Binjamin Netanjahu od dekady nie był tak blisko utraty władzy.
Powyborczy klincz w Izraelu trwa. Z misji budowania koalicji na dwa dni przed ostatecznym terminem zrezygnował Binjamin Netanjahu, który funkcję premiera sprawuje od 2009 r. Teraz pałeczkę przejął liberał Beni Ganc, ale zdaniem izraelskich mediów jego szanse na sukces są jeszcze mniejsze niż lidera Likudu. Rośnie prawdopodobieństwo kolejnych wyborów – trzecich w ciągu 12 miesięcy.
Serial z izraelskimi rokowaniami koalicyjnymi trwa od kwietnia. Wtedy Likud Netanjahu i Niebiesko-Biali Ganca zdobyły po 35 mandatów w 120-osobowym Knesecie. W ramach sondowania nastrojów u prezydenta Re’uwena Riwlina okazało się, że większe szanse na powołanie rządu ma Netanjahu. Ta sztuka mu się jednak nie udała. Zdecydowały nieporozumienia wokół wprowadzenia obowiązku służby wojskowej dla studentów jesziw – szkół talmudycznych – między potencjalnymi partnerami z religijnej prawicy i świeckiej, nacjonalistycznej partii Nasz Dom Izrael (JB).
Kolejne głosowanie odbyło się we wrześniu. Tym razem Ganc zdobył 33, a Netanjahu – 32 mandaty. Pozycja obu głównych partii jeszcze się osłabiła, a wpływy zyskał Nasz Dom Izrael i nowo powstała Wspólna Lista kandydatów arabskich. Podczas wieczoru wyborczego Ganc wezwał, by uniknąć trzecich wyborów za wszelką cenę, co wielu obserwatorów odebrało jako wezwanie do powołania rządu jedności narodowej z udziałem Niebiesko-Białych i Likudu. Taka koalicja omijałaby konieczność współrządzenia z ortodoksami albo Arabami.
Riwlin ponownie jednak powierzył misję tworzenia gabinetu Netanjahu, prosząc go zarazem, żeby w razie kolejnego niepowodzenia pozwolił na wyznaczenie kolejnego kandydata na premiera, by uniknąć trzecich wyborów z rzędu. Początkowo szef Likudu chciał rozmawiać z Gancem i religijną prawicą, jednak lider Niebiesko-Białych odmówił. W poniedziałek Netanjahu zrzekł się misji. – Zrobiłem wszystko, by doprowadzić Beniego Ganca do stołu rokowań i stworzyć rząd jedności narodowej. Niestety odmówił – mówił Netanjahu.
Teraz kolej na Ganca. „Jego szanse na stworzenie rządu w ciągu najbliższych 28 dni są chyba jeszcze mniejsze niż Netanjahu” – skomentował dziennik „Ha-Arec”. Ganc to zawodowy wojskowy, który służbę skończył w 2015 r. na stanowisku szefa sztabu generalnego. Po trzyletnim zakazie udziału w polityce, który obowiązuje wysoko postawionych oficerów, ogłosił start w wyborach i błyskawicznie zdobył poparcie poważnej części elektoratu, zwłaszcza przedstawicieli liberalnej klasy średniej.
Rozdrobnienie Knesetu jest jednak tak duże – 3,25-proc. próg wyborczy pokonało dziewięć komitetów – iż liberałom będzie trudno zebrać większość bez udziału Likudu, mimo że mogą liczyć na 13 arabskich głosów w Knesecie. Niewykluczony jest też rząd mniejszościowy, wsparty przez Arabów i lewicę. „Jesteśmy zdeterminowani, by stworzyć liberalny rząd jedności, na który naród głosował miesiąc temu” – oświadczyło kierownictwo Niebiesko-Białych.
Jeśli się nie uda, politycy mogą otrzymać trzecią szansę sformowania koalicji, ale bardziej prawdopodobne będzie rozpisanie na marzec 2020 r. kolejnych wyborów. Ich wynik byłby trudny do przewidzenia. Wiele zależy od zbliżającej się decyzji prokuratora generalnego, czy wnieść oskarżenie przeciwko premierowi w sprawie podejrzeń korupcyjnych. W Likudzie dojdzie wówczas zapewne do zmiany przywództwa. Ambicje zastąpienia lidera zdradził już Gideon Sa’ar, były minister edukacji oraz spraw wewnętrznych.
Niewykluczone, że dojdzie do kolejnych wyborów – trzecich w ciągu 12 miesięcy