Wzrost gospodarczy w wysokości 4,2 proc. jest w tym roku możliwy, ale nie wykluczam, że jesienią Komisja Europejska znowu podniesie prognozy dla polskiej gospodarki - powiedział we wtorek dziennikarzom minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński.

Komisja Europejska podniosła we wtorek prognozy wzrostu gospodarczego dla Polski na najbliższe dwa lata. W tym roku dynamika PKB ma wynieść 4,2 proc., natomiast w przyszłym ma zwolnić do 3,6 proc. Jeszcze w lutym Komisja przewidywała, że wzrost w Polsce w tym roku zwolni do 3,5 proc., a w 2020 roku - do 3,2 proc. Jesienią zeszłego roku szacowano, że będzie to odpowiednio 3,7 proc. i 3,3 proc. Najnowsze dane dotyczące 2019 r., choć lepsze niż przed kilkoma miesiącami, nadal oznaczają spowolnienie wzrostu. W ubiegłym roku dynamika PKB wyniosła 5,1 proc.

"Myślę, że to jest możliwe (4,2 proc. - PAP), nie wykluczałbym, że w drugiej połowie roku, jak Komisja będzie dokonywała kolejnej weryfikacji prognoz, znowu nam je podniesie" - skomentował Kwieciński. Podkreślił, że nie należy zapominać, iż KE zawsze była konserwatywna, szczególnie jeżeli chodzi o "weryfikację prognoz w górę".

Szef MIiR zaznaczył, że liczne międzynarodowe instytucje finansowe i agencje ratingowe podnoszą prognozy dotyczące Polski.

"Na razie, jeżeli chodzi o ten rok, nie widać jakiś większych zagrożeń, szczególnie wewnętrznych, ale także zewnętrznych. W tej chwili bardziej boimy się tych zagrożeń płynących z zewnątrz dla naszej gospodarki. Dzięki temu, że mamy relatywnie, jak na warunki europejskie, duży rynek i dzięki temu, że mamy także dodatkowe działania mitygujące, to można powiedzieć, że nasza gospodarka opiera się temu spowolnieniu, które jest obserwowane w UE" - powiedział minister. Zwrócił przy tym uwagę, że polska gospodarka jest odporna na spowolnienia, mimo że jest bardzo otwarta.

Kwieciński pytany był o wpływ wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Wskazał na silne powiązanie polskiej gospodarki z niemiecką, która jest mocno uzależniona od gospodarki chińskiej. "Ponieważ my bardzo silnie uczestniczymy w tych łańcuchach dostaw, więc jeżeli tu są zagrożenia, to one oczywiście też mogą się przełożyć na naszą gospodarkę" - ocenił.

Pytany o możliwy wzrost polskiego PKB w I kwartale tego roku minister powiedział, że spodziewa się, iż "mimo relatywnie wysokiej bazy, którą mieliśmy rok temu, ten wzrost gospodarczy za I kwartał będzie na wysokości ok. 4,5 proc.".

"Spodziewam się lekkiego spowolnienia w stosunku do zeszłego roku, ale w dużej mierze ze względu na efekt bazy. To spowolnienie nie jest duże, ponieważ nadal mamy bardzo silnie zaawansowane procesy inwestycyjne, również te wspierane z funduszy europejskich" - zaznaczył. Dodał, że także środki krajowe są silnie mobilizowane.

"Nadal silnik konsumpcyjny również bardzo dobrze działa, a to oznacza, że możemy mieć jeden z najwyższych, jeśli nie najwyższy wzrost gospodarczy w Europie w I kwartale tego roku" - uważa minister inwestycji i rozwoju.

"W całym roku - myślę, że będzie niewiele mniej (niż w pierwszym kwartale br. - PAP) dlatego, że spodziewam się, iż w drugiej połowie tego roku dojdzie dodatkowy bodziec fiskalny wynikający z realizacji +piątki Kaczyńskiego+. On też będzie działał popytowo na rynku krajowym i będzie przeciwdziałał trendom spowolnienia, które w UE obserwujemy" - dodał.