Pojawiła się szansa na uwolnienie 230 nigeryjskich dziewczynek porwanych przez Boko Haram. Gubernator prowincji, w której uprowadzono uczennice, twierdzi, że ma informacje na temat miejsca ich przetrzymywania. Tymczasem islamiści chcą wymienić porwane dziewczynki za swych towarzyszy, siedzących w więzieniach.

W połowie kwietnia islamiści z ugrupowania Boko Haram porwali około 230 uczennic ze szkoły w jednej z wiosek na północnym wschodzie Nigerii. Dziś porywacze opublikowali nagranie video. Przywódca organizacji Abubakar Szekau oświadczył w nim, że dziewczynki nie zostaną uwolnione, dopóki z nigeryjskich więzień nie będą zwolnieni członkowie Boko Haram.

Dodał, że dziewczynki przeszły na islam. W nagraniu pokazano kilkadziesiąt modlących się postaci w długich burkach. Szekau twierdzi, że są to porwane dziewczynki.

Gubernator prowincji Borno, w której uprowadzono uczennice, Kaszim Szettima, twierdzi tymczasem, że ma informacje na temat miejsca ich przetrzymywania. „Mamy informacje, że widziano je w pewnym miejscu" - powiedział Szettima. "Przekazaliśmy te informacje do sprawdzenia władzom wojskowym”. Jak twierdzi gubernator, wbrew wcześniejszym doniesieniom uczennice są wciąż na terenie Nigerii i nie zostały przemycone do sąsiedniego Kamerunu.

Pomoc w odnalezieniu Nigeryjek zaoferowały m.in. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Francja. Prezydent Nigerii, którego mieszkańcy oskarżają o bezczynność w tej sprawie, poinformował, że w drodze do jego kraju jest już grupa izraelskich antyterrorystów, którzy mają pomóc odbić dziewczynki z rąk porywaczy.

Porwanie wywołało reakcje na całym świecie. W apele o uwolnienie uczennic włączyli się m.in. papież Franciszek, aktorka Angelina Jolie, amerykańska pierwsza dama Michelle Obama i brytyjski premier David Cameron.