Zasada, że szefem Rady Europejskiej nie powinien być nikt, kto nie ma poparcia państwa macierzystego jest słuszna, ale w tym przypadku przyjęcie przez rząd PiS polityki "anybody but no Tusk" było błędne - uważa europoseł Marek Jurek.

Były marszałek Sejmu w Polskim Radiu 24 przekonywał bowiem, że alternatywą dla Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej był ktoś spoza krajów Europy Środkowo-Wschodniej, nie rozumiejący np. stosunku tych krajów do imigrantów muzułmańskich.

Dlatego, zdaniem Marka Jurka (lidera Prawicy RP, wybranego do Parlamentu Europejskiego z list PiS), nie można się dziwić poparciu Tuska ze strony przywódców Czech, Słowacji czy Węgier na ostatnim szczycie UE.

Jurek przyznał, że sama podnoszona przez rząd PiS zasada, że szefem RE powinna być osoba z poparciem macierzystego kraju jest słuszna. "Tylko że rząd PiS powinien to konsekwentnie głosić od wielu miesięcy, a nie od dwóch tygodni" - zaznaczył Jurek.

W sytuacji jaka powstała, dodał, nie popieranie Tuska i stosowanie zasady "anybody, but no Tusk" (ktokolwiek, ale nie Tusk), było sprzeczne z polską racja stanu i sprzeczne z interesami krajów naszego regionu. (PAP)