Ewa Kopacz w Smoleńsku opiekowała się rodzinami ofiar katastrofy i one to doceniają, ale była tam wtedy najwyższym urzędnikiem, reprezentowała również rząd - podkreślił w środę marszałek Senatu Stanisław Karczewski, odnosząc się do wpisu b. premier i b. minister zdrowia.

We wtorek Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. W tej samej sprawie prokuratorzy wezwali na przesłuchanie w lipcu szefa Rady Europejskiej, b. premiera Donalda Tuska, przesłuchany został też b. szef MSZ Radosław Sikorski.

W środę Kopacz zapowiedziała, że stawi się do prokuratury zgodnie z wezwaniem, które otrzymała. Podkreśliła, że w kwietniu 2010 r. została wyznaczona jako reprezentant rządu do spraw opieki nad rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. To była moja jedyna rola tam na miejscu - napisała b. premier we wpisie na Facebooku.

Oceniła też, że dzisiaj najważniejsze są rodziny tych, którzy swoje życie zostawili pod Smoleńskiem. "To przez wzgląd na nich nie pozwolę, aby z narodowej tragedii robić politykę jednej partii politycznej. Nasz naród zapłacił zbyt wysoką cenę za podział" - napisała.

Karczewski był proszony o komentarz do tego wpisu na środowym briefingu w Senacie. Jak przypomniał, Kopacz, w czasie, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej, pełniła funkcję ministra zdrowia, a po katastrofie, wraz z zespołem ekspertów, pojechała do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar. Część bliskich ofiar zarzucała jej później, że na miejscu nie dopilnowano prac strony rosyjskiej.

"Ona była wysłannikiem rządu, opiekowała się rodzinami, one to doceniają, członkowie tych rodzin byli jej wdzięczni. Natomiast była najwyższym urzędnikiem, najwyższym przedstawicielem rządu. Ona reprezentowała tam również rząd. I reprezentowała rząd mówiąc o rzeczach nieprawdziwych. A od polityków powinniśmy wymagać prawdy i rzetelności, mówienia przede wszystkim prawdy" - podkreślił marszałek Senatu.

Odnosząc się do wezwania Kopacz do prokuratury, Karczewski ocenił, że to normalne. "Sam dostawałem sporo wezwań od prokuratury i stawiałem się tam. Jesteśmy równi wobec prawa i jestem przekonany, że premier, poseł Ewa Kopacz również zgłosi się do złożenia zeznań. Powinna wyjaśnić słowa, które padły w kwietniu 2010" - zaznaczył Karczewski.

Nawiązał też do informacji, że we wtorek Prokuratura Krajowa potwierdziła informacje "Faktu", że w trumnie b. dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki trzech innych osób. W poniedziałek PK informowała, również po tekście "Faktu", w trumnie b. Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych, gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono szczątki innych osób. Na początku roku okazało się, że zamienione zostały ciała b. szefa PKOl Piotra Nurowskiego i b. prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika.

"Informacje, które do nas docierają, są porażające, wstrząsające. Widać, że państwo nie zdało egzaminu po katastrofie smoleńskiej, jak nas wielokrotnie zapewniano. Zapewniał b. premier, b. prezydent, zapewniała b.minister zdrowia. Państwo wtedy nie zdało egzaminu, co widzimy wszyscy i przyjmujemy to z wielkim żalem" - oświadczył Karczewski. Jak dodał wie, że sytuację bardzo ciężko przeżywają rodziny ofiar i łączy się z nimi w bólu.

"Chciałbym zwrócić się też do obywateli, którzy przychodzą z kwiatami, z różami na każdą naszą miesięcznicę smoleńską. Ja proszę ich, by te róże złożyli na grobach tych, którzy zginęli w Smoleńsku" - dodał Karczewski.

Dziennikarze pytali też o słowa rzeczniczki PiS Beaty Mazurek, że warto zastanowić się nad postawieniem przed Trybunałem Stanu Ewy Kopacz i b. premiera Donalda Tuska.

"Została wezwana pani premier Kopacz do wyjaśnień do prokuratury, za wcześnie o tym mówić. Zobaczymy jak sytuacja będzie się rozwijała. Jestem w stanie wyobrazić sobie każdą możliwość" - odpowiedział Karczewski.

W środę po godz. 10 portal niezalezna.pl. podał, że Ewa Kopacz jest przesłuchiwana jako świadek w sprawie katastrofy smoleńskiej. Według portalu, przesłuchano również Tomasza Arabskiego, byłego bliskiego współpracownika Donalda Tuska. Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka, w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

Decyzja o przeprowadzeniu ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, decyzja o nich wynikała m.in. z wykrytych nieprawidłowości w rosyjskiej dokumentacji medycznej; cztery osoby zostały skremowane) zapadła w zeszłym roku. Do tej pory ekshumowano 26 ciał; ostatnie - we wtorek. Nie podano o czyj grób chodzi.

Wątpliwości dotyczące m.in. tożsamości ofiar pojawiły się już w 2011 r., kiedy rodziny dostały dokumentację medyczną sporządzoną przez Rosjan. Przeprowadzono wówczas dziewięć ekshumacji (w l. 2011-12) i stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej.