Obrona Arkadiusza Ł. ps. Hoss, które według prokuratury miał być organizatorem grupy trudniącej się oszustwami starszych osób metodą na wnuczka, zapewnia, że mężczyzna wielokrotnie chciał współpracować z organami ścigania i deklarował złożenie wyjaśnień.

W poniedziałek poinformowano, że funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali 49-letniego Ł. Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Warszawska prokuratura okręgowa zapowiedziała, że odwoła się od tej decyzji.

Mecenas Aleksander Emil Kowzan, który reprezentuje Arkadiusza Ł. podkreślił w rozmowie z PAP, że decyzja warszawskiego sądu, który nie aresztował mężczyzny "jest w pełni uzasadniona, jasno określa przesłanki ewentualnego stosowania środka izolacyjnego i w pełnym wymiarze zabezpiecza prawidłowy tok postępowania".

"Mój klient wielokrotnie deklarował chęć współpracy z organami ścigania, chciał dobrowolnie stawić się w prokuraturze i złożyć wyjaśnienia w sprawie, co jednak nie było przedmiotem zainteresowania organu prowadzącego dochodzenie. Co więcej, w trakcie pobytu za granicą również chciał brać czynny udział w toczącym się postępowaniu, dlatego wystąpił w zeszłym roku o +list żelazny+ aby móc stawić się w prokuraturze i złożyć wyjaśnienia. Co jednak nie nastąpiło, bowiem mój klient został zatrzymany" – podkreślił.

W poniedziałek poinformowano, że funkcjonariusze warszawskiego Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali 49-letniego Ł., który usłyszał zarzuty popełnienia, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, czterech oszustw metodą "na wnuczka" na łączną kwotę ponad 1,4 mln złotych. "Dodatkowo jest on także podejrzany o popełnienie szeregu oszustw popełnionych metodą "na wnuczka" na szkodę starszych osób zamieszkałych w Niemczech, Szwajcarii i Austrii, na łączną kwotę stanowiącą równowartość prawie 1,5 mln złotych" - podała PK.

Prokuratura wnioskowała o aresztowanie mężczyzny, w niedzielę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa postanowił jednak nie uwzględnić tego wniosku. Orzekł natomiast poręczenie majątkowe w wysokości 300 tys. zł, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa pięć razy w tygodniu oraz zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu.

"Z uzasadnienia sądu wynika, że podejrzany przyznał się do stawianych mu zarzutów, a zatem z uwagi na niekwestionowanie przez podejrzanego sprawstwa przypisywanych mu czynów nie zachodzi obawa matactwa procesowego" - poinformowała w poniedziałek PAP rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Dorota Trautman. Dodała, iż "sąd zwrócił także uwagę, że wobec podejrzanego toczy się obecnie postępowanie karne przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, w ramach którego zastosowane zostały także środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i poręczenia majątkowego i brak jest jakichkolwiek informacji by podejrzany utrudniał owo postępowanie". Prokuratura już zapowiedziała, że od tej decyzji się odwoła.