Posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński wystąpili do NIK o zbadanie okoliczności przyznawania dotacji w ramach konkursu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe". Posłowie chcą też unieważnienia wyników tego konkursu dla dwóch podmiotów.
Na wtorkowej konferencji w Sejmie posłowie KO zwrócili uwagę na dwa podmioty w związku z konkursem "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe" Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Pierwszy opisany został na początku lutego przez Radio Zet, które podało, że prawie 55 mln zł otrzymała spółka o kapitale 5 tys. zł założona 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, przez niespełna 30-latka w mieszkaniu prywatnym; wniosek firmy otrzymał najniższą możliwą ocenę dopuszczającą do finansowania, czyli 10 na 16 punktów. NCBR poinformowało natomiast, że wnioskodawca, o którym mowa, nie dostał dotacji, a projekt, znajduje się jedynie na liście projektów rekomendowanych do dofinansowania, co nie oznacza wypłaty jakichkolwiek środków.
Drugi z podmiot to - jak mówili posłowie na konferencji prasowej - białostocka spółka, która miała otrzymać 123 mln dotacji. Szczerba ocenił, że po przeanalizowaniu kondycji finansowej firmy, nadaje się ona do likwidacji. "Sprawdziliśmy w wywiadowniach gospodarczych tę spółkę. Maksymalny kredyt, jaki ta firma jest w stanie na rynku uzyskać wynosi 750 zł. I tej firmie państwo PiS, NCBR przekazuje 123 mln zł" - powiedział Szczerba.
Posłowie poinformowali, że złożyli wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie okoliczności przyznawania dotacji w ramach konkursu NCBR "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe". Domagają się także unieważnienia wyników konkursu dla przywołanych przez nich dwóch podmiotów.
"Chcemy o tej sprawie poinformować OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych)" - zapowiedział Szczerba. "Poznaliśmy dokładne zakresy tych projektów. Żaden z tych projektów nie jest projektem innowacyjnym" - dodał poseł KO.
"Być może to była szybka ścieżka dla niektórych jak zdobyć ogromne pieniądze" - powiedział Joński. "Mamy wrażenie, że NCBR stał się łupem politycznym jednej z partii" - dodał.
Na początku lutego NCBR - odnosząc się do publikacji Radia Zet - poinformowało, że tytuł i fragment publikacji: "założył w domu firmę o kapitale 5 tys. zł i 10 dni później Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przyznało mu prawie 55 mln złotych dofinansowania" jest nieprawdziwy. "Wnioskodawca, o którym mowa w artykule, nie dostał dotacji z NCBR" - poinformowało Centrum.
Wyjaśniło, że rekomendacja do dofinansowania, czyli projekt, o którym mowa w artykule znajduje się jedynie na liście projektów rekomendowanych do dofinansowania nie oznacza to wypłaty jakichkolwiek środków. "Przedmiotowa firma nie jest beneficjentem, a jedynie wnioskodawcą, z którym nie została podpisana umowa o dofinansowanie, a wyłącznie taka umowa stanowić może podstawę wypłaty jakichkolwiek środków" - podkreślono w oświadczeniu.
Jak zaznaczono, przed podpisaniem umowy o dofinansowanie projektu sam wniosek podlega jeszcze dodatkowej, szczegółowej weryfikacji ekspertów finansowych, którzy badają nie tylko zdolność poniesienia przez wnioskodawcę kosztów, ewentualne ryzyko wystąpienia nieprawidłowości dotyczących merytorycznej lub finansowej realizacji projektu, jak również skład osobowy jego zespołu badawczego.
W poniedziałek minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda powołał na stanowisko p.o. dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) Jacka Orła, odwołując wcześniej z tego stanowiska Pawła Kucha, który kierował tą rządową agencją od sierpnia zeszłego roku.(PAP)
autorka: Aleksandra Rebelińska
reb/ mok/