Komentatorzy gazet niemieckich i szwajcarskich uznali zwycięstwo Hasana Rowhaniego w wyborach prezydenckich w Iranie za odważną decyzję wyrażającą dążenie do wolności i zbliżenia z Zachodem. Prawdziwe reformy będą możliwe dopiero po odejściu Alego Chameneia.

"Wielkim przegranym wyborów prezydenckich w Iranie jest duchowo-polityczny przywódca kraju Ali Chamenei" - pisze w niedzielę "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Wyborcy odrzucili jego kandydata - duchownego Ebrahima Raisiego" - podkreśla autorka komentarza Friederike Boege przypominając, że Raisi uważany był wręcz za ewentualnego następcę "niedomagającego na zdrowiu" Chameneia.

Urząd prezydenta miał być według "FAZ" dla Raisiego w przypadku zwycięstwa etapem pośrednim w drodze do najwyższej godności. "Domagająca się wolności irańska młodzież z irańskich miast pokrzyżowała te plany. Wynik głosowania pokazuje: najwyższy przywódca nie jest wszechwładny" - podkreśla Boege.

Komentatorka zastrzega, że zwycięstwo Rowhaniego "nie jest jeszcze powodem do wiwatowania". "Jego pierwsza kadencja pokazała, że brakuje mu sił potrzebnych do przeforsowania obiecanych wolności i reform" - pisze Boege przypominając, że wymiar sprawiedliwości nadal prześladuje przeciwników reżimu, a wolność wypowiedzi i zgromadzeń pozostaje ograniczona. "Policja obyczajowa patroluje nadal ulice, choć jest mniej agresywna niż za czasów poprzednika Rowhaniego" - czytamy w "FAZ".

Autorka komentarza wyjaśnia, że przeszkodą w normalizacji relacji z Zachodem są militarne działania Iranu za granicą. Wymienia w tym kontekście irańską milicję walczącą w Syrii po stronie prezydenta Baszara el-Asada, libańskie oddziały Hezbollah i palestyński Hamas.

"Europa powinna wspierać wpływy sił pragmatycznych, mając na uwadze nadchodzącą zmianę władzy na szczycie państwa. Prawdziwe zmiany w Iranie będą możliwe dopiero wtedy, gdy Chamenei przestanie być najwyższym przywódcą" - konkluduje Boege w "FAZ".

"Die Welt" ocenia, że wybór Rowhaniego jest dowodem na "odwagę Irańczyków, jakiej Europejczycy mogliby im tylko pozazdrościć". Sukces Rowhaniego jest "zadziwiająco odważną decyzją jego rodaków" - dodaje. Nie jest on co prawda prawdziwym reformatorem, lecz z punktu widzenia Zachodu jest szansą - pisze Daniel Boehmer. Irańczycy dali prezydentowi, pomimo braku widocznych postępów w podnoszeniu standardu życia, kredyt zaufania, ponieważ chcą, by ich kraj stał się bardziej wolny - czytamy w "Die Welt".

Dla wiodącej szwajcarskiej gazety "Neue Zuericher Zeitung" (NZZ) reelekcja Rowhaniego jest "iskierką nadziei".

"Zwolennik reform Rowhani też jest wiernym przedstawicielem Republiki Islamskiej, a w dodatku jego pole manewru jest ograniczone. Jednak to właśnie jemu udało się wynegocjować porozumienie z Zachodem o kontroli irańskiego programu atomowego" - pisze autor komentarza.

Jego zdaniem zniesienie sankcji wobec Iranu powoli przynosi rezultaty, chociaż oczekiwanego boomu gospodarczego jeszcze nie widać.

"Zwycięstwo Rowhaniego jest sygnałem po adresem sił konserwatywnych, że mieszkańcy Iranu wspierają zbliżenie do Zachodu. Adresatem jest także prezydent USA Donald Trump, który w kampanii wyborczej określił umowę mianem +najgorszego dealu wszechczasów+" - czytamy w "NZZ".

Komentator przypomina, że Trump przebywa obecnie z wizytą w Arabii Saudyjskiej - u "odwiecznego sunnickiego wroga" Iranu. "Prezydent USA chce wspierać na Bliskim Wschodzie pokój i stabilność. Nie powinien jednak zapominać, że będzie to możliwe tylko z udziałem Iranu. Reelekcja Rowhaniego jest z punktu widzenia Iranu małą iskierką nadziei".

Z Berlina Jacek Lepiarz