Rynek, podatki, inwestycje, ekologia, pomoc dla décrochés – takie będą priorytety francuskiej „dobrej zmiany”. Po drugiej turze wyborów parlamentarnych ekipa Emmanuela Macrona może wreszcie zacząć działać
Nowa para prezydencka: Emmanuel i Brigitte Macronowie / Associated Press
Rządząca do tej pory Francją Partia Socjalistyczna osiągnęła najgorszy wynik w historii przy najgorszej frekwencji we wszystkich wyborach V Republiki. Zwycięzcą wyborów parlamentarnych jest Emmanuel Macron i jego ruch En Marche!. Czy to koniec francuskiego socjalizmu? I jakie są zasady działania nowej doktryny: macronomiki?
Niemal cała władza przechodzi w ręce obozu prezydenckiego, który zapewnił sobie większość w Zgromadzeniu Narodowym. Rynek pracy, podatki oraz inwestycje to – jak przekonuje dr Jean-Yves Archer, ekonomista i założyciel think tanku Archer 58 Research – trzy filary macronomiki.
Pierwszymi posunięciami Macrona są prace nad tzw. prawem moralizującym życie polityczne. W skrócie: ograniczającym zatrudnianie polityków i ich rodzin na stanowiskach publicznych oraz zmiana systemu finansowania partii politycznych. Kolejnym krokiem jest budząca ogromny opór reforma rynku pracy idąca w kierunku liberalizacji umów o pracę, która ma dać większą swobodę pracodawcom i ograniczyć przywileje pracowników. Ta reforma ma być gotowa na jesieni. Ograniczenie fiskalizmu, z którego słynie Francja, to kolejny projekt Macrona. – Dobrym pomysłem jest podatek liniowy w wysokości 30 proc. od oszczędności, który miałby zastąpić tzw. podatek od fortun ISF (sięgający 70 proc.). Przy takich podatkach Francuzi nie mogą inwestować oszczędności w gospodarkę. Zwłaszcza w małe i średnie firmy, które kreują przecież miejsca pracy – podkreśla dr Archer. ISF sprawia, że zamożni Francuzi lokują oszczędności za granicą. Głównie w Szwajcarii.
Francuzi nie akceptują całego pakietu reform Macrona. Zwłaszcza tych w duchu liberalnym. Zdaniem Jeana-Daniela Levy’ego badającego preferencje wyborcze Francuzi zagłosowali na Republique en Marche oraz MoDem (wyborczego sojusznika), aby zapewnić Macronowi większość w parlamencie i stabilizację rządów. Liczą na skuteczną walkę z 10-procentowym bezrobociem oraz likwidację dokuczliwego podatku od zamieszkania, uszczuplającego domowy budżet od kilkuset do kilku tysięcy euro rocznie. Chcą też zniesienia niektórych składek na ubezpieczenia społeczne, jak też objęcia zasiłkiem dla bezrobotnych osób samozatrudnionych, artystów i rzemieślników. Co z kolei – zdaniem Blanche Leridon z liberalnego Instytutu Montaigne w Paryżu – może znacząco wpłynąć na rynek pracy i system emerytalny. Zdaniem Leridon największym wyzwaniem w najbliższych miesiącach jest obniżenie deficytu budżetowego, a w dłuższej perspektywie – długu publicznego. Francji, jako jedynemu członkowi UE, grozi wszczęcie procedury nadmiernego deficytu. Model francuski z wysokimi podatkami oraz wysokimi wydatkami budżetowymi przypomina nieco Skandynawię. Francja jest krajem, który, tuż po Finlandii, wydaje najwięcej. Socjalny model jest jednak tym, do czego Francuzi są przyzwyczajeni. – Macron reprezentuje centrolewicę, a obniżenie podatków dla biznesu, a nawet dla osób fizycznych, wydaje się obecnie mało prawdopodobne – spekuluje dr Archer. Poza tym prezydent chce przeznaczać nawet 50 mld euro na różnego rodzaju społeczno-publiczne inwestycje, m.in. w ekologię – 15 mld, rolnictwo, transport czy system zdrowotny po 5 mld euro. Na reformę czeka też mocno subsydiowana energetyka atomowa. Macron chce większej dywersyfikacji źródeł energii.
Jeśli chodzi o politykę handlową i międzynarodowe relacje gospodarcze, to należy się spodziewać zrealizowania obietnicy walki z dumpingiem socjalnym, który stosują – jego zdaniem – firmy z Polski i Europy Wschodniej. Nowy prezydent przy silnym wsparciu związków zawodowych zapowiada zamykanie rynku dla firm zatrudniających pracowników delegowanych z naszego regionu oraz dotkliwe kary finansowe dla firm, które łamią francuski kodeks pracy. Jego priorytetem jest ochrona pozycji rodzimych firm. Prezydent chce również stworzenia Buy European Act, czyli nowych zasad dających pierwszeństwo w przetargach publicznych w Unii Europejskiej firmom mającym przynajmniej 50 proc. produkcji ulokowanej w Europie. Prawa wzorowanego na amerykańskim Buy American Act. O ile kwestia ograniczania zatrudniania pracowników delegowanych jest popierana przez inne państwa starej Unii, o tyle kwestia ograniczenia dostępu globalnych firm do wspólnego rynku jest kontrowersyjna i niewiele ma wspólnego z wolnym rynkiem i swobodną konkurencją. Macronomika jest zatem mieszanką idei liberalnych i protekcjonistycznych. Obamy i Trumpa.
Macron chce również wzmocnienia i tak silnego francuskiego państwa i jego administracji. Powołał właśnie nową, podległą mu bezpośrednio agencję antyterrorystyczną. Trwa debata nad utrzymaniem lub zniesieniem stanu wyjątkowego obowiązującego we Francji od 2015 r.
Kolejnym krokiem ma być również reforma edukacji. Na razie rozpoczęto dyskusję na temat przywrócenia czterodniowego tygodnia nauki dla uczniów szkół podstawowych i średnich oraz powtarzania klas przez uczniów mających problemy w nauce, czego nie akceptuje większość nauczycieli.
Wyzwaniem, którego ekipa Macrona nie może zignorować, jest również 140-tysięczna armia młodych ludzi, którzy co roku kończą francuską edukację, nie uzyskując dyplomu i nie mając praktycznie żadnych szans na znalezienie pracy. To zjawisko ma już nawet swoją nazwę we Francji, są to décrochés, czyli odłączeni. Młodzi ludzie, którzy nie uczą się i nie pracują. – Dzisiejsi odłączeni to przyszli bezrobotni – podsumowuje dr Archer.