Wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański pozytywnie odniósł się w środę do programu prac Komisji Europejskiej na 2018 r. Zapowiedział, że w dyskusji na temat projektu wieloletniego budżetu Polska będzie broniła unijnej polityki rolnej i polityki spójności.

W swoim wystąpieniu przed sejmową komisją ds. UE wiceminister oświadczył, że Polska pozytywnie odnosi się do przedstawionego przez KE w październiku dokumentu. Najbardziej doniosłym elementem przyszłorocznych prac Komisji jest - jego zdaniem - planowane ogłoszenie projektu wieloletniego budżetu UE po roku 2020.

"Polska, tak jak do tej pory (...) będzie trzymała się bardzo jasnego stanowiska, w którym zakładamy, że możliwa i być może konieczna jest reforma budżetu wieloletniego, możliwe i być może konieczne jest wyznaczenie nowych, dodatkowych priorytetów, ale muszą to być priorytety dodatkowe, a nie priorytety, które zastąpią dotychczasowe, częstokroć traktatowo zdefiniowane cele UE, w szczególności w zakresie wspólnej polityki rolnej i polityki spójności" - zapowiedział Szymański.

"Obie polityki, w naszym przekonaniu, reprezentują nie tylko proinwestycyjny charakter, ale również reprezentują europejską wartość dodaną. Polityka spójności, w szczególności, nie jest polityką pomocową; jest polityką rozwojową, jest polityką kompensacji za otwarcie rynku wspólnotowego" - podkreślił wiceminister.

Zapewnił jednocześnie o otwartości polskiego rządu na "rozmowę na temat nowych zasobów własnych budżetu unijnego". Zastrzegł, że testowane w przeszłości, lecz powracające w europejskiej debacie pomysły dotyczące np. wprowadzania podatków opartych o cele natury środowiskowej czy też klimatycznych "to nie są propozycje, które w łatwy sposób mogą uzyskać poparcie w Radzie".

"Natomiast nie odrzucamy tej dyskusji z zasady. Chcemy usłyszeć uszczegółowione opinie, w szczególności KE, jakie środki własne mogłyby posłużyć temu, by budżet europejski zasilać w lepszy, bardziej przewidywalny, bardziej stabilny sposób" - dodał Szymański.

Wiceszef MSZ odniósł się też m.in. do planów KE dotyczących wspólnotowego rynku energii i rozwój koncepcji unii energetycznej. Jak zaznaczył, Polska oczekuje "możliwie szybkich, intensywnych, ambitnych prac nad projektem dyrektywy gazowej, która by uszczelniła trzeci pakiet energetyczny i pozbawiła wątpliwości natury prawnej, czy to instytucje unijne, czy też poszczególne państwa członkowskie w zakresie stosowalności reżimu trzeciego pakietu energetycznego do wszystkich elementów infrastruktury gazowej, która rozwijana jest w Europie lub która łączy UE z krajami trzecimi".

Jak dodał, Polsce zależy, żeby uściślająca te kwestie nowelizacja dyrektywy gazowej "raz na zawsze" przecięła wątpliwości w tej sprawie. Dodał, że wstępny projekt nowelizacji został przedstawiony przez KE "zgodnie z polskimi oczekiwaniami, w ślad za interwencją premier Beaty Szydło na Radzie Europejskiej".

Chodzi o przedstawioną w listopadzie propozycję nowelizacji unijnej dyrektywy gazowej, która ma jednoznacznie wskazać, że podmorskie części gazociągów na terenie UE podlegają przepisom trzeciego pakietu energetycznego. Inicjatywa mogłaby zagrozić opłacalności projektu gazociągu Nord Stream 2. KE liczyła na to, że zmiany zostaną szybko przyjęte przez kraje UE.

System przesyłowy gazu w UE reguluje trzeci pakiet energetyczny, który mówi m.in. o tym, że sprzedawcą gazu i operatorem gazociągu nie może być ten sam podmiot. Zgodnie z unijnymi przepisami do takiego gazociągu muszą mieć dostęp inne przedsiębiorstwa. Oznacza to, że rosyjski Gazprom musiałby pozwolić, aby z Nord Stream 2 korzystały również inne firmy zainteresowane przesyłem. Gdyby projekt Nord Stream 2 został podporządkowany tym przepisom, inwestycja mogłaby stać się dla Gazpromu mniej opłacalna.

Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Moc przesyłowa to 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 r. Po tym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi.

Rząd Niemiec wspiera budowę Nord Stream 2, utrzymując, że ma on charakter biznesowy, a nie polityczny. W finansowaniu przedsięwzięcia uczestniczą niemieckie koncerny Uniper i Wintershall oraz francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.(PAP)

autor: Marceli Sommer