Szef CBA Paweł Wojtunik powiedział dziennikarzom, że przekazał w czwartek premierowi Donaldowi Tuskowi informację o wykorzystywaniu przez Biuro dokumentów dziennikarskich.

"Przedstawiłem informację dotyczącą wykorzystania dokumentów legalizacyjnych o charakterze wrażliwym, dziennikarskim, w związku z doniesieniami medialnymi z ostatnich dni" - powiedział w czwartek Wojtunik dziennikarzom w Sejmie, przed posiedzeniem komisji ds. służb specjalnych. Pytany o wnioski, Wojtunik zastrzegł, że będzie mógł o nich ewentualnie mówić dopiero po zakończeniu obrad speckomisji.

Czwartkowe posiedzenie speckomisji jest poświęcone m.in. działalności pełnomocnika ds. kontroli przetwarzania przez Biuro danych osobowych. CBA jest jedyną służbą specjalną, w ramach której taki pełnomocnik, częściowo niezależny od szefa służby, działa.

Nowatorski system ochrony danych

Wojtunik podkreślił, że CBA ma bardzo nowatorski system ochrony danych osobowych. "Jesteśmy, my subiektywnie, z tego systemu zadowoleni" - powiedział szef CBA. "Natomiast to nie ma nic wspólnego z ochroną informacji niejawnych. To, że krążą, po gazetach, mediach i przeciekają jest powodem mojego smutku" - zastrzegł.

Pytany, czy pełnomocnicy ds. ochrony danych osobowych powinni funkcjonować także w innych służbach specjalnych, Wojtunik powiedział, że jest to dodatkowa gwarancja dla obywateli. "Przy wątpliwościach społeczeństwa co do form ochrony i wykorzystywania tego typu danych, jest to rozwiązanie, które stanowi dodatkową gwarancję tego, że państwo w zakresie wykorzystywania tego typu danych nie łamie prawa" - ocenił szef CBA. Dodał, że jego zdaniem takie rozwiązanie jest efektywne.

"Nie lubię pozować do zdjęć"

"Nie czuję się szantażowany" - w ten sposób szef CBA skomentował słowa b. funkcjonariusza CBA, a dziś posła PiS Tomasza Kaczmarka. Powiedział on w środę, że otrzymał zdjęcia z imprez Pawła Wojtunika. Zapewnił, że zdjęć nigdy nie opublikuje, bo byłoby to "niegodne i haniebne".

"Nie chciałbym schodzić w tej dyskusji, w polemice z byłym funkcjonariuszem, obecnie posłem, do poziomu bruku, bo bardzo łatwo coś powiedzieć, później ciężko to udowodnić. Bardzo łatwo coś insynuować. Ja tego typu taktyk i technik socjotechnicznych nie będę używał" - powiedział w czwartek dziennikarzom Wojtunik.

Szef CBA dodał, że nie lubi pozować do zdjęć. "W związku z tym wydaje mi się, że mam tych zdjęć stosunkowo niewiele w porównaniu z innymi osobami, które o tym mówią. Są osoby, które lubią zdjęcia. Robią je sobie w każdych okolicznościach, później tracą kontrolę nad tymi zdjęciami. Ja z tym nie mam problemu" - powiedział Wojtunik, zastrzegając, że nie mówi o b. funkcjonariuszu CBA.

Element przygotowania do akcji

Kaczmarek, komentował w środę zdjęcia, na których występuje półnagi nad walizką pełną pieniędzy. "To była specyficzna sytuacja, byłem ostatnią osobą, która w CBA dysponowała tymi pieniędzmi przed akcją, musiałem to przeliczyć i wszystko sprawdzić, był to element przygotowania do akcji" - mówił.

Jak napisała "Gazeta Wyborcza", były to pieniądze, które udający biznesmena agent miał wręczyć w ramach operacji dotyczącej willi w Kazimierzu. CBA pod kierunkiem Mariusza Kamińskiego (dziś jest on wiceprezesem PiS) podejrzewało, że dom należy do małżeństwa Kwaśniewskich.

Informację o podrabianiu legitymacji prasowych dla potrzeb CBA Wojtunik przedstawił premierowi przed południem. Szef speckomisji Konstanty Miodowicz (PO) powiedział PAP, że poprosił Wojtunika, by był gotów w czwartek udzielić posłom informacji na temat ostatnich doniesień medialnych.

Kulisy pracy CBA

"GW" i portal Gazeta.pl opublikowały niedawno w częściach rozmowę z b. funkcjonariuszem CBA na temat funkcjonowania Biura w latach 2006-2009. Mówił on m.in., że w tym czasie CBA w ramach tzw. działalności legalizacyjnej podrabiało legitymacje dziennikarskie PAP, Radia ZET i "Gazety Wyborczej". Opublikowano też fotografie funkcjonariuszy, w tym Kaczmarka.

We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział, że do końca tygodnia przedstawi wnioski w tej sprawie. "Będę nalegał, żeby tego typu metod nie stosowano, nawet jeśli znajdują one jakieś usprawiedliwienie w przepisach czy uzasadnienie w praktyce. Jeśli są konieczne, to powinny być używane absolutnie w szczególnych sytuacjach" - powiedział we wtorek premier.