewnia pomoc na adekwatnym poziomie. Po ostatnich wyborach parlamentarnych ponowiliśmy pytanie. Kilka dni temu dostaliśmy nowe pismo, które mówi o potrzebie analizy problemu. Czyli: jest nadzieja.