Narasta sprzeciw wobec propozycji kontrolowania korespondencji w internecie w imię walki z pedofilią. – To fundamentalnie zmieni internet i komunikację cyfrową, jaką znamy – ostrzega dr hab. Wojciech Wiewiórowski, europejski inspektor ochrony danych.

Zgodnie z propozycjami Komisji Europejskiej wszystkie wiadomości przesyłane e-mailem, poprzez komunikatory czy czaty miałyby być skanowane w ramach walki z rozpowszechnianiem materiałów przedstawiających seksualne wykorzystywanie dzieci (CSAM). Takie rozwiązania przewiduje projekt rozporządzenia w sprawie zapobiegania niegodziwemu traktowaniu dzieci w celach seksualnych i zwalczania go.

Europejski inspektor ochrony danych (EIOD) dr hab. Wojciech Wiewiórowski ostrzega, że skutki tej regulacji mogą wykraczać daleko poza kwestie dotyczące ochrony dzieci. – Obawiam się, że zakwestionuje ona fundamenty demokratycznego społeczeństwa – stwierdził podczas seminarium w Brukseli, które w poniedziałek zorganizował w tej sprawie. – A jeśli je raz podważymy, może już nie być powrotu – podkreślił.

W dyskusji uczestniczyli eksperci w dziedzinie prywatności i informatyki, naukowcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych, europejskich urzędów, firm z branży cyfrowej oraz europosłowie. Mimo poparcia dla celu regulacji – ochrony dzieci przed krzywdą o charakterze seksualnym – ocenili oni projekt bardzo krytycznie, kwestionując skuteczność, konieczność i proporcjonalność proponowanych rozwiązań.

– Często powtarzamy, że Unia Europejska jest unią wartości, a prawa podstawowe są dla nas bardzo ważne – mówiła niemiecka europosłanka Birgit Sippel. – Nie wystarczy jednak zapisanie praw podstawowych w jednym akcie, muszą mieć odzwierciedlenie w całym prawodawstwie unijnym. A w tym rozporządzeniu ich nie widać – stwierdziła.

Koniec prywatności

Projekt nakaże dostawcom usług – np. poczty elektronicznej, komunikatorów, gier wideo z opcją czatu – minimalizowanie ryzyka CSAM i uwodzenia dzieci (groomingu) na ich platformach. Jeśli sobie z tym nie poradzą, organy państw członkowskich mogą im nakazać skanowanie całej komunikacji. A to oznacza koniec jej poufności, gwarantowanej przez szyfrowanie w drodze między nadawcą a odbiorcą (end-to-end encryption – E2EE).

– Mówimy tu więc o masowej inwigilacji i końcu wszelkiej prywatności – podkreśliła Birgit Sippel. Jak dodała, powszechne skanowanie prywatnych wiadomości będzie miało wpływ nie tylko na dorosłych, lecz zwłaszcza na młodych ludzi, którzy korzystają z internetu, szukając swojej tożsamości seksualnej.

Ella Jakubowska, reprezentująca stowarzyszenie European Digital Rights (EDRi), przypomniała, że prawo do prywatności nie jest miłym dodatkiem, lecz sposobem korzystania z innych praw podstawowych. – Mimo to Komisja stawia nas przed wyborem między prywatnością a bezpieczeństwem – stwierdziła, nazywając to „nieszczerą narracją”, szkodliwą dla obu wartości. – Możemy altruistycznie zrezygnować z części naszej prywatności, aby zapewnić dzieciom bezpieczeństwo w internecie. Tylko że podejście KE nie pozwoli na uchwycenie głębokich społecznych korzeni niegodziwości, o których mówimy – zastrzegła.

Na nieskuteczność proponowanych rozwiązań wskazała też Arda Gerkens, przewodnicząca zarządu holenderskiego Urzędu ds. Zapobiegania Treściom Terrorystycznym i CSAM w Internecie. Jak stwierdziła, w Holandii przeszukiwane są serwisy, o których wiadomo, że rozpowszechniają takie treści. Natomiast projektowana regulacja, jej zdaniem, kładzie zbyt duży nacisk na sprawdzanie komunikacji prywatnej. – Najprawdopodobniej przyniesie więc efekt przeciwny do zamierzonego. Sama ilość skanowanych obrazów przeciąży nasze systemy i wywrze jeszcze większą presję na mechanizmy egzekwowania prawa – oceniła, dodając, że lepiej byłoby zainwestować w ich poprawę i zacieśnić współpracę między krajami UE.

Zjeść ciastko i mieć ciastko

Wniosek KE opiera się na założeniu, że istnieją technologie niezawodnego wykrywania CSAM, wywierające niewielki negatywny wpływ na działających w dobrej wierze użytkowników sieci. Uczestniczący w seminarium specjaliści byli przeciwnego zdania.

– Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka – stwierdził Kai Rannenberg, prof. Uniwersytetu Johanna Wolfganga Goethego we Frankfurcie, reprezentujący Radę Europejskich Towarzystw Zawodowych Informatyki (CEPIS). – Dobre szyfrowanie polega na tym, że nikt nie ma dostępu do treści wiadomości. Jeżeli da się ją w jakimś stopniu podejrzeć, sprawdzić pod kątem tego czy innego przestępstwa, to już nie jest dobre szyfrowanie – wyjaśnił.

David Frautschy, starszy dyrektor ds. rządowych i regulacyjnych w organizacji Społeczeństwo Internetowe (Internet Society), o proponowanych metodach kontroli komunikacji internetowej mówił zaś tak: – Albo komunikatory internetowe będą musiały odszyfrowywać wiadomości, albo treści będą skanowane jeszcze na naszych urządzeniach. Pierwszy sposób to jak otwieranie listów, a drugi – patrzenie przez ramię, gdy piszemy.

Oprócz strony technicznej kwestionowano też prawny aspekt projektu. Zaskarżenie rozporządzenia do Trybunału Sprawiedliwości UE uznano za więcej niż prawdopodobne. – W świetle orzecznictwa, jakie znamy, odpowiedź na pytanie, czy przewidziane środki stanowią proporcjonalną do celu ingerencję w prawa podstawowe, musi brzmieć „nie” – stwierdził prof. Frederik Zuiderveen Borgesius z Uniwersytetu Radboud w Nijmegen.

Znaleźć kompromis

Krytycznie o tym projekcie EIOD wyraził się już wcześniej, we wspólnej opinii z Europejską Radą Ochrony Danych (EROD), gdzie stwierdzono m.in., że zobowiązanie dostawców usług internetowych do odszyfrowywania komunikatów internetowych byłoby środkiem nieproporcjonalnym. Przy okazji seminarium EIOD zaznaczył zaś, że w obecnej formie rozporządzenie CSAM zasadniczo zmieniłoby internet i komunikację cyfrową, jakie znamy.

„Masowe skanowanie wiadomości z pewnością nie jest odpowiedzią” na zagrożenie dziecięcej pornografii – stwierdza EIOD w opracowaniu na temat CSAM. Proponowane przez KE rozwiązania nie mogą zrekompensować „braku innych kluczowych środków, takich jak zharmonizowane podejście wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych w odniesieniu do przestępstw związanych z wykorzystywaniem seksualnym dzieci w państwach członkowskich, wystarczające zasoby dla właściwych organów egzekwowania prawa, skuteczne zapobieganie i inne”.

– Mam nadzieję, że instytucje unijne w końcu znajdą kompromisowe i dobre rozwiązanie, aby zwalczać niegodziwe traktowanie dzieci i zarazem chronić prawa podstawowe. W przeciwnym razie projektowana regulacja przyniesie fundamentalną szkodę naszym społeczeństwom i naszemu postrzeganiu wartości UE – podsumowała Birgit Sippel.

Europoseł Patrick Breyer dodał zaś, że zabiegając o nienaruszający prawa do prywatności kształt rozporządzenia, ma na celu także dobro młodego pokolenia. – Chcę, aby dzieci dorastały w wolnym świecie, w którym możemy sobie ufać, a nie żyć w ciągłym strachu – stwierdził.©℗

ikona lupy />
Większość dzieci doświadczyła krzywdy w internecie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe