Tworzenie unijnych czempionów do walki z firmami z USA i Chin – tę wizję dzielą Angela Merkel oraz Emmanuel Macron. I szukają sojuszników.
W tym duecie do niedawna to Paryż grał zalotnika, a Berlin był zainteresowaną, ale niezdecydowaną wybranką. Wczorajsze spotkanie kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Emmanuela Macrona w Paryżu wskazuje, że oba państwa przechodzą od słów do czynów. Kluczem do współpracy ma być przemysł.
Czytelny sygnał wypuszczono już w ubiegłym tygodniu. W Berlinie ministrowie gospodarki Francji i Niemiec Bruno Le Maire i Peter Altmaier ogłosili wspólnie manifest przemysłowy. Obaj politycy podkreślali, że europejski przemysł może być w przyszłych dekadach źródłem dobrobytu na kontynencie, ale wymaga wsparcia i wzmocnionej ochrony przede wszystkim przed agresywną konkurencją z Chin.
Manifest zakłada m.in. powstanie europejskiego konsorcjum, które do 2030 r. przejmie minimum 30 proc. światowej produkcji baterii do samochodów elektrycznych, które obecnie wytwarza się przede wszystkim w Chinach i USA. Niemcy do 2021 r. wyłożą na ten cel 1 mln euro, a Francja dorzuci kolejne 700 mln.
Również w pozostałych branżach Berlin i Paryż chcą odważniej stawiać czoło firmom z Chin. Państwo Środka buduje przewagę dzięki potężnym subwencjom przekazywanym rodzimym przedsiębiorstwom i szczelnej ochronie własnego rynku. Do pewnego stopnia strategia Paryża i Berlina przypomina metody Pekinu. Ma być więcej państwowych środków na innowacyjne rozwiązania i więcej regulacji chroniących np. przed wrogim przejęciem.
Jednym z postulatów jest także zmiana reguł konkurencyjności UE. Wedle francusko-niemieckiego zamysłu głowy państw unijnych mogłyby unieważniać niektóre decyzje antymonopolowe Komisji Europejskiej. Politycy z Francji i Niemiec nie kryli wściekłości po tym, jak na początku lutego Komisja Europejska zablokowała fuzję niemieckiego Siemensa i francuskiego Alstomu właśnie z obawy o naruszenie konkurencyjności. Z tego połączenia miał powstać europejski gigant mogący na rynku transportu kolejowego konkurować z globalnym liderem, chińską firmą CRRC.
– Wspólnie chcemy umieścić politykę przemysłową w porządku obrad UE, aby znaleźć właściwe odpowiedzi na wyzwania globalizacji – mówiła wczoraj w Paryżu Angela Merkel. Niemiecka kanclerz i francuski prezydent z takim celem udadzą się na szczyt Rady Europejskiej 21–22 marca. Główna część brukselskiego szczytu będzie poświęcona właśnie rozmowom na temat jednolitego rynku i polityki przemysłowej. Plan, który opiera się na zwiększeniu protekcjonizmu i de facto osłabieniu roli Komisji, może mieć pozytywny wpływ na przemysł niemiecki i francuski, ale już niekoniecznie na firmy z mniejszych państw UE. Dlatego Paryż i Berlin szukają sojuszników.
Altmaier, mówiąc o konsorcjum produkującym baterię do samochodów, obok firm z Niemiec i Francji kilkakrotnie wymieniał Polskę jako potencjalnego partnera.
– Polska chce być częścią inicjatywy, którą zapoczątkowaliśmy z Niemcami kilka dni temu – mówił z kolei w rozmowie z DGP Bruno Le Maire. Francuski minister sugerował, że decyzje muszą zapaść „najlepiej już na początku kwietnia”. Niemcy i Francuzi znają zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego dotyczące elektromobilności. Wiedzą też, jak niewiele udało się polskiemu rządowi w tej sprawie zrobić. Udział w międzynarodowym projekcie przemysłu przyszłości może być atrakcyjną ofertą dla rządzących w Polsce.
Ale to niejedyna opcja do wyboru. Warszawa jest też kuszona bliższą współpracą z grupą mniejszych państw, które we wzroście znaczenia sojuszu Berlina i Paryża widzą zagrożenie dla własnych interesów. Dwa dni temu Morawiecki znalazł się wśród 17 premierów państw unijnych, którzy wysłali list do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Przywódcy przed marcowym szczytem Rady Europejskiej domagają się obrony wolnorynkowych pryncypiów Wspólnoty.
– Polska od wielu miesięcy zabiega o konsolidację sił prorynkowych w UE. List jest jednym z przejawów tych wysiłków – tłumaczy intencje pisma wiceszef MSZ Konrad Szymański. – Od początku naszych rządów jesteśmy na czele krajów, które walczą o pełne otwarcia rynku usług i budowę rynku cyfrowego. W obu sprawach mamy opóźnienia spowodowane tendencjami protekcjonistycznymi niektórych państw zachodnich – dodaje.
Pismo ma być też elementem nacisku na Komisję, aby jej nowy skład po majowych wyborach do europarlamentu „podjął działania zmierzające do eliminacji barier na rynku wspólnotowym, szczególnie w usługach”.