Rozwój współpracy władz samorządowych z organizacjami pozarządowymi to skuteczna forma angażowania mieszkańców w życie lokalnej społeczności. Z perspektywy samych NGO współpraca ta nadal pozostawia jednak wiele do życzenia. Potrzebne jest nowe podejście do aktualnych wyzwań i mechanizmów współdziałania z mieszkańcami

– 35 lat temu, kiedy startował odrodzony samorząd terytorialny w Polsce, przed samorządowcami nie stało zbyt wiele dylematów i trudnych decyzji do podjęcia, ponieważ wiadomo było, co należy zrobić. Pierwsza była droga, rura, ogólnie rzecz ujmując – zapewnienie podstawowych przyzwoitych warunków życiowych dla mieszkańców gmin – wskazuje Cezary Trutkowski, prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej.

Jak dodaje, od tamtego czasu sytuacja zmieniła się jednak diametralnie.

– Badania pokazują, że choć mieszkańcy bardzo dobrze oceniają samorząd terytorialny, to pojawiają się bardzo niepokojące zjawiska. To np. niska frekwencja wyborcza w ostatnich wyborach samorządowych albo to, że w ponad 400 jednostkach samorządowych nie było wyborów, tylko odbył się plebiscyt (za albo przeciw jednemu kandydatowi – red.) i takich jednostek było o ok. 80 więcej niż pięć lat temu. To także pojawiające się i coraz mocniej słyszalne głosy krytyki ze strony ekspertów, organizacji pozarządowych czy ruchów miejskich – wylicza Cezary Trutkowski.

Co z demokracją lokalną

Badania autorstwa Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej opublikowane w książce „Kapitał obywatelski społeczności lokalnych” pokazują, że kiedy Polacy załatwią swoją sprawę i uporają się z tym, co im doskwiera, to przestają interesować się życiem publicznym.

– W Polsce działa myślenie na zasadzie: „skoro rozwiązałem mój problem i zasadniczo niczego już nie chcę, to po co mam interesować się tym, co robi wójt? Niech robi, co chce”. I to jest poważny problem – uważa Cezary Trutkowski.

Prezes FRDL komentuje, że samorząd przez swoją działalność, oprócz tego, że przyczynił się do znacznego rozwoju Polski, to wywołał skutek uboczny – wytworzył pewne społeczne przekonanie na temat tego, do czego służy. A zdaniem Polaków służy do załatwiania spraw infrastrukturalnych i jest postrzegany nie tyle jako prawo i zdolność społeczności lokalnych do zarządzania lokalnymi sprawami publicznymi, jak to jest ujęte w Europejskiej Karcie Samorządu Lokalnego, ale jako lokalna agencja rozwoju infrastrukturalnego.

Na czym polegają inicjatywy lokalne w praktyce? Mieszkańcy mogą być pomysłodawcami określonego działania i zwrócić się do urzędu z wnioskiem o jego wdrożenie

– Jeśli nie uświadomimy sobie teraz, że czasy się zmieniają i nowe wyzwania są przed nami – choćby te związane z migracjami, starzeniem się społeczeństwa, bezpieczeństwem, klimatem czy potrzebami zdrowotnymi i społecznymi – będziemy mieli do czynienia z umierającym samorządem terytorialnym – dodaje Cezary Trutkowski.

Ostrzega też, że jeśli samorząd terytorialny nie zredefiniuje swojego celu działalności, to będziemy mieli potężny problem także z zamierającą demokracją lokalną. W postulatach fundacji dotyczących kierunków kształtowania współpracy samorządów z mieszkankami i mieszkańcami jej przedstawiciele podkreślają, że kluczowym wyzwaniem jest uświadomienie sobie, że rozwój demokracji lokalnej powinien być ważnym zadaniem własnym samorządu.

– Samorząd musi być nastawiony na to, żeby włączać ludzi w podejmowanie decyzji o sprawach lokalnych. A w tej chwili różnego rodzaju konsultacje społeczne są w Polsce instrumentalizowane i w wielu jednostkach stosuje się je tylko wtedy, kiedy prawo tego wymaga – wskazuje Cezary Trutkowski.

Transparentne mechanizmy współpracy

Ewa Stokłuska z Fundacji Edukacja dla Demokracji ocenia, że w Polsce mieszkańcy nie są mocno zaangażowani w społeczność lokalną.

– Mam też wrażenie, że Polacy dużo chętniej biorą udział w mechanizmach partycypacyjnych, które zakładają zindywidualizowane uczestnictwo, niekoniecznie zaś różne formy współpracy. To coś, czego samorządy nie zmienią samodzielnie, bo to kwestie zakorzenione w historii i związane z poziomem zaufania obywateli do władzy – mówi.

Tym, co samorządy na pewno mogą jednak zrobić – podkreśla ekspertka – jest wspieranie i rozwijanie wszelkich mechanizmów partycypacji. I nie chodzi tu tylko o budżety obywatelskie. Jest wiele innych narzędzi, które zakładają współpracę samorządu i mieszkańców. Przykładem mogą być inicjatywy lokalne, które są prostsze do zrealizowania niż projekty z budżetu obywatelskiego, a mogą zakładać mniejsze działania, które faktycznie angażują lokalną społeczność. Nie wszystkie samorządy korzystają jednak z tego narzędzia.

Na czym polegają inicjatywy lokalne w praktyce? Mieszkańcy mogą być pomysłodawcami określonego działania i zwrócić się do urzędu z wnioskiem o jego wdrożenie. To np. nasadzenie drzew, ustawienie ławek w skwerze, zazielenianie podwórek czy zorganizowanie lokalnego wydarzenia sąsiedzkiego.

– Inicjatywy lokalne to aktywności, które bardziej niż przepływu finansowego wymagają fizycznego zaangażowania. Nie są to więc kolejne procedury grantowe, które zakładają wydawanie pieniędzy, ale mobilizowanie mieszkańców wokół konkretnego celu – tłumaczy Ewa Stokłuska.

Komentuje też obecny kształt relacji między organizacjami pozarządowymi a samorządami.

– Zmieniają się formy współpracy między tymi podmiotami, podobnie jak zmieniają się same organizacje pozarządowe. NGO mają też coraz więcej oczekiwań wobec władz samorządowych w zakresie rozwijania form współpracy i eksperymentowania z nowymi narzędziami. Myślę, że coraz więcej organizacji oczekuje właśnie rozmowy na temat mechanizmów partycypacji, które funkcjonują w samorządach – mówi Ewa Stokłuska.

Przedstawicielka Fundacji Edukacja dla Demokracji podkreśla też, że budowanie relacji z organizacjami pozarządowymi musi odbywać się w oparciu o transparentne procedury. Potrzebna jest również ewaluacja tego, na ile są one skuteczne, a co być może wymaga zmiany. Nie wystarczy ogłaszać konkursy i dawać organizacjom pozarządowym pieniądze.

Przestrzega też przed zabetonowywaniem dotychczasowych mechanizmów poprzez współdziałanie jedynie z organizacjami znanymi już władzom. Zdarza się bowiem, że samorząd współpracuje tylko z tymi, z którymi współpracuje się dobrze.

– Samorządy muszą być otwarte na nowe partnerstwa i na to, że będą się pojawiać nowe organizacje – wskazuje ekspertka.

Współpraca ani dobra, ani wystarczająca

Punkt widzenia organizacji pozarządowych nakreśla też Justyna Wołkowska ze Stowarzyszenia Łódź Cała Naprzód!. Jak zauważa, powstające w dużych miastach ruchy miejskie są często wyrazem sprzeciwu wobec działań podejmowanych przez samorząd. Jednocześnie ruchy takie wskazują rozwiązania, które samorząd może podjąć, aby poprawić życie w mieście. Zatem to od samorządu zależy, czy stworzy przestrzeń współpracy ze stroną społeczną i wykorzysta pomysły, zaangażowania osób zrzeszonych w NGO. Jako przykład takiej przestrzeni wskazuje działający w Łodzi zespół ds. mikromobilności, w którego pracach uczestniczą, z równorzędnym prawem głosu, przedstawiciele organizacji pozarządowych, radni miejscy oraz urzędnicy odpowiedzialni za transport w mieście.

W jej ocenie brakuje jednak włączenia organizacji społecznych w realne decydowanie o sprawach miejskich.

– Niewystarczającym jest możliwość zgłoszenia wniosku do budżetu obywatelskiego, organizacje społeczne powinny mieć możliwość chociażby pracy nad budżetem miejskim, podczas której podejmowane są decyzje, które bezpośrednio rzutują na działanie samorządu miejskiego – mówi Justyna Wołkowska.

Jak – z jej doświadczenia – wygląda obecny stan współpracy na linii władza samorządowa – NGO?

– Stowarzyszenie Łódź Cała Naprzód! jest ruchem miejskim i z tej perspektywy mogę powiedzieć, że stan współpracy samorządów z tego rodzaju organizacjami nie jest dobry ani zadowalający. Samorząd zamiast współpracy i wykorzystywania zaangażowania mieszkańców zrzeszonych w takich organizacjach bardzo często dokonuje okopania się na swojej pozycji. Prowadzi to do niezdrowej sytuacji, kiedy pomysły, rozwiązania proponowane przez stronę społeczną trafiają do kosza bez większej analizy. Nie ma przy tym znaczenia, która z dużych partii akurat rządzi w mieście – komentuje aktywistka.

Jej zdaniem takie podejście wynika z tego, że samorząd nierzadko traktuje ruchy miejskie jako swoich przeciwników politycznych.

– Zarządzanie miastami przez pryzmat interesów partyjnych jest problemem, bez którego rozwiązania nie będzie partnerskiej współpracy samorządów z NGO – podsumowuje Justyna Wołkowska.

ikona lupy />
Formy aktywnego interesowania się mieszkańców sprawami lokalnymi / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Spójna społeczność lokalna

Perspektywę miasta w kontekście współpracy z organizacjami pozarządowymi przedstawia Magdalena Pietrusik-Adamska, dyrektorka wydziału zdrowia i spraw społecznych Urzędu Miasta Poznania, które deklaruje owartość na NGO. W samej stolicy Wielkopolski od 2021 r. działa Poznańskie Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych (inaczej Poznańskie Centrum NGO). Jego prowadzenie jest zlecane organizacjom pozarządowym.

– Głównym celem tego centrum jest wspieranie procesu powstawania nowych organizacji pozarządowych oraz wzmacnianie potencjału istniejącego już trzeciego sektora na terenie Poznania oraz stworzenie przestrzeni do integracji sektora pozarządowego oraz zwiększenie współpracy pomiędzy organizacjami. Centrum w ramach swojej działalności pobudza mieszkanki i mieszkańców Poznania do aktywności społecznej i obywatelskiej – tłumaczy Magdalena Pietrusik-Adamska.

Wskazuje też, że współpraca miasta z organizacjami pozarządowymi to jeden z najważniejszych aspektów funkcjonowania spójnej społeczności lokalnej, który umożliwia lepsze zaspokajanie potrzeb mieszkanek i mieszkańców.

– Kooperacja międzysektorowa pozwala szybciej reagować na zmiany, co udowodniły ostatnie lata funkcjonowania w reżimie sanitarnym wywołanym pandemią COVID-19 oraz sytuacja związana z rosyjską agresją na Ukrainę. Pozwala również korzystać z doświadczenia i zasobów większej liczby podmiotów, co stanowi kwestię kluczową w sprawnym odpowiadaniu na pojawiające się potrzeby – puentuje urzędniczka. ©℗

DZR