Określając odszkodowanie z ubezpieczenia OC sprawcy wypadku, należy przyjąć metodę dyferencyjną na podstawie rzeczywistego uszczerbku, a nie stosować metodę kosztorysową, opierając się na hipotetycznych kosztach naprawy uszkodzonego pojazdu – uznał Sąd Najwyższy w rozszerzonym składzie.

To odpowiedź na pytanie, w jaki sposób ustalać odszkodowanie powypadkowe w sytuacji, gdy poszkodowany zbył uszkodzony pojazd albo gdy naprawę wykonał własnym sumptem przed ustaleniem wielkości szkody. Orzeczenie zapadło na kanwie pytania prawnego, które skierował do SN rzecznik finansowy, a które dotyczyło możliwości określenia odszkodowania z ubezpieczenia OC na podstawie hipotetycznych kosztów naprawy, na zasadzie metody kosztorysowej.

Odpowiedź SN jest zdecydowanie negatywna

Już w sentencji uchwały skład orzekający stwierdził, że jeśli naprawa pojazdu przez poszkodowanego stała się niemożliwa, w szczególności w razie zbycia lub (uprzedniego) naprawienia uszkodzonego pojazdu, to nie jest uzasadnione ustalenie wysokości odszkodowania jako równowartości hipotetycznych kosztów naprawy. Przeciwnie – odszkodowanie powinno się opierać na rzeczywistych kosztach poniesionych przez poszkodowanego posiadacza lub właściciela pojazdu z uwzględnieniem ewentualnych różnic w wartości pojazdu sprzed wypadku i po nim.

– W sytuacji, gdy poszkodowany dokonał już naprawy pojazdu, wysokość szkody jest w zasadzie znana i wyraża się w kosztach, jakie poszkodowany poniósł na wykonanie naprawy, oraz ewentualnie w utracie wartości rynkowej pojazdu po naprawie. Zaś w razie zbycia pojazdu wyraża się w różnicy między ceną uzyskaną za sprzedany, ale nienaprawiony pojazd a wartością samochodu sprzed wypadku. Wykazanie szkody w takiej sytuacji nie powinno nastręczać poszkodowanemu zbytnich trudności, gdyż często ogranicza się do przedłożenia określonych dokumentów, które wskazują na poniesione koszty lub dowodzą ceny sprzedaży – podkreślił sędzia sprawozdawca Mariusz Załucki.

"Rozmiar szkody winien być ustalany według metody dyferencyjnej"

Dlatego zdaniem SN każdorazowo w takich okolicznościach rozmiar szkody winien być ustalany według metody dyferencyjnej, a nie kosztorysowej. Ustalając rozmiar szkody, należy wziąć pod uwagę wszystkie następstwa zdarzenia szkodzącego majątkowi poszkodowanego oraz uwzględnić dynamiczny charakter szkody, który skutkuje zmianą wartości pojazdu – praktycznie zawsze in minus.

SN odrzucił też argumenty o potencjalnych trudnościach, jakich przysporzy definitywne odejście od metody kosztorysowej poszkodowanym starającym się o należności z ubezpieczenia OC sprawców wypadków.

– Pojawiają się argumenty, pobrzmiewające też w uzasadnieniu wniosku rzecznika finansowego, że takie podejście będzie zachęcać poszkodowanych do rezygnacji z naprawiania pojazdów aż do końca procesu sądowego. Ale jeżeliby się tak stało, to byłoby to kolejnym argumentem potwierdzającym prawidłowość obecnego rozstrzygnięcia. Wskazywałoby to, że w praktyce obrotu może dochodzić do nieprawidłowego i zawyżonego wyliczania odszkodowań metodą kosztorysową. A przecież hipotetyczne koszty naprawy nie powinny znacznie odbiegać od kosztów poniesionych rzeczywiście przy uwzględnieniu utraty wartości pojazdu po naprawie – stwierdził w konkluzji sędzia Załucki.©℗

orzecznictwo