Berlin skrytykował w poniedziałek decyzję Rzymu ws. ratowania dwóch banków kosztem 17 mld euro i wezwał KE do egzekwowania przepisów ograniczających pomoc rządową w takich sytuacjach - poinformowała rzeczniczka resortu finansów Niemiec Friederike von Tiesenhausen.

Włoscy podatnicy wydadzą 17 mld euro na ratowanie dwóch banków; zmniejszy to ryzyko polityczne dla włoskiego rządu, ale według Berlina decyzja ta jest niezgodna z zasadą, że koszty upadłości banku powinni ponosić udziałowcy.

Komisja Europejska zaaprobowała tę transakcję, ale von Tiesenhausen powiedziała, że "zadaniem KE powinno być pilnowanie tego, by pomoc państwa była ograniczana do minimum oraz by nie omijano (europejskich) przepisów poprzez krajowe programy ratowania przed niewypłacalnością".

"Jeśli banki nie przynoszą zysków, powinny zniknąć z rynku; nie należy ich sztucznie utrzymywać przy życiu za pomocą prewencyjnego dokapitalizowania" - dodała.

Europejski Bank Centralny (EBC) zajął takie stanowisko jak Berlin i zdecydował w piątek wieczorem, że dwa niewielkie włoskie banki - Veneto Banca i Banca Popolare di Venezia - upadają lub wkrótce upadną i odmówił ich dofinansowania.

W niedzielę rząd premiera Paolo Ventiloniego podjął decyzję o ratowaniu obu zagrożonych instytucji. Jak podaje EFE, posiedzenie gabinetu poświęcone tej sprawie trwało 20 minut.

Minister gospodarki Włoch Pier Carlo Padoan wyjaśnił, że cała operacja ratowania banków będzie kosztowała 17 mld euro, ponieważ na bezpośrednie dofinansowanie, które uchroni je przed upadkiem rząd wyda 5,2 mld euro, ale potem udzieli też finansowych gwarancji wartości 12 mld euro.

Zdrowe części banków zostały sprzedane większemu konkurentowi - Intesa Sanpaolo - za symboliczne 1 euro. Toksyczne kredyty zostaną wydzielone i przeniesione do osobnej spółki, która z czasem zostanie zlikwidowana.

W poniedziałek rynki zareagowały pozytywnie na decyzję włoskiego rządu i spadło oprocentowanie włoskich obligacji rządowych. Wielu ekspertów zwraca jednak uwagę, że takie operacje doprowadziły już do bankructwa Irlandię, która ratując swoje banki, popadła w takie tarapaty, że w 2010 roku musiała skorzystać z europejskiego pakietu pomocowego, by uniknąć niewypłacalności.

Veneto Banca i Banca Popolare di Venezia razem mają tylko 1 proc. włoskiego rynku pożyczek bankowych, więc ich upadek nie oznaczałby katastrofy dla całego sektora, a zatem ratowanie ich za pieniądze podatników nie było konieczne - zauważa AP.

Agencja przypomina też, że nowe europejskie przepisy dotyczące banków stanowią ponadto, że podczas operacji ratowania instytucji finansowych rząd może dofinansować banki dopiero wtedy, gdy koszty restrukturyzacji poniosą najpierw udziałowcy banków i inwestorzy posiadający bankowe obligacje i aktywa.

Zazwyczaj właściciele takich obligacji to przeważnie zawodowi inwestorzy, którzy liczą się ewentualnymi stratami; jednak we Włoszech przepisy podatkowe skłoniły do inwestowania w bankowe papiery zarówno zwykłe gospodarstwa domowe, jak i małe prywatne firmy.

Gdyby włoski rząd zastosował się do przepisów, starty wynikające z upadłości banków poniosłoby wielu zwykłych klientów, a to oznaczałoby spore ryzyko polityczne, którego premier Gentiloni chciał uniknąć - komentuje AP.

Uratowanie dwóch banków "będzie dla włoskich podatników kosztowną operacją, ale powinno pomóc w stabilizowaniu systemu bankowego, który od lat niepokoi rynki" - ocenia jednak AFP.

Padoan zapewnił, że banki pozostaną otwarte; jednak przejęcie zagrożonych instytucji przez Intesa Sanpaolo doprowadzi zapewne do zwolnienia kilku tysięcy pracowników i zamknięcia pomniejszych oddziałów.

Włoskim bankom grozi od lat poważny kryzys, który może się okazać niebezpieczny dla całej strefy euro; "nadal istnieje ryzyko, że inne banki będą potrzebowały państwowej pomocy" - mówi w rozmowie z Reuterem ekspert ING Martin van Vliet.

Na włoskich bankach ciążą całkowicie lub częściowo nieściągalne kredyty warte w sumie 350 mld euro; to odpowiednik 22 proc. PKB Włoch z 2015 roku. W takiej sytuacji instytucje finansowe bardzo niechętnie udzielają kredytów, a to zagraża kruchemu ożywieniu włoskiej gospodarki - pisze AFP.

Obciążenie złymi kredytami we Włoszech narastało od kryzysu finansowego, który odbił się fatalnie na nieruchomościach oraz przemyśle budowlanym, po czym kłopoty tych sektorów, a z czasem ich niewypłacalność, wpędziły w tarapaty włoski system bankowy. (PAP)