Ostatnie tygodnie pokazały, że wartość cyfrowych kompetencji poszła mocno w górę. Przekonaliśmy się, że życie tysięcy osób może zależeć od umiejętności przeprogramowania maszyn (by zamiast ubrań szyły maseczki), wykorzystania drukarek 3D (by produkowały przyłbice, a nie doniczki) czy posługiwania się technologiami komunikacyjnymi – by ostrzegać, edukować i walczyć z fake newsami.
Przy wychodzeniu z gospodarczego dołka zależności będą podobne: przetrwają te firmy, które znajdą nowe nisze albo kreatywnie poradzą sobie z ograniczeniami. Decydujące będą: umiejętność korzystania z informacji i danych, zdolność do sprawnej komunikacji i zdalnej współpracy oraz kompetencje w zakresie tworzenia treści – w tym programowania. Mówiąc językiem z czasów epidemii: kompetencje cyfrowe będą niczym przeciwciała – zwiększą naszą zbiorową odporność na podobne wstrząsy w przyszłości.
Nowe kompetencje będą niezbędne, bo światowy kryzys przyspieszy trendy, o których mówi się od lat – m.in. rozwoju e-commerce oraz automatyzacji i robotyzacji produkcji. Większe tempo zmian wynikać będzie nie tylko z efektywności tych rozwiązań, ale też z tego, że… roboty nie wymagają kwarantanny. Znacząco wzrośnie siła ekonomiczna firm, które będą potrafiły w tym trendzie się odnaleźć – i odnaleźć pracowników, którzy podołają wyzwaniu.