ikona lupy />
Materiały prasowe
Krzysztof Pawiński, prezes Grupy Maspex:

Jeśli chodzi o konkurencyjność, to powiedziałbym, że wciąż jest nieźle, ale niestety ona wyraźnie się pogarsza. Naszą domeną były przez długi czas proste przewagi konkurencyjne, np. niższe koszty pracy. Teraz są one eliminowane: dynamiczny wzrost płacy minimalnej jest tego przykładem. Nie mam nic przeciwko konceptowi płacy minimalnej – to jest jeden z bardziej wyrazistych instrumentów kształtowania polityki społecznej państwa. Jednak brak zróżnicowania płacy minimalnej w poszczególnych regionach Polski, także w miejscach, gdzie pracy jest mało, jest nierozsądny i sprawia, że tej pracy jest tam jeszcze mniej. Na razie polski biznes jest w dobrej kondycji i rozwija się mądrze. Najpierw podbija najbliższe otoczenie, później powiat, województwo, wreszcie kraj. Dopiero jeśli odniesie sukces na dużym rynku europejskim, jakim jest nasz rynek wewnętrzny, pojawiają się apetyt i ambicje na rozwój poza granicami. Często, jak w naszym przypadku, to są kraje naszego regionu: Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, kraje nadbałtyckie. To jest naturalny obszar ekspansji i przez cały czas miejsce do robienia dobrych interesów.

Powiedział pan jednak, że konkurencyjność naszych firm się pogarsza, i wymienił pan jeden czynnik, który za to odpowiada. Jakie są inne?

Lista jest długa.

Wymieńmy najważniejsze.

Jestem zwolennikiem państwa aktywnego. Nie uważam, że państwo powinno być wycofane i pełnić tylko rolę stróża nocnego. Jednak oczekiwałbym aktywności gdzie indziej, niż ono jest i chce być aktywne. Uważam, że moje państwo powinno skupić się na tych istotnych elementach gospodarczej układanki, które sprawiają, że my, przedsiębiorcy, możemy rozwijać biznes. Moje państwo powinno być przede wszystkim państwem pomocnym. Powinno budować twardą infrastrukturę, jak drogi, szybkie koleje, szybki internet itd.

To się, częściowo przynajmniej, dzieje – drogi są dobrym przykładem.

Tak, ale jest też infrastruktura miękka, która dużo gorzej wygląda. Moje prawo do sądu praktycznie nie istnieje. Termin rozpatrywania spraw wydłuża się w nieskończoność. My w biznesie kłócimy się o rozliczenia, o pieniądze. Rozpatrywanie naszych spraw przez całe lata to jest po prostu, delikatnie mówiąc, nieporozumienie. W obszarach, za które moje państwo odpowiada i które są dla nas ważne, widzę tego państwa za mało. Wymiar sprawiedliwości to jeden z przykładów. Inny to edukacja. Od sześciu lat jestem zaangażowany społecznie w edukację wyższą. Jestem przewodniczącym Rady Uczelni AGH w Krakowie. Widzę, że przez ostatnie lata uczelnie wyższe zostały zagłodzone. Skutek? W przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców kształcimy dwa razy mniej inżynierów niż Niemcy czy Austria. Jaką infrastrukturę tworzy moje państwo, aby aspiracje, które rosną, zostały zaspokojone? Uważam, że w obszarze miękkim: racjonalnych regulacji, prawa do sądu, edukacji, gdzie chodzi o poziom i dostępność tych kierunków, które są kluczowe dla polskiej gospodarki, mamy bardzo, bardzo dużo do zrobienia. Nie sądzę, że państwo jest dobrym dostawcą usług i towarów. Nie uważam, że państwo ma produkować ketchup, cukierki czy inne powszechne towary.

Co powinno robić zamiast tego?

Powinniśmy zdefiniować strategiczne obszary, w których państwo może i musi być pomocne. W których może – w drodze aktywnych działań – pomóc nam, przedsiębiorcom, abyśmy mogli budować biznes w tym kraju, dawać pracę i rozwijać sprzedaż zagraniczną. Na tym trzeba się skupić. Wchodzenie w konkurencję z firmami na rynku wewnętrznym jest nieporozumieniem. Od dodania słowa narodowy ketchup nie będzie bardziej pomidorowy. To są klasyczne dogmaty, do których warto wrócić i których trzeba przestrzegać.

Czy nie ma pan obaw związanych z tym, że w kręgach politycznych panuje trochę niespójna narracja ekonomiczna? Z jednej strony mówimy np. o dalszym wzroście płacy minimalnej, która rzeczywiście wciąż jest niższa niż na Zachodzie, o nowych świadczeniach, o kolejnych rozwiązaniach socjalnych…

Tak, otwieramy wiele takich tematów. Popularnych tematów, które jednak nie mają nic wspólnego z efektywnością naszej gospodarki. Cieszy wzrost płacy minimalnej, ale popatrzmy na drugą stronę tej monety. Popatrzmy na wydajność naszej pracy. Dobrze by było, żebyśmy mogli się cieszyć wzrostem wydajności. Żeby unieść aspiracje rozwojowe naszego kraju, musimy wytwarzać więcej za mniej. Jaka jest do tego droga? Nie, nie chodzi o to, żeby płacić mniej. To jest droga donikąd. Płacić więcej, ale w jeszcze większym stopniu zwiększać wydajność naszych procesów. I to jest klucz do sukcesu w przyszłości. Co więcej, musimy się odnosić do dobrych benchmarków. Dla mnie takim benchmarkiem jest gospodarka niemiecka – duża i głęboka. Widzimy, że w porównaniu z nią w obszarze wydajności, efektywności mamy jeszcze ogromną, naprawdę ogromną przestrzeń do poprawy.

Niemcy mają problemy...

Jeśli dobrze uporządkujemy swoje sprawy, jeśli się dobrze nimi zajmiemy, to naprawdę nie będziemy się musieli przejmować tym, co się w Niemczech dzieje. Ja na gospodarkę w wymiarze makro patrzę w bardzo uproszczony sposób. I myślę, że wystarczy nie zepsuć mechanizmów w dwóch obszarach. Tylko w dwóch albo aż w dwóch, jak kto woli. Po pierwsze, nie możemy zepsuć polityki migracyjnej, która została zepsuta w Niemczech, Holandii, Szwecji, we Francji i w wielu innych krajach. Warto sobie przypomnieć, że nasz model powstał bodaj w 2007 r.… z biedy. Jaki on jest? Prawie żadnych ograniczeń w dostępie do rynku pracy, a z drugiej strony bardzo niskie świadczenia socjalne, kiedyś prawie zerowe, teraz ograniczone do 800 plus. To jest rozsądny, efektywny model. Kto chce pracować, może się cieszyć tym, czym my się możemy cieszyć jako obywatele. Zawstydzająco proste i skuteczne.

A drugi obszar?

To transformacja energetyczna. Gdy popatrzymy na skalę błędów, które zostały popełnione gdzie indziej, i na koszty, które ponoszą społeczeństwa, np. niemieckie, to widzimy, czego nie powinniśmy robić i czego musimy uniknąć. Uważam, że renta zapóźnienia, podobnie jak kiedyś pomogła nam w telefonii mobilnej, w bankowości, tak teraz może nam pomóc w transformacji energetycznej. Mamy szansę wejść w tę rewolucję z dojrzałymi technologiami, które stają się standardem, zamiast zajmować się kosztownymi, eksperymentalnymi pomysłami. Nie mamy interesu w tym, żeby eksperymentować z technologiami, które nie są dojrzałe. Powinniśmy poczekać na moment, kiedy staną się standardem i wówczas dynamicznie w nie wejść, nie ponosząc kosztów ich rozwoju.

Kiedy pana zdaniem ten moment nadejdzie?

Wydaje mi się, że właśnie nadchodzi. Świadczy o tym rewolucja dotycząca magazynów energii elektrycznej. Koszty spadają w geometrycznym postępie z roku na rok. Gdyby pan zapytał o to rok temu, byłbym bardziej wstrzemięźliwy. Nie pojawiły się żadne nowe, unikalne rozwiązania. Trochę poprawiliśmy katodę, trochę anodę itd. Ale stało się coś nieliniowego: nastąpił nieliniowy, wykładniczy spadek kosztów baterii. Uważam, że to, co się wydarzy w obszarze składowania energii, zmieni oblicze energetyki odnawialnej. Z uwagi na to, że mamy w tej dziedzinie dużo do nadrobienia, możemy odebrać rentę zapóźnienia. To jest ogromna szansa. Nie widzę żadnego uzasadnienia, by dofinansowywać zakupy samochodów elektrycznych, które skalują biznes Chińczykom, Francuzom i Niemcom. My nie będziemy znaczącym dostawcą tych technologii. Widzę za to sens inwestowania w to, co nam zapewni korzyści. Jeśli technologia staje się dojrzała, a – jak wspomniałem – technologie dotyczące składowania energii elektrycznej stają się powoli standardem, warto na to postawić. Możemy dzięki temu wygrać. Jednym wydatkiem inwestycyjnym osiągnąć to, na co inni wydawali pieniądze bezproduktywnie przez dziesiątki lat.

Wracam do tematu konkurencyjności. Politycy wolą rozmawiać o rzeczach popularnych, schlebiać gustom ogółu wyborców. Co zrobić, żeby temat konkurencyjności był im bliższy?

Oni uczestniczą w konkursie piękności. I zachowują się zgodnie z regułami tego konkursu. Mimo to mam jednak lepsze zdanie o politykach, niż oni sami o sobie. Gdy popatrzymy na naszą politykę gospodarczą w dłuższej perspektywie, to zobaczymy, że rządzili już wszyscy i jednak kardynalnych błędów nie popełniono. Owszem, popełniono wiele błędów, których można było uniknąć, ale na szczęście nie były to błędy fundamentalne. Nie ma bezwzględnego dobra albo bezwzględnego zła w polityce gospodarczej. Zawsze należy odnieść ocenę do benchmarków. Jeśli benchmarkiem jest największa gospodarka w Europie, czyli niemiecka, to muszę powiedzieć, że w wielu kwestiach naprawdę byliśmy bardziej roztropni. Jeśli popatrzymy na koszt transformacji systemowej na obszarze dawnej NRD i porównamy to z tym, co my osiągnęliśmy, dysponując bardzo skromnymi środkami, to naprawdę mamy powody do dumy. Trzeba powiedzieć, że potrafiliśmy tanio i efektywnie działać. Warto pielęgnować wiarę w nasze umiejętności. Należy też pamiętać, że pójście za tłumem w sprawach migracyjnych, transformacji energetycznej i paru innych może nas doprowadzić do tego, co widzimy na zewnątrz, w tym do utraty konkurencyjności. Nie musimy zgadywać, co będzie. Już widzimy, co nas czeka, jeśli będziemy się zachowywać jak tłum.

Czy pana zdaniem jesteśmy w stanie utrzymać szybki rozwój kraju, który notowaliśmy w ostatnich dekadach?

Jestem wręcz przekonany, że nasze najlepsze pięć minut się nie skończyło. Więcej – uważam, że ono jest jeszcze przed nami. Mamy bardzo dobrą, dobrze sformatowaną gospodarkę, bez monokultury, opartą na własności prywatnej. Mamy miliony firm, które w codziennym znoju wypracowują nasze PKB. Trzeba przestać im przeszkadzać. Trzeba, powtórzę, rozsądnego otoczenia regulacyjnego i stabilności podatkowej. Wierzę, że cyfryzacja i technologie mogą nam pomóc rozwiązać dotychczas nierozwiązywalne problemy. Popatrzmy, jaki ze względu na COVID-19 postęp zrobiliśmy w tym obszarze. E–recepta, mObywatel, e-skierowanie. Jednolity plik kontrolny czy zapowiadana e-faktura.

To prawda, choć z e-receptami jako przykładem dobrej zmiany uważałbym ze względu na skalę i wagę nieprawidłowości.

Myślę jednak, że to jest margines. Chodzi mi o to, że zapowiedzi, które słyszymy i które dotyczą innych rozwiniętych gospodarek, wskazują, iż oni idą tam, skąd my już wracamy. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Tak jest z cyfryzacją, w której jesteśmy do przodu. Tak może być z transformacją energetyczną, w której możemy być do przodu. Tak jest z polityką migracyjną – w przypadku której to z nas należy brać przykład, a nie nas pouczać. Uważam, że jest wiele rzeczy, które dobrze rokują. Musimy mieć jeszcze więcej wiary, jeszcze więcej rozsądku, musimy też podjąć parę wyżej wspomnianych efektywnych działań i zapewnić odpowiednią infrastrukturę, a będzie dobrze. Ja wierzę, że najlepsze pięć minut dla Polski, dla polskiego biznesu dopiero przed nami. Jesteśmy wciąż zdeterminowani. Nauczyliśmy się, jak robić biznes, i wciąż chcemy go rozwijać. Potrafimy. Jesteśmy nadal głodni sukcesu. Czego więcej trzeba?

Zaczęliśmy trochę pesymistycznie, że konkurencyjność się pogarsza…

Tak, ale to znowu w odniesieniu do tego, co było. Nadgonimy to! Nadgonimy to wydajnością pracy. Musimy.

…a kończymy bardzo optymistycznie. Mówimy: „najlepsze pięć minut”...

Przed nami! Zwykło się kiedyś mówić: dobrze to było kiedyś. Teraz jest źle, a okropnie będzie w przyszłości. A może będzie właśnie na odwrót? ©℗

Rozmawiał Krzysztof Jedlak
Wszystkie teksty i wywiady powstałe w ramach projektu NPBP czytaj na www.gazetaprawna.pl/tagi/npbp
ikona lupy />
URSZULA ZIELIŃSKA SEKRETARZ STANU W MINISTERSTWIE KLIMATU I ŚRODOWISKA / Materiały prasowe

Jesteśmy w stanie nie tylko zmniejszyć emisje i zanieczyszczenie powietrza o ponad 50 proc., ale także sukcesywnie obniżać ceny energii do 2040 r.

ikona lupy />
ANDRZEJ DYCHA PREZES POLSKIEJ AGENCJI INWESTYCJI I HANDLU / Materiały prasowe

Polska za 4–5 latw będzie jednym z głównych miejsc produkcji półprzewodników na świecie.

ikona lupy />
ARIUSZ BLOCHER PREZES GRUPY UNIBEP / Materiały prasowe

Inwestycje w ogólnie pojętą infrastrukturę, transformację, ochronę wody, energetykę będą przyciągały kolejne, a w konsekwencji będą tworzyły dobrobyt Polski.

ikona lupy />
KATARZYNA PEŁCZYŃSKA-NAŁĘCZ MINISTER FUNDUSZY I POLITYKI REGIONALNEJ / Materiały prasowe

Świat się dramatycznie zmienił od momentu, kiedy Unia nastawiła swoje cele strategiczne na przeciwdziałanie zmianie klimatycznej. Polska nigdy nie miała do dyspozycji takich środków.

ikona lupy />
JACEK PAWLAK PREZES TOYOTA CENTRAL EUROPE / Materiały prasowe

90 samochodów hybrydowych zredukuje emisję ok. 20 razy bardziej niż jeden samochód elektryczny.