Prezydent nie powinien mieć wpływu na wybór szefa MON, bo w Polsce mamy ustrój parlamentarno-gabinetowy. Natomiast każdy minister obrony narodowej powinien w zgodzie z konstytucją starać się jak najlepiej współpracować z głową państwa - ocenił wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin.

Gowin był pytany w poniedziałek w RMF FM, czy prezydent powinien mieć wpływ na wybór ministra obrony.

"Nie. W Polsce mamy, przynajmniej do tej pory, ustrój parlamentarno-gabinetowy i to premier ma suwerenną decyzję, co do składu rządu. Natomiast każdy minister obrony narodowej powinien w zgodzie z konstytucją starać się jak najlepiej współpracować z głową państwa, bo to prezydent jest zwierzchnikiem sil zbrojnych" - odpowiedział minister.

Pytany, czy gdyby to on został ministrem obrony, rząd "miałby dzisiaj jeden kłopot mniej i nie byłoby tarć między ministrem obrony a pałacem prezydenckim", wicepremier odparł, że trudno w tej sprawie spekulować.

"Ja oczywiście jestem zupełnie innym typem polityka niż Antoni Macierewicz. Jestem nastawiony na dialog i szukanie kompromisu, a w mniejszym stopniu na takie zdecydowane forsowanie własnego stanowiska, oczywiście po dogłębnym przemyśleniu tego stanowiska przez pana ministra Macierewicza. Ale takie spekulacje nie mają sensu" - ocenił wicepremier.

Pytany, czy te tarcia są dlatego, że to właśnie Antoni Macierewicz i jego ambicje osobiste są kłopotem, Gowin odparł: "Jestem ministrem nauki szkolnictwa wyższego i jestem z tego bardzo zadowolony. Myślę, że środowisko akademickie też tak bardzo nad tym faktem nie ubolewa".

"Co do współpracy prezydenta Dudy i pana ministra Macierewicza: konstytucja pozostawia wiele do życzenia, jeżeli chodzi o rozgraniczenie kompetencji głowy państwa i ministra obrony narodowej. To jeden z ważnych argumentów, żeby konstytucję zmienić. Natomiast liczę na to, że pan minister Macierewicz i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego dojdą do porozumienia - oby jak najszybciej" - dodał Gowin.

Pod koniec sierpnia premier Szydło zapowiedziała, że nie będzie teraz zmian kadrowych w rządzie. Oceniła, że Antoni Macierewicz jest skutecznym ministrem, który dba o rozwój armii i o jej reformowanie. Zaznaczyła, że Macierewicz "swoimi działaniami naraził się wielu wpływowym grupom interesów, więc ma wrogów".

W czerwcu SKW wszczęła też postępowanie sprawdzające wobec dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego, co oznaczało odebranie mu dostępu do informacji niejawnych. MON zapewniło, że niezwłocznie po zakończeniu postępowania sprawdzającego wobec gen. Kraszewskiego, wszystkie niezbędne informacje w tej sprawie zostaną przekazane szefowi BBN.

W sierpniu prezydent Duda zdecydował, że w dniu Święta Wojska Polskiego nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich oraz admiralskich. O nominacje dla wojskowych wnioskował szef MON. Po decyzji prezydenta w komunikacie MON podkreślał, że "kluczowym czynnikiem zmian jest ukształtowanie nowej kadry dowódczej, bez niej wszystkie pozostałe reformy mogą zostać zaprzepaszczone".

We wrześniu dziennik "Fakt" donosił, że jeszcze przed ogłoszeniem decyzji o odwołaniu nominacji generalskich Andrzej Duda miał w rozmowie z premier Szydło "jasno zakomunikować", że oczekuje dymisji Macierewicza. Prezydent nie może formalnie żądać dymisji członka rządu, jednak według rozmówców "Faktu" Andrzej Duda "wyraził się jasno". Także we wrześniu informacje te dementował rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.

W pierwszym półroczu media szeroko komentowały także wymianę pism na linii Pałac Prezydencki-MON. Prezydent oczekiwał wtedy "niezwłocznego podjęcia stosownych działań" w związku z brakiem obsady ataszatów wojskowych w ważnych państwach sojuszniczych, m.in. w USA i Wielkiej Brytanii, a także informacji na temat tworzenia wielonarodowego dowództwa dywizji w Elblągu.