Brak szans na stałą obecność NATO w krajach bałtyckich - uważa Artur Kacprzyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Litwa, Łotwa i Estonia chcą stałej obecności wojsk NATO na swoim terenie. Wszystko w związku ze zwiększoną aktywnością Rosji w regionie, zarówno na morzu jak i w powietrzu. Dowódcy sił zbrojnych wszystkich trzech krajów bałtyckich mają zwrócić się w tej sprawie z listem do Sekretarza Generalnego NATO.

Artur Kacprzyk raczej nie daje tej inicjatywie dużych szans na powodzenie. Jak podkreśla, wezwania do umieszczenia stałych baz NATO pojawiały się już przed zeszłorocznym szczytem NATO w Walii. Wtedy, jak podkreśla, żadne z państw nie złożyło formalnego wniosku tak jak robią to teraz bałtowie, natomiast ostatecznie NATO zdecydowało wówczas że nie rozmieści swoich sił i będzie przestrzegało porozumienia z Rosją o nierozmieszczaniu na terytorium nowych członków większych sił bojowych. Taka decyzja w Wali wynikała ,zdaniem eksperta, z niechęci krajów zachodu ekskalacji napięć z Rosją. Artur Kacprzak zaznacza, że prawdopodobnie ten sam argument będzie odgrywał dużą rolę również w tym momencie.

Artur Kacprzyk zaznacza jednak, że formalny wniosek krajów bałtyckich będzie miał większą wagę niż dotychczasowe apele. Wniosek krajów bałtyckich, zdaniem eksperta postawi w dosć kłopotliwej sytuacji NATO, a zwłaszcza kraje, które się nie zgodzą, bo podważy to wiarygodność i spójność sojuszu. Ekspert podkreśla, że NATO może spróbować odłożyć decyzję w sprawie krajów bałtyckich, bądź uzależnić ją od pewnych warunków takich jak przestrzeganie przez Rosję porozumień mińskich.
Wczoraj w czasie spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO Sekretarz Generalny Sojuszu Jens Stoltenberg przyznał, że wie o liście, choć go jeszcze nie otrzymał. „Kiedy dostaniemy list, przeczytamy go i zastanowimy się nad propozycjami. Teraz jednak jest jeszcze za wcześnie o tym mówić, bo listu nie dostałem” - dodał Stoltenberg.