Rządy odnotowują rekordowe skoki poparcia. To zjawisko chwilowe, ale niektóre siły polityczne może uratować przed katastrofą
Radykalnie ograniczają naszą wolność, zakazują wychodzenia z domu, sięgają po nasze dane, skazują gospodarkę na recesję i na gwałt dokonują zakupu sprzętu medycznego. Mimo to ufamy rządzącym jak nigdy wcześniej, a epidemiczne przykręcenie śruby budzi w nas pozytywne reakcje. Na to wskazują wyniki badań w krajach europejskich przeprowadzone po podjęciu przez rządy walki z pandemią koronawirusa.
Skok poparcia odnotował rząd w Londynie. Chociaż premier Boris Johnson długo zwlekał z wprowadzeniem obostrzeń, to po przemówieniu telewizyjnym z 23 marca, w którym ogłosił radykalne ograniczenia w poruszaniu się, poparcie dla jego rządu eksplodowało. Zgodnie z sondażem przeprowadzonym dla Bloomberga przez sondażownię Number Cruncher Politics, na rządzącą Partię Konserwatywną obecnie chce głosować 54 proc. badanych.
Dałoby to torysom wynik o 9 pkt proc. wyższy niż w wyborach parlamentarnych z grudnia 2019 r. Działalność samego premiera dobrze ocenia 72 proc. badanych, co stanowi najlepszy wynik od czasu wczesnych rządów Tony’ego Blaira. Zastrzeżenia do pracy premiera ma jedynie co czwarty Brytyjczyk. Nie wiadomo jeszcze, jak na nastroje społeczne wpłynęła wiadomość o tym, że koronawirusa ma sam premier, bo Johnson ogłosił to w piątek, już po przeprowadzeniu sondażu.
W Niemczech z kolei wielka koalicja po raz pierwszy od wyborów w czerwcu 2018 r. ma 50 proc. poparcia. Szczególnie dobrze w badaniach wypada Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) kanclerz Angeli Merkel w sojuszu z bawarską Unią Chrześcijańsko-Społeczną (CSU), która zgodnie z sondażem przeprowadzonym dla „Bild am Sonntag” może liczyć na 32 proc. głosów. Chadecja poprawiła notowania o 4 pkt proc. w stosunku do badania sprzed tygodnia oraz o 8 pkt proc. w stosunku do badania sprzed trzech tygodni. Koalicyjni socjaldemokraci zyskali dwa punkty i teraz gotowych jest na nich głosować 18 proc. Niemców. Na wzroście rządzących traci opozycja – w ciągu tygodnia po 2 pkt proc. mniej otrzymali Zieloni (19 proc.) oraz Alternatywa dla Niemiec (11 proc.).
Im bardziej radykalne kroki podejmuje władza, tym wyżej rośnie jej poparcie. W Niemczech Merkel w ostatnich tygodniach cieszy się poparciem wyższym niż zazwyczaj, ale najlepiej oceniany jest bawarski premier i przewodniczący CSU Markus Söder. Bawaria jako pierwszy kraj związkowy w RFN wprowadziła obostrzenia w poruszaniu się. Söder ogłosił je 20 marca, na dwa dni zanim zrobiła to w całych Niemczech szefowa rządu federalnego.
To jednak wystarczyło, by zdobyć zaufanie Niemców w całym kraju. W badaniu ośrodka INSA, opublikowanym w piątek przez magazyn „Focus”, bawarski lider otrzymał 156 pkt na 300 możliwych, co było najlepszym wynikiem, jaki dostał jakikolwiek niemiecki polityk od rozpoczęcia badania w styczniu 2019 r. Merkel była druga z 138 pkt. To dobra wiadomość dla bawarskiej CSU, dla której poparcie w ostatnich latach znacząco się skurczyło (w wyborach do Landtagu w 2018 r. rządząca Bawarią od prawie 70 lat partia otrzymała najgorszy wynik w historii).
Kredyt zaufania od wyborców otrzymał także Emmanuel Macron, z którego działania zadowolonych jest 43 proc. Francuzów. Prezydent nie miał tak dobrych notowań od kwietnia 2018 r. Wzrosło też poparcie dla premiera Édouarda Philippe’a, który teraz cieszy się zaufaniem 42 proc. badanych, natomiast cały rząd w walce z koronawirusem traci. Zgodnie z badaniem IFOP zaledwie w tydzień poparcie dla gabinetu spadło o 11 pkt proc., do poziomu 44 proc. Bardzo zadowoleni z działań podejmowanych przez władze są za to Austriacy. Kanclerza Sebastiana Kurza według badania Gallupa dobrze ocenia 70 proc. badanych.
Wzrost zaufania do władzy w sytuacji zagrożenia nie jest zjawiskiem nowym. Tym razem jednak może okazać się ostatnią deską ratunku dla tradycyjnych, silnie zakorzenionych ugrupowań, które w ostatnich latach tracą poparcie na rzecz partii buntu. – Rosnąć mogą te partie, które kojarzą się ze stabilnością oraz z silną i sprawną władzą. W większości będą to partie konserwatywno-prawicowe, ale to nie jest reguła, bo w niektórych krajach to lewica bardziej kojarzy się z tradycją – komentuje politolog Rafał Chwedoruk.
Kluczowe jednak będzie utrzymanie rekordowego poparcia, a to już nie będzie proste, zwłaszcza gdy rządom przyjdzie wychodzić z kryzysu. – Winston Churchill wygrał II wojnę światową, a tuż po jej zakończeniu poniósł sromotną klęskę w wyborach, przegrywając z Partią Pracy, bo miliony Brytyjczyków z klasy robotniczej chciały rekompensaty za swój wysiłek i poświęcenie w czasie wojny – przypomina Chwedoruk.
Poszukiwanie silnej władzy przypada na początek i środek kryzysu, ale na koniec nastroje społeczne zmieniają się. – Można sobie wyobrazić, że jedna partia wyprowadzi kraj z dołka, a inna zbierze tego owoce. Taki scenariusz zrealizował się dekadę temu, kiedy Platforma Obywatelska po światowym kryzysie, zamiast odpowiedzieć na rosnące aspiracje Polaków, podwyższając płace, podniosła wiek emerytalny. To było samobójstwo polityczne – konkluduje politolog.
Epidemiczne przykręcenie śruby budzi w nas pozytywne reakcje