Kryzys gospodarczy wywołany epidemią koronawirusa sprawił, że Europa i świat będą szukać nowego modelu ekonomicznego uwzględniającego pozycje poszczególnych państw z ich potencjałem demograficznym i ekonomicznym.
Na nowo będziemy musieli określić nasze standardy i priorytety. Ten, kto nie wyciągnie wniosków na przyszłość, straci podwójnie. Warunkiem uczestnictwa w gospodarce jutra jest utrzymanie płynności firm i zachowanie miejsc pracy. By powyższe założenia zostały zrealizowane, potrzebny jest jednak mocny impuls, bodziec, który wyzwoli na nowo zubożony w wyniku epidemii gospodarczy i ekonomiczny potencjał Europy.
Globalna pandemia będzie miała wciąż trudne do precyzyjnego oszacowania skutki gospodarcze. Wydaje się jednak przesądzone, że kryzys, z jakim się zmierzymy, będzie czymś bezprecedensowym dla doświadczenia europejskich pokoleń powojennych.
Wielu ekspertów (m.in. Kristalina Georgiewa – szefowa MFW) ocenia, że obecny kryzys jest gorszy od tego z przełomu lat 20. i 30 XX w., 170 krajów będzie miało w tym roku ujemny wzrost gospodarczy, a światowa gospodarka skurczy się nawet o kilka procent. Nie dziwi zatem, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen sięgnęła do przykładu i dziedzictwa Planu Marshalla, twierdząc, że nadszedł czas, by odejść od nieugiętych stanowisk i przygotować się na nowy świat, również w kontekście przyszłego unijnego budżetu.
Pomysł Ursuli von der Leyen podziela polski rząd, zwracając uwagę na konieczność obrony potencjału firm europejskich przed możliwymi przejęciami.
Podczas tegorocznego World Economic Forum w Davos dyskutowaliśmy o niezbędnej zmianie podejścia do kapitalizmu w obecnej formie na rzecz kapitalizmu interesariuszy (stakeholder capitalism). Podmioty rynkowe nie mogą pomijać faktu, iż ponoszą odpowiedzialność społeczną za realizowaną działalność. Wyzwania współczesnego świata wymagają, aby kapitalizm akcjonariuszy, w ramach którego priorytetem jest maksymalizacja zysku, zastąpić przez kapitalizm interesariuszy, w którym interesariusze i przedsiębiorstwa wzajemnie na siebie oddziałują i wspólnie kreują rzeczywistość realizującą interesy różnych grup interesariuszy: klientów, pracowników, pracodawców, akcjonariuszy, dostawców, społeczności lokalnych. W kontekście trwającej pandemii okazuje się, że nie sprowadza się to tylko do kwestii klimatycznych, które były podnoszone podczas Forum, ale ma dużo szersze znaczenie. Teraz właśnie rządy państw, przedsiębiorstwa, a także indywidualne osoby udowadniają, jak wiele możemy zyskać, łącząc siły, angażując się dla siebie nawzajem w walkę z zaistniałymi wyzwaniami.
Europa ma bardzo dużo do nadrobienia. Jest nadzieja, że zmieni się postrzeganie gospodarki i efektów, jakie powinna przynosić państwom i społeczeństwom. Dziś widać, że filozofia wyłącznego pomnażania kapitału powinna być zastąpiona większą odpowiedzialnością biznesu, a co za tym idzie budową bezpieczeństwa i odporności na kryzys własnych gospodarek.
Czy obywatele i struktury państwa mogą liczyć na wsparcie i pomoc dużych firm? To pytanie zasadnicze, ponieważ dotyka sfery gospodarki niepozbawionej poczucia odpowiedzialności za miejsce i ludzi, którzy na co dzień stwarzają poszczególnym firmom możliwości działania. W Polsce na wybuch epidemii jako pierwsze zareagowały największe firmy z udziałem Skarbu Państwa, które zaczęły kupować sprzęt medyczny i środki ochrony dla szpitali, wsparły zdalne nauczanie i przestawiały produkcję, by realizować najpilniejsze potrzeby. Śladem dużych państwowych spółek poszły firmy prywatne, które zrozumiały, że w tej sytuacji nie można stać z boku.
W ostatnich latach Polska notowała wysoki wzrost PKB i oparła się wielu zawirowaniom m.in. dzięki odpowiedniej polityce monetarnej oraz dużym inwestycjom. Epidemia koronawirusa pokazała, że prócz tych elementów państwo chcąc przetrwać trudne okresy, musi zachować w swoim ręku narzędzia umożliwiające ochronę obywateli i gospodarki. Uważam, że globalizacja nie jest panaceum na wszelkie bolączki światowej ekonomii. To, co do tej pory biznesowo było opłacalne (bo przenoszono produkcję do krajów, gdzie koszty były niższe), doprowadziło do uzależnienia całych społeczeństw od jednego, dwóch producentów. Kryzys spowodowany epidemią udowodnił, że państwo musi dysponować pełną niezależnością, zwłaszcza gdy w grę wchodzi jego bezpieczeństwo.
Interes narodowy nie jest w tym przypadku sprzeczny z interesem wspólnoty europejskiej, bo operujemy w tej samej przestrzeni i czerpiemy z tych samych wartości. Z pandemii powinna jednak wynikać nauka niezależności, m.in. w produkcji sprzętu medycznego i środków ochrony. Dziedzinami strategicznymi są nie tylko energetyka czy banki, ale jak widać, także służba zdrowia czy produkcja żywności. Niezależność to większa odporność na wahania rynku i kryzysy.
Pandemia pokazała również, że nie możemy się kierować złudnym bezpieczeństwem konsumpcjonizmu i dobrobytu. Musimy wypracować procedury, które uchronią nas w przyszłości przed kolejnymi zagrożeniami, w tym epidemicznymi. To kwestia nabywania odporności na kryzys, która pokaże, że możemy stawić czoło niebezpieczeństwom przy jednoczesnym zachowaniu demokratycznych wartości. Polski rząd stawia na stabilność społeczną i polityczną, na zachowanie wszelkich standardów życia, które pozwolą na mądry marsz w stronę silnej gospodarki i korzystnej współpracy z partnerami w Europie i na świecie. Doceniamy wagę wzajemnej pomocy, wymiany doświadczeń i międzynarodowej solidarności. Dla Polaków, jak dla niewielu narodów świata – solidarność znaczy bardzo wiele.
Tak powinna być postrzegana globalizacja – jako współpraca państw i rządów, zwłaszcza w sytuacjach wymagających podejmowania szczególnych i radykalnych decyzji. Konkurencyjność biznesu i wszystkie reguły rządzące światem pieniądza na pewno nie znikną. Ale na odpowiedzialnych i wrażliwych społecznie ludziach w kręgach władzy, międzynarodowych korporacjach, badaczach, naukowcach, spoczywa ciężar szybkiego reagowania na sytuacje ekstremalne, wymagające wzajemnej pomocy i wsparcia. Groźne wirusy i epidemie pojawiają się co jakiś czas. Tylko w ostatnich latach, jako świat, zetknęliśmy się z: SARS, ebolą, ptasią grypą, świńską grypą. Bardzo ważna jest błyskawiczna reakcja, prawidłowe rozpoznanie i właściwa, oparta na wypracowanych procedurach – walka z zagrożeniem. Dzisiejsze możliwości przemieszczania się między państwami dają złudzenie panowania nad rzeczywistością i własnym losem. Nic bardziej błędnego. Niebezpieczeństwo istnieje i odpowiedzią na nie jest z jednej strony odpowiednia postawa władz państwowych, z drugiej – międzynarodowa solidarność.
Mówienie o tym, że chcemy wrócić do sytuacji sprzed pandemii, to banał. Jeśli ludzie chcą wyciągać wnioski z tego, co niesie czas – pora sprostać nowym wyzwaniom. Musimy pogodzić się z tym, że zmiany mogą być bardzo głębokie. Obejmą wiele dziedzin życia, w tym międzynarodowy podział pracy, konieczność zapewnienia sobie bezpieczeństwa energetycznego, sanitarnego i żywnościowego. Ważne, by dążenie do budowania gwarancji bezpieczeństwa nie odbywało się cudzym kosztem. To nie jest sposób na nowy ład gospodarczy.
Pozwolę sobie na porównanie. Dlaczego nas nie dziwi, że kraje położone w tzw. pierścieniu ognia są gotowe non stop na trzęsienie ziemi? Stosują specjalne metody budowania domów, uczą dzieci jak się zachować, mają procedury. Życie stawia nas w trudnych sytuacjach, ale podwójnie karze tych, którzy nie wyciągają wniosków.
Europa, zwłaszcza stara część Wspólnoty, przyzwyczaiła się do myśli, że tu jest cywilizacja, bezpieczeństwo, stabilizacja i rozwój. Tymczasem pandemia obnażyła słabości takiego rozumowania i przyniosła ze sobą nowe pytania, na które każde z państw wspólnoty i Unia jako całość powinny znaleźć odpowiedzi. Musimy przemodelować funkcjonowanie rynku, bo istnieje niebezpieczeństwo jego osłabienia. Musimy go naprawić i ponownie rozwinąć, bo jest jasne, że w kryzysie mocno ucierpi.
W interesie Polski jest uzdrowienie gospodarki Wspólnoty, bo jesteśmy silnie powiązani handlowo. Chcemy wprowadzenia mechanizmów unijnych, które adekwatnie do skali kryzysu i możliwości poszczególnych państw sprawiedliwie i na uczciwych zasadach podzielą dostępne wsparcie. Należy też wprowadzić zabezpieczenia prawne przed przejmowaniem osłabionych kryzysem. Takie rozwiązania wprowadzają poszczególne kraje, w tym Polska, ale są także konieczne dla całej wspólnoty.
Warto również pomyśleć o zrewidowaniu wcześniej przyjętych ustaleń dotyczących m.in. celów klimatycznych. Szczególnie ważne stanie się nowe spojrzenie na wszystkie elementy funkcjonowania Unii, które mogą spowolnić proces odbudowy gospodarczej każdego z państw członkowskich. Powinniśmy inwestować w technologie i innowacje, stawiać na nowoczesność rozwiązań gospodarczych dostosowanych do możliwości i stopnia uprzemysłowienia i rozwoju każdego z krajów. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że koszty ożywienia europejskiej gospodarki będą ogromne. Paolo Gentiloni (komisarz ds. gospodarczo-walutowych) oraz Klaus Regling (szef Europejskiego Mechanizmu Stabilności ESM) szacują, że potrzebne będzie ok 1,5 bln euro. Pamiętajmy, że to tylko szacunki.
Współczesny świat musi odpowiedzieć na nową rzeczywistość po pandemii – również w wymiarze gospodarczym. Takie samo zadanie czeka Unię Europejską. Polska stawia na stabilność, nowoczesność, współpracę międzynarodową i zapewnienie swoim obywatelom bezpieczeństwa w najważniejszych wymiarach – żywnościowym, medycznym i ekonomicznym. Każde z państw i społeczeństw powinno znaleźć w sobie to, co w każdych warunkach jest bezcenne – gotowość współdziałania, empatię i wzajemny szacunek.