Policja bada, czy zamachowiec, który w czwartek zastrzelił policjanta na Polach Elizejskich w Paryżu, miał wspólników - powiedział w piątek paryski prokurator Francois Molins. Dodał, że sprawca nie wykazywał oznak radykalizacji, mimo kryminalnej przeszłości.

Prokurator potwierdził, że zamachowiec to 39-letni obywatel Francji Karim Cheurfi. Był on kilkakrotnie sądzony, w tym za dwukrotne strzelanie do policjantów; m.in. w 2005 roku został skazany na 15 lat więzienia, ale po 10 latach zwolniono go warunkowo. W czasie pobytów w więzieniu, gdzie spędził w sumie 14 lat, nie stwierdzono, by się zradykalizował, czyli przyjął ideologię dżihadu.

Molins powiedział, że w styczniu bieżącego roku służby dotarły do informacji, że Cheurfi usiłował zdobyć broń i zapowiadał, że będzie próbował zabić policjantów "w odwecie za to, co się dzieje w Syrii". Został w lutym tymczasowo aresztowany, ale zwolniono go, bo w śledztwie nie zebrano wystarczających dowodów potwierdzających, że mężczyzna popełni przestępstwo. Nie znaleziono też żadnego śladu, by przeglądał on strony internetowe z dżiahadystyczną propagandą.

Po zamachu Cheurfi został zastrzelony na Polach Elizejskich przez funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Do ataku, w którym ranne zostały trzy osoby, w tym dwóch policjantów i obywatelka Niemiec, przyznało się dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS). Według tej organizacji, która niezwykle szybko wzięła na siebie odpowiedzialność za atak, przeprowadził go Abu Yusuf zwany Belgiem. Nie potwierdziło tego jednak belgijskie MSW.

Śledczy znaleźli w samochodzie Cheurfiego egzemplarz Koranu i broń z systemem przeładowywania typu pump action, sekator oraz noże. Przy ciele zamachowcy znaleziono także odręcznie zapisaną kartkę broniącą ideologii IS.

W Chelles na przedmieściach Paryża, gdzie Cheurfi mieszkał, nie uważano go za człowieka o radykalnych poglądach ani nawet religijnego, a jedynie nienawidzącego policjantów.

W niedzielę we Francji odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Termin drugiej tury to 7 maja. Do ochrony 70 tys. lokali wyborczych władze mobilizują ponad 50 tys. policjantów i żandarmów oraz dodatkowo wojskowe patrole w sile 7 tys. żołnierzy. (PAP)

kot/ ap/