Dziesiątki tysięcy osób przyciągnęły w Nowym Jorku w sobotę liczne demonstracje przeciw brutalności policji. Ludzie gromadzili się w różnych miejscach od Archbishop Molloy High School w Queensie po teren przed gmachem stanowego Sądu Najwyższego na Manhattanie.

Tłum w "Marszu skradzionego życia i zrabowanych snów" przemierzył na Manhattanie trasę kilkunastu kilometrów od Harlemu do Washington Square Park. Do idących przez Piątą Aleję manifestantów wtopili się muzycy, tworząc orkiestrę dętą.

Uczestnicy pokojowych manifestacji śpiewali, wznosili okrzyki i nieśli ze sobą amerykańskie flagi oraz plansze z napisami: "Żądamy zmian", "Przestańcie finansować NYPD (nowojorską policję)", "Ręce do góry, nie strzelajcie".

"Życie Afroamerykanów się liczy" – skandowali m.in. uczniowie i absolwenci katolickiego liceum Archbishop Molloy High School, nawiązując do ruchu Black Lives Matter. Na schodach sądu kryminalnego w Queensie uczestnicy demonstracji śpiewali "Happy Birthday" z okazji urodzin Breonny Tylor, zabitej przed dwoma miesiącami przez policję. 5 czerwca skończyłaby 27 lat.

W Nowym Jorku była w sobotę upalna pogoda. Od czasu do czasu padał deszcz, który nie odstraszył jednak demonstrantów. Ludzie przyklękali na jedno kolano, wznosząc zaciśnięte pięści. Czcili ofiary brutalności policji minutą ciszy. Inni kładli się na bruku przez ok. 8 minut i 46 sekund, co miało symbolizować czas, w którym 46-letni Afroamerykanin George Floyd miał przyciskaną szyję kolanem przez policjanta w Minneapolis pod koniec maja, po czym zmarł. Po zabójstwie Floyda w Stanach Zjednoczonych i wielu krajach na świecie odbywają się protesty przeciwko rasizmowi i brutalności policji.

Protestujący w sobotę w Nowym Jorku wypełniali place i parki. Wydaje się, że większość uczestników manifestacji stanowiła młodzież różnych ras; wśród nich było dużo białych. Ale było widać ludzi w różnym wieku, niektórzy przyszli na protesty z dziećmi. Pozdrawiali ich z okien mieszkańcy miasta.

Do sobotnich protestów na Brooklynie przyłączył się przywódca demokratycznej mniejszości w Senacie USA Chuck Schumer, który mieszka w tej dzielnicy. "Jestem bardzo dumny z tego, że mogę dziś być z protestującymi pokojowo na Brooklynie" - napisał na Twitterze. "Najwyższy czas podjąć działania w sprawie reformy policji" - podkreślił polityk. I obiecał, że nie przestanie żądać podjęcia działań w tej sprawie w Senacie".

Do największych na Brooklynie zgromadzeń należał protest w pobliżu Cadman Plaza; według mediów przyciągnął on ok. 15 tysięcy ludzi. Tłumy zebrały się też przy Grand Army Plaza, a kilka tysięcy osób protestowało przed halą sportowo-widowiskową Barclays Center.

Niektórzy demonstranci zapowiedzieli, że nie przestaną protestować, dopóki nie stanie się zadość sprawiedliwości dla Floyda i innych czarnoskórych. I przekonywali o utrzymującej się dyskryminacji ze strony policji wyłącznie ze względu na kolor skóry. "Jesteśmy młodzi, ale nasi rodzice i krewni są prześladowani od dekad. Wielu ludzi udaje, że tego nie widzi, ale teraz jakby się obudzili. To się musi skończyć" – mówiła PAP Beatrice.

Do ok. północy z soboty na niedzielę nie było doniesień o jakiejkolwiek konfrontacji z policją ani o masowych aresztowaniach. Komisarz NYPD, Dermot F. Shea, powiadomił w sobotę na Twitterze, że na Brooklynie zatrzymano dwóch mężczyzn biorących udział w proteście, którzy mieli w samochodzie benzynę, noże i maczetę. Zostali oskarżeni o posiadanie broni. "Wszystko dzięki współpracy społeczności i policji" - pisał na Twitterze Shea.

Policjanci nie przyznają się do winy

Dwóch funkcjonariuszy z Buffalo, w stanie Nowy Jork, oskarżonych w sobotę o napaść na mężczyznę w trakcie protestów przeciwko brutalności policji nie przyznało się do winy. Nie zostali aresztowani , czeka ich sądowy proces.

Do incydentu w Buffalo doszło w czwartek wieczorem. Na szeroko rozpowszechnionym wideo, które oglądało miliony ludzi widać jak jeden z policjantów z jednostki specjalnego reagowania popycha 75-letniego Martina Gugino, który upada na chodnik. Mężczyznę z raną głowy, w stanie ciężkim, przewieziono do szpitala.

Policjanci byli w sobotę przesłuchiwani przez prokuratora podczas wideokonferencji. Mają się stawić na rozprawę w sądzie 20 lipca.

Prokurator okręgowy hrabstwa Erie John Flynn powiedział, że policjanci zostali oskarżeni za napaść drugiego stopnia. Grozi im kara do siedmiu lat więzienia, jej surowość wynika częściowo z różnicy wieku między protestującym, a oskarżonymi. Kiedy ofiara jest w wieku 65 lat lub starsza, a sprawca co najmniej 10 lat młodszy jest to przestępstwo, a nie wykroczenie.

Jak dodał był gotów wnieść oskarżenie jeszcze w piątek. Nie chciał jednak dolewać oliwy do ognia po tym, kiedy dowiedział się, że wszyscy pozostali policjanci z jednostki specjalnego reagowania, w liczbie 57, w proteście przeciwko oskarżeniu ich kolegów, złożyli rezygnację z pracy w tej jednostce, poozostając do dyspozycji policji.

„Byłem zaniepokojony tym, co mogłoby się stać, gdybym to zrobił wczoraj po południu i nie byłoby wystarczającej ochrony w centrum miasta” – tłumaczył Flynn w czasie konferencji prasowej.

Przed Sądem Miasta Buffalo pojawił się w sobotę tłum policjantów i strażaków, aby wyrazić poparcie dla ich kolegów 32-letniego Robert McCabe i 39-letniego Aarona Torgalskiego. Zostali oni wcześniej zawieszeni w wykonywaniu obowiązków bez wynagrodzenia.

"57 zareagowało oburzeniem z powodu potraktowania dwóch kolegów, którzy po prostu wykonywali rozkazy" – uzasadniał w piątek w wywiadzie dla lokalnej telewizji WGRZ prezes stowarzyszenia policji Buffalo Police Benevolent Association.

Burmistrz Buffalo Byron Brown oskarżył związek zawodowy policjantów o przeszkadzanie w procesie polepszenia stosunków policji ze społecznością.

Reporterzy lokalnej telewizji WGRZ informowali, że jednostka była szkolona specjalnie do kontroli i zarządzania tłumami. 75-letniego Martina Gugino przedstawiali jako wieloletniego aktywistę i bojownika znanego w mieście z walki o sprawiedliwość.

Był m.in. zaangażowany w mobilizację mieszkańców do tworzenia bezpiecznych dzielnic z niedrogimi, wysokiej jakości mieszkaniami, w organizacji People United for Sustainable Housing (PUSH).

W sobotę „Wall Street Journal” przytaczał uwagi ekspertów, którzy stawali w obronie funkcjonariuszy z Buffalo, chociaż byli bardzo krytyczni wobec policjantów z Minneapolis, oskarżonych o zabójstwo Afroamerykanina George Floyda. Zdaniem, specjalistów reakcja policjantów często wynika z tego, że są antagonizowani lub atakowani.

Były komisarz policji Ed Davis w Bostonie akcentował, że w 99 proc. przypadków widział podczas akcji policyjnych głównie powściągliwość.

„Oto problem: wciąż rekrutujemy naszych funkcjonariuszy tylko wśród ludzi” – zauważył.

Według Marii Haberfeld specjalizującej się w zagadnieniach szkolenia policji w nowojorskim John Jay College of Criminal Justice na filmach wideo pokazujących policjantów w czasie protestów robią oni to, czego ich nauczono. Najpierw potwierdzają swe uprawnienia poprzez fizyczną obecność, następnie wydają polecenia, a w końcu odpychają, kogoś kto się do nich zbliża.

„W Buffalo funkcjonariusze postąpili zgodnie z tym jak zostali przeszkoleni. Błędem jest twierdzenie, że mężczyzna nie stanowił zagrożenia ze względu na swój wiek” – argumentowała zwracając uwagę, że w ubiegłym tygodniu w Nowym Jorku ponad 300 policjantów zostało rannych.



























Dziesiątki tysięcy demonstrujących w Waszyngtonie

W Waszyngtonie trwają w sobotę masowe demonstracje spowodowane zabójstwem George'a Floyda przez policję w Minneapolis. Policja szacuje, że demonstrować w stolicy USA może nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Od sobotniego poranka tysiące osób gromadzą się przed ważnymi dla amerykańskiej historii symbolami - Kongresem, Mauzoleum Abrahama Lincolna czy Pomnikiem Waszyngtona. W upalne popołudnie znaczna część z demonstrujących kieruje się przed Biały Dom, który ogrodzono blisko dwumetrowym płotem.

Na ulicy prowadzącej do rezydencji prezydenta od północy namalowano wielki żółty napis "Black Lives Matter". Nazwę taką władze miejskie nadały też placowi przed parkiem Lafayette'a, gdzie od ok. tygodnia gromadzą się demonstrujący.

Na ulicach amerykańskiej stolicy rozlokowano policjantów oraz funkcjonariuszy federalnych służb bezpieczeństwa. Sobotnie przemarsze oraz rowerowe przejazdy protestacyjne odbywają się w zdecydowanej większości w spokojnej atmosferze. Co chwile skandowane jest imię i nazwisko George'a Floyda.

Podobne masowe protesty trwają w innych amerykańskich miastach, m.in. w Filadelfii oraz Chicago.