Perspektywa ewentualnego proklamowania niepodległości przez Katalonię sprawiła, że premier Hiszpanii Mariano Rajoya zaczął mówić o możliwości uruchomienia art. 155 konstytucji. Przewiduje on przejęcie kontroli nad regionem, co byłoby sytuacją bezprecedensową.

Hiszpania jest wyjątkowo zdecentralizowanym państwem, a konstytucja przyjęta w 1978 roku nadaje 17 regionom autonomicznym szerokie uprawnienia np. w dziedzinie zdrowia i edukacji.

Wprowadza też zabezpieczenia, pozwalające władzom centralnym bezpośrednio interweniować w sprawy regionu w sytuacji kryzysowej.

W przypadku kryzysu katalońskiego, najpoważniejszego od przywrócenia demokracji w kraju, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że referendum ws. niepodległości regionu z 1 października jest niezgodne z ustawą zasadniczą.

Jednak zwolennicy secesji twierdzą, że ich obóz zdobył poparcie 90,18 proc. głosujących, i zapewniają, że daje im to mandat do jednostronnego ogłoszenia niepodległości.

Aby temu przeciwdziałać, rząd może odwołać się do artykułu 155 konstytucji, który nigdy wcześniej nie był wykorzystywany. Pozwala on na "przyjęcie niezbędnych środków, by zobowiązać (region-PAP) do przymusowego przestrzegania obowiązków" wynikających z konstytucji. Zatwierdzić to musi "bezwzględna większość" członków Senatu.

W ustawie zasadniczej nie opisano szczegółowo, o jakie "niezbędne środki" może chodzić i dlatego nie jest jasne, w jaki sposób ten artykuł mógłby zostać zastosowany.

Artykuł 155 pozwoliłby na "przejęcie kontroli nad politycznymi i administracyjnym organami zbuntowanego regionu" - wyjaśnia specjalistka od prawa konstytucyjnego Teresa Freixes z uniwersytetu autonomicznego w Barcelonie.

Jose Carlos Cano Montejano z uniwersytetu Complutense w Madrycie uważa, że artykuł ten pociąga za sobą tymczasowe "zawieszenie" autonomii regionu, czyli zawieszenie i wymienienie urzędników i deputowanych. Szef katalońskiego rządu Carles Puigdemont mógłby zostać zastąpiony przez prefekta Katalonii, głównego przedstawiciela Madrytu w regionie.

Jednocześnie rząd centralny mógłby przejąć kompetencje, które odebrałby Barcelonie, takie jak porządek publiczny czy usługi publiczne.

Jak twierdzi Javier Perez Royo z uniwersytetu w Sewilli, mogłoby chodzić "o zawieszenie separatystycznego rządu i przejęcie przez ministerstwo spraw wewnętrznych" kontroli nad katalońską policją Mossos d'Esquadra, a nawet "zamknięcie regionalnego parlamentu".

Według Cano Montejano mogłyby też zostać zorganizowane wybory regionalne.

Takie przejęcie kontroli mogłoby się spotkać z niezadowoleniem wielu Katalończyków i zwiększyć napięcia wokół regionu.

Premier Rajoy nie może jednostronnie uruchomić artykułu 155. Najpierw musiałby wezwać szefa regionalnego parlamentu, aby przywrócił porządek konstytucyjny i dać mu na to konkretny czas. Jeśli te wysiłki zakończyłyby się fiaskiem, Rajoy zwróciłby się do Senatu, gdzie jego centroprawicowa Partia Ludowa (PP) ma większość. Przed Senatem musiałby przedstawić, jakie "nadzwyczajne środki" planuje zastosować wobec Katalonii.

Wówczas zebrałaby się komisja Senatu, a następnie na sesji plenarnej wszyscy senatorowie. Jeśli większość bezwzględna zatwierdziłaby propozycje premiera, mógłby one wprowadzić te środki.

Taki proces nie byłby jednak błyskawiczny. "Nawet po skróceniu procedury mogłoby to trwać tydzień" - powiedział agencji AFP anonimowy senator. Z kolei Perez Royo jest przekonany, że zajęłoby to od ośmiu do 10 dni.

Rząd ma też inne możliwości, wykraczające poza artykuł 155. Może ogłosić stan nadzwyczajny, stan wyjątkowy lub stan oblężenia, co wpłynęłoby na "swobodę poruszania się i zgromadzeń" - przypomina Cano Montejano.

Uchwalona w 2015 roku ustawa o bezpieczeństwie narodowym pozwala rządowi ogłosić, że "sytuacja zagraża bezpieczeństwu narodowemu". Według Rajoya ta procedura jest zarezerwowana na wypadek "kryzysów, stanu wyjątkowego, stanu nadzwyczajnego lub stanu oblężenia" i może stanowić prawo w drodze dekretu. Możliwe byłoby na przykład bezpośrednie kontrolowanie katalońskiej policji. (PAP)