PO chce, by Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się importowi do Polski odpadów z ostatnich dwóch lat. Wkrótce do NIK ma trafić wniosek Platformy w tej sprawie. Stanisław Gawłowski (PO) jest zdania, że w czasach rządów PiS wwóz odpadów do naszego kraju zwiększył się ponad dwukrotnie.

Gawłowski to były wiceminister środowiska w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz, obecnie szef sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. We wtorek po raz pierwszy od wyjścia z aresztu wziął udział w konferencji prasowej w Sejmie.

Polityk przekonywał, że pod rządami PiS ponad dwukrotnie zwiększył się import odpadów do Polski. Przyznał, że na tę liczbę składają m.in. ubrania, które do Polski przyjeżdżają jako towar do sklepów typu "second hand". "Ale tak dużego wwozu do Polski odpadów, jak to miało miejsce na przestrzeni ostatnich dwóch lat, nie rejestrowano naprawdę przez wiele, wiele lat" - wskazywał poseł PO.

Dlatego też - jak poinformował - Platforma zamierza zwrócić się w tej sprawie do NIK o przeprowadzenie szczegółowej i kompleksowej kontroli. Wniosek ma dotyczyć m.in. zbadania wszystkich zgód wydawanych przez ostatnie lata na wwóz odpadów do Polski, miejsc ich składowania (w tym braku odpowiedniego rozporządzenia resortu środowiska regulującego tę kwestię).

Chodzi o rozporządzenie w sprawie warunków magazynowania odpadów. Gabriela Lenartowicz (PO) skrytykowała też Ministerstwo Środowiska za brak elektronicznej bazy odpadów. Jak tłumaczyła, istotą kontroli państwa nad gospodarką odpadami jest odpowiedni nadzór nad ich przemieszczaniem, tymczasem - jej zdaniem - takiej kontroli nie ma. Następstwem tych zaniedbań - jak wskazywała - są m.in. pożary wysypisk.

Lenartowicz zapowiedziała, że Platforma złoży w Sejmie projekt ustawy, która ureguluje nadzór nad odpadami.

Posłanka odniosła się też do rządowej nowelizacji ustaw: Prawo ochrony środowiska i ustawy o odpadach, które precyzują m.in. co może być uznane za produkt uboczny. Sejm ma rozpatrzyć w tym tygodniu senackie poprawki do noweli. W ocenie Lenartowicz przygotowane przez rząd zmiany są bublem prawnym. "Będziemy głosować poprawki senackie, które tylko w ograniczonym zakresie poprawią te przedłożenia, które wynikają z niekompetencji, z niewiedzy i lenistwa" - powiedziała posłanka PO.

Zgodnie z obowiązującym prawem jako produkt uboczny można określić pozostałość procesu produkcyjnego, która nie jest odpadem. Produkt uboczny musi spełniać pewne warunki, np. dana substancja lub przedmiot nie mogą być szkodliwe dla środowiska, życia lub zdrowia ludzi. Nowela przewiduje, że uznanie bądź nie danego przedmiotu lub substancji za produkt uboczny nastąpi w drodze decyzji administracyjnej, którą wyda marszałek, po zaopiniowaniu przez wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska (WIOŚ).

Nowe przepisy mają ponadto wyeliminować wydawanie zezwoleń na składowanie odpadów dla miejsc, które nie spełniają wymagań przeciwpożarowych, np. ze względu na brak dróg przeciwpożarowych czy zbiorników przeciwpożarowych, a także wydawanie tych zezwoleń osobom, które zostały skazane prawomocnym wyrokiem.(PAP)

autorka: Marta Rawicz