Rostowski w swym wystąpieniu przed komisją polemizował m.in. z tezą, że spadek dochodów z VAT w stosunku do spodziewanych w 2008 r. był wywołany likwidacją tzw. 30-proc. sankcji VAT. Przypomniał, że sankcja ta została zniesiona w ustawie uchwalonej w 2008 roku.
Zaznaczył, że wtedy tę ustawę poparły wszystkie kluby, także posłowie PiS, choć wszyscy wiedzieli, że może mieć negatywny wpływ na dochody z VAT. Za głosowali, jak mówił, m.in. posłowie Jarosław Kaczyński i Beata Szydło. "Pan na nich też złoży doniesienie na zaniechanie obowiązków?" - pytał przewodniczącego komisji Marcina Horałę (PiS), nawiązując do wniosku do prokuratury, jaki komisja złożyła w związku z działaniami samego Rostowskiego.
Były minister przypomniał również, że już w 2006 roku rząd PiS, w którym na czele resortu finansów stała Zyta Gilowska, przyjął projekt ustawy, w którym była likwidacja 30-proc. sankcji VAT.
Także w 2009 roku, zdaniem Rostowskiego, zniesienie sankcji nie miało wpływu na to, że projekt budżetu nie został zrealizowany w zakresie dochodów z VAT i był niższy o ok. 2 mld zł.
Za niższe dochody z VAT, jego zdaniem, odpowiadała przede wszystkim tzw. procykliczność podatku VAT, czyli większy proporcjonalnie spadek dochodów z tego podatku w sytuacji mniejszego wzrostu, a większy proporcjonalnie wzrost dochodów w sytuacji większego wzrostu gospodarczego.
Dowodzą tego dane np. z krajów bałtyckich, dowodzą tego także dane z lat 2010-11, gdy polska gospodarka zaczęła rosnąć, a dochody wzrosły aż o 24 proc., czyli o 20 mld zł - mówił.
"Co jest ciekawe, w 2011 roku relacja VAT do PKB powróciła do poziomu 7,8 proc. Przypomnę tylko, że to jest liczba, która nie została osiągnięta do dnia dzisiejszego. W 2017 roku, za uszczelniających rządów PiS, ta relacja wynosiła 7,6 proc." - podkreślał Rostowski.
"To wszystko, co powiedziałem to są po prostu fakty; żeby je sprawdzić, trzeba sięgnąć do roczników statystycznych" - zaznaczył.
Pełnomocnik Rostowskiego Marek Chmaj zaznaczył, że ponieważ wobec Rostowskiego zostało przez komisję złożone zawiadomienie o przestępstwie, mógłby on odmówić odpowiedzi na pytania. Nie zrobi tego jednak, bo - jak podkreślił - "nie ma nic do ukrycia".