Jednym z powodów zmiany szefa kancelarii prezydenta była chęć pozbycia się postaci uznawanej często za kuratora interesów Kołomojskiego.
Ostatnie przetasowania na ukraińskich szczytach władzy – zmiana szefa biura prezydenta i skandal podsłuchowy, którego ofiarą padł premier – negatywnie weryfikują tezę, jakoby ekipa Wołodymyra Zełenskiego była kontrolowana przez oligarchę Ihora Kołomojskiego. Zełenski był wieloletnim wspólnikiem Kołomojskiego i skonfliktowany z poprzednim prezydentem oligarcha wydatnie wpłynął na jego zwycięstwo w 2019 r. Ale ich drogi zaczęły się rozchodzić.
Jak twierdził Andrij Bohdan, były prawnik Kołomojskiego, to on namówił Zełenskiego do kandydowania. Po jego zwycięstwie został szefem jego biura i de facto człowiekiem numer dwa. Często publicznie udzielał mu rad, szepcząc je do ucha, a nawet towarzyszył Zełenskiemu w wolnym czasie, co obaj politycy dokumentowali w mediach społecznościowych. Ukraińcy zaczęli żartować, że urzędnicy mogą rywalizować o dostęp tylko do jednego ucha prezydenta, bo na drugie abonament zdobył Bohdan.
Jednak od kilku miesięcy w otoczeniu szefa państwa trwała wojna podjazdowa. Wypowiedział ją Bohdanowi doradca Zełenskiego Andrij Jermak, człowiek do zadań specjalnych. To on potajemnie rozmawiał z wysłannikiem Donalda Trumpa Rudym Giulianim o ewentualnej współpracy przy przekazaniu prezydentowi USA haków na rywala Joego Bidena, negocjował z Rosjanami wymianę jeńców i czuwał nad załagodzeniem historycznych napięć z Polską. Jermak, były producent filmowy, jest przyjacielem Tymura Mindycza. Mindycz zaś to były narzeczony córki Kołomojskiego, który – jak mówił oligarcha „Ukrajinśkiej prawdzie” – kilkanaście lat temu poznał go z Zełenskim.
O tym, że szala zwycięstwa w wojnie podjazdowej przesuwa się na korzyść Jermaka, świadczyło kilka faktów. Po pierwsze, ocalał mer Kijowa Witalij Kłyczko, którego Bohdan próbował pozbawić stanowiska, a ten zaczął szukać wsparcia u Jermaka i Giulianiego. Po drugie, to Jermak towarzyszył Zełenskiemu podczas urlopu w Omanie, w trakcie którego prawdopodobnie doszło do kontaktu z wysłannikami Kremla. Także do Polski na rocznicę wyzwolenia Auschwitz i do Watykanu prezydent zabrał ze sobą Jermaka, a nie Bohdana, choć ten ostatni jest grekokatolikiem i zależało mu na audiencji u papieża. Po trzecie, Bohdan prowokował konflikty z zapleczem partyjnym i mediami, nazywając te ostatnie „presstytutkami”, co dbającemu o wizerunek Zełenskiemu nie mogło się podobać.
Gdy Zełenski mianował Bohdana na szefa biura, interpretowano to jako ruch na korzyść Kołomojskiego. Ale chociaż od sierpnia 2019 r. ekipa Zełenskiego – on sam i partia Sługa Narodu – w pełni kontrolują organy władzy, najważniejsze oczekiwanie Kołomojskiego nie zostało spełnione. Chodzi o zwrot znacjonalizowanego w 2016 r. PrywatBanku. Przeciwny jest gospodarczy pion rządu Ołeksija Honczaruka, który w tej akurat sprawie nieoczekiwanie znalazł w Bohdanie sojusznika. Jermak zaś jest postrzegany jako jeszcze bardziej oddalony od Kołomojskiego, a zarazem strawniejszy dla Waszyngtonu i Moskwy. W Rosji prowadził biznes, nawiązał też dobry kontakt z wiceszefem kremlowskiej administracji Dmitrijem Kozakiem.
Charakterystyczna była sprawa afery podsłuchowej. W styczniu deputowany Sługi Narodu Ołeksandr Dubinski, były menedżer należącego do Kołomojskiego kanału 1+1, ujawnił nagrania, na których premier podczas narady z kierownictwem banku centralnego negatywnie ocenia rozeznanie Zełenskiego w meandrach polityki finansowej. Honczaruk zadeklarował gotowość do dymisji, jednak prezydent dał mu drugą szansę. Jednocześnie ekipa głowy państwa zaczęła szukać źródeł przecieku.
Zinterpretowała go jako koordynowany przez wierną Kołomojskiemu wewnętrzną opozycję prezydenta w Słudze Narodu.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy odkryła, że w metadanych pliku z nagraniem pojawia się nazwisko Jewhena Kuksina, dziennikarza stacji 1+1. 5 lutego funkcjonariusze SBU przeszukali jedno z pomieszczeń w budynku telewizji. Agencja Interfaks-Ukrajina w opublikowanym wczoraj wywiadzie z Zełenskim zapytała go, czy wejście do redakcji, które 1+1 nagłośniła jako uderzenie w wolne media, nie wywoła sporu z Kołomojskim. – Mam już tyle konfliktów ze wszystkimi, że jeden więcej… Lubię ten kanał, ale to nie dotyczy sprawy SBU z pracownikami Saszy Dubinskiego. No, będzie konflikt, co zrobić… – mówił prezydent.