Policja w Monachium, która prowadzi dochodzenie wobec polskiego Polaka, pracującego jako niewykwalifikowana pomoc pielęgniarska, podejrzanego o zabójstwo i cztery usiłowania zabójstwa podopiecznych przy pomocy insuliny, otrzymała dotąd od ludności 26 doniesień na jego temat - podał dziennik "Bild".

Śledztwo wszczęto, gdy przy sądowo-lekarskim badaniu zwłok zmarłego 12 lutego w swym mieszkaniu w Ottobrunn pod Monachium 78-letniego mężczyzny, którym od trzech dni Polak się opiekował, wykryto ślady zastrzyków i bardzo niski poziom cukru we krwi - choć nie cierpiał on na cukrzycę. Dlatego Polaka aresztowano, znajdując wśród jego rzeczy dwie karty debetowe zmarłego wraz z kodami PIN, jak też 1210 euro w gotówce.

36-letni Grzegorz Stanisław W. przyznał się później do wstrzyknięcia insuliny. Obecnie przebywa w areszcie tymczasowym, prokuratura postawiła mu zarzut popełnienia z chciwości zabójstwa z premedytacją.

Pracującym od lat w Niemczech jako niewykwalifikowana pomoc pielęgniarska Polakiem, policja zainteresowała się latem ubiegłego roku, gdy powierzony jego opiece emeryt z Muelheim an der Ruhr trafił do szpitala w stanie zagrożenia życia z powodu niskiego poziomu cukru we krwi i po dwóch miesiącach zmarł. Dochodzenie utknęło jednak w martwym punkcie, gdyż W. wyjechał i nie wiadomo było, gdzie przebywa.

Praca monachijskich śledczych ujawniła więcej przypadków przyjęcia do szpitala wykazujących analogiczne objawy podopiecznych Polaka, z których żaden nie był diabetykiem. Miało to miejsce w Waiblingen w Badenii-Wirtembergii oraz w Weilheim i w Aresing w Bawarii. Ponadto bada się okoliczności zgonu osoby z Burg w Szlezwiku-Holsztynie, która zmarła w kilka dni po przybyciu do niej W., oraz trzy przypisywane mu kradzieże.

Czynności śledcze rozszerzono także na Polskę i przy pomocy polskich kolegów przeszukano mieszkanie podejrzanego - powiedziała rzeczniczka monachijskiej prokuratury Anne Leiding.

Grzegorz Stanisław W. pracował za granicą od 2008 roku - w Anglii, a potem coraz częściej w Niemczech. Zawierane z nim za pośrednictwem różnych agencji umowy przewidywały pracę całodobową i dlatego wprowadzał się do mieszkań podopiecznych. W większości przypadków przedterminowo rezygnowano z jego usług ze względu na okazywane grubiaństwo.

Jak podała w środę cytowana przez "Bild" policja, w efekcie apelu do społeczeństwa o informacje na temat W. napłynęły wiadomości o ośmiu konkretnych miejscach, gdzie miał przebywać bądź pracować. Chodzi tu o Berlin, Hanower i bawarskie Forchheim oraz miejscowości w powiatach Fuerstenfeldbruck, Traunstein i Kitzingen w Bawarii, w powiecie Tuttlingen w Badenii-Wirtembergii i w powiecie Maerkischer Kreis w Północnej Nadrenii-Westfalii.

UWAGA: Stowarzyszenie Pielęgniarki Cyfrowe prosi o nieużywanie w stosunku do Grzegorz W. określenia "pielęgniarz", ponieważ pracował on jako niewykwalifikowana pomoc pielęgniarska i opiekun osób starszych, co nie jest jednoznaczne z wykonywaniem zawodu pielęgniarki/pielęgniarza.