- W sprawie rozszerzonej odpowiedzialności producenta ważne jest istnienie regulatora i zmiana organizacji odzysku opakowań. Już wiemy o środkach, jakie przygotowano do atakowania projektu. Spodziewam się brutalnej dyskusji w tej sprawie - mówi Jacek Ozdoba, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska

fot. Wojtek Górski
Jacek Ozdoba, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska
Panie ministrze, projekt ustawy, która wdroży do polskiego prawa ograniczającą stosowanie plastiku dyrektywę single use plastics, niedawno pojawił się w wykazie prac rządu. Termin implementacji dyrektywy mija 3 lipca, czy to się uda?
W kwietniu projekt ustawy powinien trafić do konsultacji. Nie mogę jednak przesądzać, kiedy ustawa wejdzie w życie, bo to zależy od procesu legislacyjnego. Na naszych pracach waży zarówno pandemia, jak i to, że szeroko pojęta kwestia opakowań jest jedną z najtrudniejszych regulowanych przez MKiŚ.
Z moich rozmów z przedstawicielami branży wynika, że jest ona zainteresowana tym, by ustawa była prostą transpozycją dyrektywy. Tak będzie, czy też znajdą się w niej jakieś dodatkowe elementy, które mogłyby branżę zaskoczyć?
Nie, to będzie prosta transpozycja, która ma na celu przede wszystkim implementację przepisów unijnych.
Jakie będą zatem główne założenia projektu?
Dyrektywa zakazuje produkcji jednorazowych sztućców, talerzy, mieszadełek, pałeczek, słomek z tworzyw sztucznych, plastikowych patyczków kosmetycznych i do balonów. A także pojemników na posiłki na wynos ze spienionego polistyrenu. Poza tym produkty będą musiały mieć oznaczenie o wykonaniu częściowo lub w pełni z plastiku, a od 2024 r. wejdzie w życie obowiązek przytwierdzania nakrętek lub wieczek do pojemników na napoje (o pojemności do 3 litrów) z tworzyw sztucznych. Mimo zakazu produkcji, możliwe będzie jednak wyprzedawanie stanów magazynowych.
Przejdźmy zatem do rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), która ma przenieść na producentów produktów odpowiedzialność za odpady wprowadzane na rynek. Kiedy ta ustawa zacznie obowiązywać? Wcześniej podawał pan datę 1 stycznia 2022 r.
Przygotowaliśmy projekt, który w tej chwili oczekuje na wpis do wykazu prac rządu. Sądzę, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy ujrzy on światło dzienne. Jesteśmy zobowiązani do tego, aby system rozszerzonej odpowiedzialności producenta funkcjonował od 2023 r. Chcemy, żeby w miarę możliwości stało się to wcześniej. Ale, jak przed chwilą mówiłem, nie odpowiadamy za całość procesu legislacyjnego. Głównym zadaniem wprowadzenia ROP jest upowszechnienie recyklingu. Stąd regulacja ta – poprzez obowiązek tzw. recyklatu – będzie miała na celu doprowadzenie do tego, by opakowania wprowadzane na rynek nadawały się do odzysku. To bardzo ważne dla rynku recyklerów, czyli przedsiębiorstw, które zajmują się recyklingiem. Przywiązujemy do tego rynku bardzo dużą wagę, powołałem nawet specjalny zespół ds. rynku recyklerów.
Podmioty, które wprowadzają opakowania na rynek, powinny mieć bodziec ekonomiczny, który spowoduje, że opłaci im się zmienić opakowanie na bardziej ekologiczne, zdatne do recyklingu.
Nie będzie to forma parapodatku?
Jakiekolwiek porównania z systemem podatkowym są nietrafne. Taka narracja ma na celu utrzymanie obecnego, patologicznego systemu, w którym recykling jest tylko na papierze. Nie można tego dłużej tolerować. Chcemy wyeliminować szarą strefę. Ważną rolę odegra w tym też dodanie kolejnego modułu – potwierdzenia dokonania recyklingu – do bazy danych odpadowych (BDO). BDO daje możliwość weryfikowania przepływu surowca jako odpadu i sprawdzenia tego, czy rzeczywiście został on poddany odzyskowi. Mając dane w systemie, będziemy mogli lepiej uszczelniać system, czy – w przypadku nieprawidłowości – wszczynać postępowania.
A czy rozstrzygnęliście już to, czy, zgodnie z oczekiwaniami biznesu, system rozszerzonej odpowiedzialności będzie zarządzany przez organizacje przedsiębiorców, pod nadzorem regulatora, czy też wzorem Węgier przez państwo?
Póki nie mamy wpisu do wykazu prac rządu, nie mogę za dużo mówić o tym projekcie. Jednak, co do zasady, uważamy, że istotne jest istnienie regulatora i zmiana obecnego kształtu organizacji odzysku opakowań. Oddanie sprawy w prywatne ręce nie gwarantuje bezpieczeństwa systemu, bo co będzie, jak taka firma upadnie? Krzywdzące dla jakiegokolwiek projektu jest określanie go jako systemu węgierskiego, ponieważ Węgry mają inną specyfikę, jeżeli chodzi o gospodarkę odpadową. Część organizacji celowo używa tego sformułowania, aby zdyskredytować jeden z pomysłów, który rzeczywiście się pojawił. Rozpatrywaliśmy zalety i wady różnych opcji.
W ROP kluczowa jest optymalizacja kosztów odbioru i zagospodarowania odpadu, a co z tym się wiąże, również ustabilizowanie cen po stronie mieszkańców. Wykorzystanie recyklatu przyczyni się również do generowania mniejszej ilości odpadów z tworzyw sztucznych, co w konsekwencji powinno też wpłynąć na obniżenie plastic tax. Ekologia i dbanie o mieszkańców to oczywiście moje priorytety.
Z tego, co pan mówi, wnioskuję, że raczej skłaniacie się do tego, by organizatorem systemu było państwo.
Ale nie wykluczamy udziału sprofesjonalizowanych form organizacji odzysku, te dotychczas funkcjonujące nie sprawdziły się. Spodziewam się mocnej, a nawet brutalnej dyskusji w tej sprawie. Pamiętajmy, że dzisiejszy system jest patologiczny i powoduje niestety szarą strefę w tym obszarze. Jeżeli chcemy go uszczelnić i uporządkować, to na pewno nie spotka się to z wyjątkowym zadowoleniem tych środowisk, które na obecnym rozregulowanym rynku doskonale odnajdują się ekonomicznie. Dlatego już wiemy o środkach, jakie przygotowano do atakowania projektu.
Często konfliktu pozwala uniknąć rozmowa. Pytanie, czy rozmawiacie z przedsiębiorcami. Spotkałam się m.in. zarzutem, że do zespołu ds. RPO z grona przedsiębiorców zaprosiliście tylko KIG, dominują tam organizacje samorządowe, a poza tym brakuje reprezentacji MRPiT, które odpowiada za gospodarkę o obiegu zamkniętym.
Gdyby zespół miał składać się ze wszystkich stron, które jakkolwiek zainteresowane są gospodarką odpadową, to pewnie odzwierciedlałby parlament, co byłoby dysfunkcyjne. Zespół jest ciałem wyłącznie konsultacyjnym, ale w celu opracowywania i konsultowania projektów powołaliśmy specjalne podzespoły. Jesteśmy otwarci na współpracę zarówno z branżą, jak i MRPiT czy rzecznikiem MSP. Świetnie dowodzi tego również przykład prac nad systemem depozytowo-kaucyjnym.
Przejdźmy więc do tego tematu. System depozytowo-kaucyjny ma uzupełniać ROP. Będzie mu poświęcony osobny projekt ustawy, prawda?
Tak. Ten system jest już po konsultacjach ze sporym gronem branży. Przedłożyła ona swoje propozycje. My rozważyliśmy wszystkie za i przeciw. Obecnie projekt szlifujemy, by możliwie szybko przedstawić go jako punkt wyjścia do stworzenia tego systemu.
Czy system obejmie plastikowe i szklane butelki, kartony i puszki?
Na wstępie chcemy zaproponować szeroką formułę, a w toku rozmów i konsultacji będziemy analizowali, czy to będzie etapowo, czy nie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że taki system nie jest najprostszy do wprowadzenia, ale w oparciu o dobry dialog chcemy wypracować jak najlepsze rozwiązania, które dadzą możliwość być może stopniowego wprowadzania, być może uzupełnienia, a być może będzie zgoda na kompleksowe regulacje. Na pewno trzeba brać pod uwagę koszty i należy je minimalizować.
A czy automaty do wrzucania opakowań, w zamian za zwrot kaucji, będą obowiązkowe w każdym sklepie?
Automat w każdym sklepie oznaczałby za duży koszt, a ja, jak mówiłem, jestem przeciw systemowi, który będzie generował bardzo duże koszty. Doświadczenia europejskie pokazują, że nie zawsze te systemy są opłacalne ekonomicznie, a my chcemy stworzyć taki, który będzie odciążeniem, będzie proekologiczny.
Czy należy spodziewać się, że stawki będą na poziomie 50 gr – 1 zł za butelkę?
Jest za wcześnie, by mówić o stawkach. Już widziałem rewelacje medialne i stawki wyssane z palca. Jestem ostrożny, bo zależy mi na projekcie.
Branża uważa, że system taki powinien być powszechny, obowiązkowy i zarządzany przez organizację non profit. Na ile podzielacie tę wizję?
Celem MKiŚ jest przede wszystkim to, by ten system działał. Jak branża zaproponuje coś, co da gwarancję dobrego działania takiego systemu i wyeliminowania szarej strefy, to będziemy analizować, czy uda się wprowadzić takie propozycje.
Kiedy zatem realnie ten system zacznie funkcjonować?
Propozycja zmian zostanie przedstawiona w pierwszym półroczu, a jej wejście w życie będzie uzależnione od tego, jak szybko branża będzie w stanie stworzyć taki system. Chodzi o to, by system ten był przyjazny dla obywateli, by np. nie trzeba było pokazywać paragonu.
Jaki będzie efekt wszystkich przedsięwzięć, o których rozmawialiśmy? Rzeczywiście plastiku w naszym otoczeniu będzie mniej?
Celem jest wyraźne zwiększenie poziomu recyklingu w naszym kraju. Jako członek UE jesteśmy zobowiązani do tego, aby od 2035 r. aż 65 proc. odpadów było u nas poddawanych recyklingowi. Nie ma też uzasadnienia dla tego, by każda zabawka czy kosmetyk opakowany był gigantyczną ilością odpadu. Będziemy proponować regulacje, które ukrócą taką praktykę. Generalnie dążymy do tego, by plastiku w środowisku było jak najmniej, a jeżeli już się pojawia, to by był on zdatny do recyklingu.
A jak rozwiązania te przełożą się na plastic tax, który będzie uiszczać Polska?
Od początku byłem przeciwnikiem plastic tax, ale został on zaakceptowany. Będzie to parapodatek, który spowoduje, że składka członkowska do unijnego budżetu będzie naliczana również od opakowań niepoddanych recyklingowi. Mam zapewnienie, że pieniądze na tę daninę nie będą pochodziły bezpośrednio od producentów, tylko z budżetu. Takie mam zapewnienie ministra finansów. Przygotowanie regulacji prawnych ws. tej daniny leży w gestii MF. Wszystkie omówione przez nas zmiany mają zmniejszyć koszty, np. kwotę plastic tax. Jeżeli ktoś mówi zatem, że zmiany te będą powodować wzrost kosztów, to się myli.©℗
Jakiekolwiek porównania z systemem podatkowym są nietrafne. Taka narracja ma na celu utrzymanie obecnego, patologicznego systemu, w którym recykling jest tylko na papierze
Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel