NATO nie może chować głowy w piasek w obliczu niedawnego zachowania Turcji wobec swych sojuszników - powiedział w środę Reuterowi przedstawiciel resortu obrony Francji, zastrzegając anonimowość. Oskarżył turecką marynarkę wojenną o nękanie francuskiego okrętu podczas NATO-wskiej misji.

Z kolei wysoki rangą przedstawiciel tureckich władz, również niewymieniony z nazwiska, oznajmił, że "taka sytuacja" nie miała miejsca.

W środę odbywa się zaplanowana na dwa dni wideokonferencja ministrów obrony państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Przed spotkaniem przedstawiciel francuskiego ministerstwa obrony powiedział, że nadszedł czas, aby NATO odbyło szczerą dyskusję na temat Turcji i jej postępowania - nie tylko w Libii, ale także w innych kwestiach, takich jak kupowanie rosyjskiego systemu obrony przeciwrakietowej S-400 i blokowanie NATO-wskich planów obrony dla Polski i państw bałtyckich.

"Mieliśmy trudne momenty w Sojuszu, ale nie możemy być jak struś i udawać, że nie ma problemu z Turcją w NATO. Musimy to dostrzec, powiedzieć o tym i poradzić sobie z tym" - powiedział urzędnik, cytowany przez Reutera. Nawiązawszy do roli Turcji w konflikcie wewnętrznym w Libii, urzędnik uznał, że jej zachowanie jest niedopuszczalne.

Turcja, która wspiera uznawany na arenie międzynarodowej rząd w Trypolisie, ostatnio pomogła siłom rządowym odeprzeć ofensywę na stolicę Libijskiej Armii Narodowej (ANL), dowodzonej przez samozwańczego generała Chalifę Haftara i wspieranej przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Rosję, a także Francję.

Francuski urzędnik powiedział, że wysyłając więcej broni i więcej syryjskich najemników do Libii, Turcja nie robi niczego w celu osiągnięcia pokoju, a de facto popycha Rosję, aby ta zwiększyła swe zaangażowanie w Libii.

Francuz oskarżył turecką marynarkę wojenną o używanie natowskich sygnałów wywoławczych, gdy towarzyszy tureckim jednostkom podejrzewanym o łamanie oenzetowskiego embarga na broń i dostarczanie jej do Libii. Przywołał sytuację, kiedy - jak przekazał - tureckie okręty agresywnie zachowały się w stosunku do francuskiego okrętu wojennego podczas misji NATO mającej sprawdzić, czy turecki statek Cirkin przemyca broń do Libii.

Przedstawiciele francuskich władz powiedzieli, że Cirkin wyłączył system śledzenia, zamaskował numer identyfikacyjny i odmówił podania swego kursu. "To był wyjątkowo agresywny akt" - ocenił przedstawiciel francuskiego resortu obrony, podkreślając że tak nie może postępować "sojusznik działający w ramach NATO pod dowództwem NATO".

Wysoki rangą urzędnik turecki odrzucił te oskarżenia, mówiąc, że siły francuskie próbowały przeszukać turecki statek na wodach międzynarodowych, "a nie było to dozwolone" oraz, że Turcja nie podjęła prowokacyjnych ani agresywnych działań, aby temu zapobiec. "Oczekujemy jednak, że sojusznicy wykażą to samo zrozumienie i wrażliwość wobec tureckiej marynarki wojennej i jej obecności (na wodach międzynarodowych)" - dodał.