Norweski Sąd Najwyższy odmówił w czwartek rozpatrzenia odwołania masowego mordercy Andersa Behringa Breivika od orzeczenia sądu odwoławczego niższej instancji oddalającego jego pozew o uznanie, iż odbywa karę więzienia w warunkach niehumanitarnych.

Sąd odwoławczy orzekł w marcu, że niemal całkowita izolacja Breivika w składającej się z trzech pomieszczeń celi nie stanowi naruszenia praw człowieka.

38-letni obecnie antymuzułmański skrajnie prawicowy ekstremista Breivik zabił 22 lipca 2011 roku 77 ludzi, dokonując w ten sposób największego w Norwegii w czasach pokojowych masowego morderstwa. Najpierw zdetonował samochód pułapkę w rządowej dzielnicy Oslo, co pociągnęło za sobą osiem ofiar śmiertelnych, a następnie zastrzelił 69 osób, wśród nich wielu nastolatków, na młodzieżowej imprezie rządzącej wówczas Partii Pracy.

Za swe czyny został skazany na 21 lat pozbawienia wolności z możliwością jej przedłużania, dopóki będzie uznawany za groźnego dla społeczeństwa - co jest w Norwegii najwyższym wymiarem kary.

W kwietniu 2016 roku sąd niższej instancji częściowo przyznał rację Breivikowi, który zarzucił państwu norweskiemu, że warunki, w jakich odbywa karę, są nieludzkim traktowaniem. Sąd uznał, że trzymanie go w izolacji od innych więźniów jest sprzeczne z art. 3 europejskiej konwencji praw człowieka, który stanowi, że "nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu".

Sąd odrzucił natomiast skargę Breivika na brak poszanowania jego życia prywatnego poprzez kontrolę korespondencji przez służby więzienne.

Od wyroku odwołały się obie strony. Rząd Norwegii argumentował, że Breivik jest traktowany humanitarnie, a odseparowanie go od innych więźniów jest podyktowane względami bezpieczeństwa. Według państwa norweskiego istnieje obawa kontaktu Breivika z innymi osobami o skrajnych poglądach. Dowodzono, że skazany ma w więzieniu dostęp do gier wideo, może oglądać telewizję oraz ma zapewnione ćwiczenia fizyczne.

Breivik skarżył się nie tylko na izolację i kontrolę jego korespondencji. Narzekał też m.in. na jakość więziennego jedzenia i na to, że musi się posługiwać plastikowymi sztućcami. Przed sądem odwoławczym domagał się zgody na przyjmowanie gości. Argumentował to chęcią założenia rodziny.

W marcu bieżącego roku sąd odwoławczy orzekł, że warunki odbywania kary przez skazanego nie są nieludzkim i poniżającym traktowaniem, co oznaczało zniesienie wyroku sądu niższej instancji. Breivik zareagował na to złożeniem odwołania w Sądzie Najwyższym.

"Komisja odwoławcza Sądu Najwyższego jednogłośnie postanowiła 8 czerwca 2017 nie rozpatrywać odwołania Andersa Behringa Breivika w sprawie, jaką Breivik wniósł przeciwko państwu. Żaden z elementów odwołania Breivika nie ma szans powodzenia przed Sądem Najwyższym. Sprawa ta nie nasuwa także takich wątpliwości co do interpretacji Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, które nie byłyby już obszernie wyjaśnione przez Europejski Trybunał Praw Człowieka" - głosi oświadczenie Sądu Najwyższego.

W reakcji na nie jeden z adwokatów Breivika Oeystein Storrvik zapowiedział odwołanie się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. "Zwrócimy się w tej sprawie do Strasburga tak szybko jak to możliwe. Gdy wystąpiliśmy z pozwem, wiedzieliśmy, że może być tak, iż w norweskim wymiarze sprawiedliwości nie uzyskamy powodzenia" - zaznaczył w rozmowie z Reuterem.