W Brukseli wszyscy zastanawiają się, czy eurodeputowani odeślą do domu kolejnych kandydatów na komisarzy. I czy wśród nich będzie Polak.
– Jednym z powodów, dla których zdecydowałem się na kandydowanie na komisarza rolnictwa, była szansa na wypracowanie długofalowej wizji. Mamy taką wizję w przypadku chociażby klimatu, musimy stworzyć też przyszłość dla europejskiego rolnictwa – zapowiadał wczoraj Janusz Wojciechowski w czasie swojego wysłuchania w europarlamencie. Dużo miejsca poświęcił klimatowi, zapowiadając, że jako komisarz będzie pomocny gospodarstwom rodzinnym, ważnym dla przeciwdziałania zmianom klimatu w sektorze rolnym. – Wspólna polityka rolna powinna być bardziej zielona – deklarował. Niektórzy europosłowie nie byli jednak przekonani. – Nie może pan powtarzać tego, co już wiemy. Jako komisarz powinien pan mieć nowe propozycje – zarzucił mu niemiecki europoseł Zielonych Martin Häusling.
Wojciechowski zabiegał wczoraj o pozytywną rekomendację komisji rolnictwa. Do momentu zamknięcia tego numeru decyzja jeszcze nie zapadła. Ale według naszych rozmówców jeszcze przed rozpoczęciem wysłuchania sytuacja zaczęła być mocno niepewna. – Jego odpowiedzi na pytania pisemne zostały uznane za niesatysfakcjonujące, bo było za mało szczegółów. Przede wszystkim wątpliwości nabrała Europejska Partia Ludowa (EPL) – słyszymy. Chadecy to rodzina polityczna przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, najsilniejsza w europarlamencie i w komisji rolnictwa, która wczoraj przeprowadziła wysłuchanie Wojciechowskiego. By kandydat na komisarza rolnictwa przeszedł, potrzebne jest poparcie grup politycznych mających dwie trzecie członków w komisji rolnictwa, czyli 32 posłów. Z kolei do zablokowania pozytywnej rekomendacji wystarczy 17 głosów. EPL ma 12 posłów w komisji rolnictwa, natomiast reprezentacja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do których należy PiS, liczy czterech członków.
Wysłuchania kandydatów na komisarzy to moment, w którym PE przejmuje stery w europejskiej polityce. Chociaż izba głosuje jedynie nad zatwierdzeniem całego składu KE (nastąpi to 23 października), to eurodeputowani w czasie wysłuchań w komisjach mogą wymusić na nowym przewodniczącym KE wymianę jednego z kandydatów lub przesunięcie uprawnień w ramach teki. Na von der Leyen wymuszono już odesłanie dwojga kandydatów. Węgier László Trócsányi i Rumunka Rovana Plumb nie dostali zielonego światła od komisji prawnej europarlamentu, która dopatrzyła się konfliktu interesów. Przewodnicząca KE poprosiła już obie stolice o wysunięcie nowych kandydatów. Trócsányiego, kontrowersyjnego ministra sprawiedliwości, zastąpi ambasador Węgier przy UE Oliver Varhelyi. Według premiera Węgier Viktora Orbána odesłanie Trócsányiego to kara dla jego rządu za nieprzejednaną politykę w sprawie migrantów. Z decyzją von der Leyen nie zgodziła się też rumuńska premier Viorica Dancila, która oceniła, że komisja prawna nie miała żadnych dowodów na konflikt interesów w przypadku rumuńskiej kandydatki. Zwróciła uwagę, że cała procedura nie jest uregulowana, przez co staje się przedmiotem politycznej gry. Mimo to Bukareszt też zapowiedział wysłanie drugiego kandydata.
– Parlament Europejski już zaspokoił swoje krwiożercze ambicje – ocenia europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski, nawiązując do wycofania kandydatury Węgra i Rumunki. Uważa, że za Wojciechowskim przemawia to, że nie jest kojarzony z polską sceną polityczną. – Problemy by były, gdyby to był kandydat z Polski, który jest bardzo wyrazisty tak jak była premier Beata Szydło. No, chyba że będą chcieli pójść na wojnę – podkreśla polityk PiS.
Z kolei europoseł Janusz Lewandowski z PO uważa, że Wojciechowski może mieć kłopoty, bo bronił zmian PiS w sądownictwie. Z tego powodu już raz europarlament odmówił mu pozytywnej oceny w czasie, kiedy Wojciechowski zabiegał o stanowisko audytora. Bogusław Liberadzki z SLD zastrzega, że grupa socjalistów, druga najsilniejsza w PE, nie ma uprzedzeń wobec Wojciechowskiego. – Nie przeszacowujmy jednak szans na wykreowanie nowej polityki rolnej. Tu jest potrzeba rzetelnego wypełniania tego, co jest już zapisane i ustalone – mówił. Jak dodał, Wojciechowski jako komisarz nie będzie decydować o cięciach we wspólnej polityce rolnej, bo te zostaną uzgodnione w czasie negocjacji budżetowych.
Brukselska prasa podkreśla, że w odróżnieniu od swoich poprzedników von der Leyen bardzo szybko zrezygnowała z walki o dwóch kandydatów odesłanych z kwitkiem, co może oznaczać, że za bardzo jej na nich nie zależało. Prawdopodobnie nowa przewodnicząca nie chciała też wchodzić w otwarty spór z europarlamentem, bo sama została wybrana przewagą zaledwie dziewięciu głosów. Jest pytanie, jak się zachowa, jeśli europarlament zdecyduje się na kolejne przemeblowania w jej Komisji. Łącznie do tej pory przesłuchano ośmiu kandydatów, trzech z nich otrzymało już pozytywne rekomendacje.