Trzeci odcinek podcastu z cyklu „Giełda Papierów Wartościowych oczyma Ludwika Sobolewskiego” jest głównie poświęcony rynkowi alternatywnemu NewConnect. Szymon Glonek pyta również o inwestycje w giełdę rumuńską oraz o aktywność na rynku ukraińskim.
Zaprzeczam temu, że giełda jest tylko dla dużych spółek. W latach poprzedzających (powstanie NewConect — przyp. red.) formowało się takie przekonanie, między innymi pod wpływem tego, że giełda była zasilana bardzo mocno przez prywatyzację. Pamiętam, że miałem debiut Multimediów na głównym rynku, na rynku regulowanym i to była największa oferta nie prywatyzacyjna, około 800 milionów złotych. W Polsce istniała, nadal zresztą istnieje, tylko wtedy była dotkliwsza, taka słynna czy sławetna luka kapitałowa. Tak to znaczy, że mamy firmy, innowacyjne, ale niekoniecznie nawet niespecjalnie innowacyjne. Chociaż ja twierdzę, że przedsiębiorstwo, które walczy o rynek, to właściwie każde ma w sobie coś takiego, gen innowacyjności i waleczności. Wracając, mieliśmy firmy, które nie mogły liczyć na finansowanie praktycznie z żadnych źródeł. Rynek funduszy Venture Capital był wtedy w powijakach. Aniołów biznesu też właściwie nie było. Te firmy nie miały zdolności kredytowej. Były jednocześnie za małe, żeby myśleć o jakimś rynku giełdowym, takim bardziej zaawansowanym, bardziej regulowanym, który wiązał się z istotnymi kosztami. Wtedy też w Unii Europejskiej rozpoczynała się dyskusja na temat tego, ona jest do dzisiaj, tylko dzisiaj przyniosła już konkretne produkty regulacyjne, jak to zrobić, żeby małym i średnim przedsiębiorstwom udrożnić drogę do kapitału z rynku publicznego. I pod wpływem takiej myśli w Unii Europejskiej pozwolono firmom inwestycyjnym i podmiotom prowadzącym rynki regulowane na tworzenie tak zwanych alternatywnych systemów obrotu – mówi Ludwik Sobolewski.
Rynek alternatywny, jak każdy rynek giełdowy potrzebuje edukacji. Pewnego podejścia ze strony inwestorów. Nie mówię, że inwestorzy nie dorośli do rynku giełdowego. Nie można jednak oczekiwać, że ludzie będą niezwykle starannie rozważać każdą swoją decyzję i kontrolować swoje emocje. Rynek NewConnect ma jedną z cech, które go bronią do dzisiaj, jest instrumentem utrzymania wielu porządnych firm, tylko że małych – dodaje Sobolewski.
Rynek alternatywny nadal ma swoje przeznaczenie. Dzisiaj dla potencjalnych inwestorów, którzy myślą o tym, czy finansowo zainwestować w jakąś firmę, która jest poza rynkiem publicznym, poza rynkiem giełdowym, to właściwie są trzy rzeczy najważniejsze. Jedna rzecz to, co ta firma w ogóle robi? Czy to jest godne zaufania? Czy model biznesowy, finansowy rokuje, to jest element ruletkowy. Inwestorowi niebranżowemu trudno ocenić. To raczej jest kwestia czy to budzi zaufanie. Czy ludziom, którzy tam są, rzeczywiście można powierzyć pieniądze? Druga rzecz to, jaka jest wycena firmy i co ja dostanę za moje pieniądze? A trzecia. Powiedziałbym z tych najważniejszych rzeczy, to jest to, a jak będę chciał zlikwidować moją inwestycję, to jak ja to mogę zrobić, czyli ryzyko płynności. To, że founder czy menedżer powie, planujemy, albo jesteśmy w trakcie wchodzenia na rynek alternatywny giełdy warszawskiej, to jest potężny składnik całego equity story, który dzisiaj inwestor musi otrzymać – komentuje Ludwik Sobolewski.