Państwowa Komisja Wyborcza negatywnie zaopiniowała w czwartek jeden z protestów wyborczych PiS; uznajemy zarzuty w nim podnoszone za nieznajdujące podstaw do tego, by wybory w tym okręgu powtórzyć – poinformował szef PKW Wiesław Kozielewicz. Opinia dotyczy protestu ws senackiego okręgu nr 75.

Do Sądu Najwyższego wpłynęło sześć protestów wyborczych złożonych przez pełnomocnika komitetu wyborczego PiS. Dotyczą one wyborów do Senatu w sześciu okręgach: nr 100 (Koszalin), nr 75 (Tychy i Mysłowice), nr 12 (Grudziądz), nr 92 (Gniezno), nr 95 (m.in. powiaty krotoszyński i ostrowski), nr 96 (Kalisz). W protestach PiS wnioskuje m.in. o ponowne przeliczenie głosów, zarzucając niewłaściwe zakwalifikowanie głosów jako nieważne.

Rozpatrywanie protestów wyborczych należy do kompetencji nowo utworzonej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Zgodnie z procedurą SN zwraca się do PKW o wyjaśnienia i materiały w sprawie protestów. Następnie PKW przygotowuje i przyjmuje stanowisko w sprawie zgłoszonych protestów.

Przewodniczący PKW Wiesław Kozielewicz poinformował dziennikarzy, że Komisja wydała w czwartek opinię do jednego z protestów wyborczych złożonych przez PiS, w której wniosła o pozostawienie go bez dalszego biegu, uznając zarzuty w nim podnoszone za nieznajdujące podstaw do tego, by należało ponownie przeliczyć głosy w tym okręgu.

Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak poinformowała dziennikarzy, że opiniowany w czwartek protest dotyczył okręgu nr 75 w wyborach do Senatu.

To jeden z okręgów w woj. śląskim - mandat senatorski zdobyła tu wiceprezeska partii Wiosna Gabriela Morawska-Stanecka (KW SLD). Zagłosowały na nią 64 172 osoby, a na kandydata PiS Czesława Ryszkę 61 823 wyborców.

Kozielewicz zaznaczył, że opinia PKW nie jest wiążąca dla Sądu Najwyższego.

Odnosząc się do negatywnej opinii PKW, rzecznik rządu Piotr Müller podkreślił, że to do władzy sądowniczej należy rozstrzygnięcie, czy protest wyborczy PiS był zasadny, czy nie. "Każdą decyzję Sądu Najwyższego w tym zakresie uszanujemy" - mówił. Z kolei zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel powiedział, że PiS szanuje krytyczną opinię PKW nt. protestu wyborczego, jednak z dużym spokojem czeka na orzeczenie Sądu Najwyższego.

SN rozpatruje protesty w składzie trzech sędziów w postępowaniu niejawnym. Po rozpoznaniu protestu trzyosobowy skład SN wydaje opinię w sprawie zasadności zarzutów i ewentualnie, czy miały wpływ na wynik wyborów. Opinia wydawana jest w formie postanowienia w sprawie protestu. Może jednak skierować rozpoznanie protestu na rozprawę - udział w takiej rozprawie biorą uczestnicy postępowania. Mogą w niej uczestniczyć także przedstawiciele mediów oraz publiczność.

Sąd może też uznać, że zachodzi potrzeba przeprowadzenia postępowania dowodowego. Chodzi m.in. o zeznania świadków czy oględziny kart do głosowania. Jak wskazał zespół prasowy SN, w praktyce przeprowadzenie dowodów jest zlecane przez Sąd Najwyższy sądom rejonowym lub okręgowym, a w dotychczasowych prośbach o udzielenie pomocy prawnej wskazywano na konieczność przeprowadzenia tych dowodów na posiedzeniu jawnym.

Średni czas rozpoznania protestu wyborczego przy wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. wynosił około 30 dni.

Po rozpoznaniu wszystkich protestów - na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz opinii w sprawie protestów - SN rozstrzyga o ważności wyborów. Rozstrzygnięcie ma formę uchwały podjętej w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, nie później niż w 90 dniu po dniu wyborów. Dopiero w tej uchwale można ewentualnie zawrzeć rozstrzygnięcie w sprawie nieważności wyborów w określonym zakresie.

Według Kodeksu wyborczego "SN, podejmując uchwałę o nieważności wyborów (...), stwierdza wygaśnięcie mandatów w zakresie unieważnienia oraz postanawia o przeprowadzeniu wyborów ponownych lub o podjęciu niektórych czynności wyborczych, wskazując czynność, od której należy ponowić postępowanie wyborcze".