Brytyjscy eurosceptycy zarzucają premierowi Davidowi Cameronowi, że sięga po argument strachu, aby skłonić elektorat do pozostania w Unii Europejskiej.

Szef brytyjskiego rządu oświadczył dziś, że wystąpienie z Unii mogłoby narazić kraj na większe kłopoty imigracyjne niż obecnie. Posłużył się przy tym przykładem „Dżungli” - obozowiska w Calais, po francuskiej stronie Kanału La Manche, gdzie na przeprawę do Anglii czeka kilka tysięcy nielegalnych imigrantów.

Według Camerona, "Dżungla" przeniosłaby się do Dover, gdyby Francja wypowiedziała obowiązującą od 13 lat umowę graniczną z Wielką Brytanią. Przewiduje ona brytyjską kontrolę dokumentów podróży i pojazdów po francuskiej stronie kanału La Manche. Ludzie przyłapani bez paszportów, lub ukryci w ciężarówkach nie mogą więc wystąpić o brytyjski azyl, bo są nadal we Francji.

Zwolennicy opuszczenia Unii Europejskiej podkreślają, ze umowa jest dwustronna i nie ma nic wspólnego z członkostwem. Ale jak powiedziała BBC profesor prawa międzynarodowego Catherine Barnard z Cambridge, przypuszczalnie umowa zostałaby wypowiedziana, bo bardzo wiele daje Brytyjczykom, ale niewiele Francuzom. Dzięki niej liczba azylantów w Wielkiej Brytanii spadła z 80 do 30 tysięcy rocznie.