Gościem Szymona Glonka w podcaście "DGPtalk: Z pierwszej strony" jest Teresa Jadczak-Szumiło, neuropsycholog.

Alkohol jest przede wszystkim teratogenem, czyli jest toksyną dla dziecka, które rozwija się w łonie matki. Wiele osób myśli, że on jest szkodliwy później, w końcówce ciąży albo jak dziecko jest już ukształtowane, jak zarodek jest zagnieżdżony, to jest nieprawda. Alkohol jest takim teratogenem, który uszkadza na poziomie komórkowym. Dla osób, które są w okresie rozrodczym, jest bardzo szkodliwy. Może wpływać na materiał genetyczny. Powszechnie przyjęło się, że mówimy o kobietach w ciąży, żeby one nie piły, bo wtedy dawka alkoholu może stać się czynnikiem spustowym dla zaburzeń z grupy FSDD. Alkohol jest równie ważny dla przyszłych ojców i dla przyszłych matek – mówi Teresa Jadczak-Szumiło.

Już słyszę te głosy, które krzyczą, że oszalałam kompletnie, że lampka wina powoduje jakąś trudność. Musimy rozumieć, że uszkodzenia z grupy FASD, czyli uszkodzenia, które powstają pod wpływem używania alkoholu przez matkę w ciąży, to jest kaskada różnych procesów, które dzieją się w rozwijającym się dziecku. Nigdy nie wiemy, jaka dawka alkoholu tę kaskadę rozpocznie. Dlatego mówimy jednakowo o tym, żeby nie nadużywać, nie pić nałogowo, ale mówimy też o tym, żeby nie używać. Często kobiety mówią, ja sobie piję kieliszek wina dla relaksu. Musimy rozgraniczyć tu jednak, że mamy dwa organizmy. Ona wypije kieliszek dla relaksu i pewnie się jakoś zrelaksuje. To matce, dorosłej kobiecie może nawet wiele szkody nie przynieść. Jednak jej dziecko, które się rozwija, nie wiemy, czy nie znajdzie się w kaskadzie procesów, które tak jak domino wprawione w ruch będą się jeden po drugim wikłały. Badania pokazują, że nie znamy tej dawki, która dla poszczególnej kobiety to domino może uruchomić – dodaje Jadczak -Szumiło.