Faworytem marcowych wyborów na Ukrainie jest była premier Tymoszenko.
Ostatniego dnia 2018 r. na Ukrainie startuje kampania przed planowanymi na 31 marca wyborami. Urzędujący prezydent Petro Poroszenko nie stoi na straconej pozycji, choć musi odrabiać straty, żeby myśleć o wejściu do drugiej tury.
Rozpoczętą wiele miesięcy temu prekampanię Poroszenko oparł na haśle „armia, język, wiara”. Prezydent chce się zaprezentować jako ten, który odbudował siły zbrojne, budował tożsamość narodową i doprowadził do powstania uznanej przez patriarchat ekumeniczny w Konstantynopolu Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (dokument o uznaniu zostanie przekazany ukraińskim hierarchom 6 stycznia). Szef państwa będzie też przypominał, że to za jego kadencji rozpoczęło się wdrażanie umowy stowarzyszeniowej z UE, a Ukraińcy uzyskali prawo podróży do strefy Schengen bez wiz.
Krytycy Poroszenki kon trują, że kraj pozostał silnie skorumpowany, obiecywane reformy buksują, a oligarchowie zachowali znaczną część wpływów. Wciąż też nie udało się zauważalnie podnieść poziomu życia, choć w ostatnich miesiącach realne dochody ludności zaczęły szybko rosnąć. Takich argumentów używa najważniejsza krytyk Poroszenki. Co siódmy Ukrainiec znów uwierzył w charyzmę Julii Tymoszenko, której w 2014 r., gdy ledwo przekroczyła próg w wyborach parlamentarnych, wróżono polityczną emeryturę.
Tymoszenko oprze kampanię na hasłach społecznych, przez krytyków ocenianych jako silnie populistyczne. Do jej głównych zapowiedzi należy obniżka cen energii dla gospodarstw domowych, podniesionych pod presją Międzynarodowego Funduszu Walutowego w ramach stopniowego odchodzenia od dotacji. Ekspremier podwyżki nazywała „energetycznym ludo bójstwem”. Jej przeciwnicy przypominają, że to na niej spoczywa znaczna część winy za niespełnioną obietnicę modernizacji państwa po pomarańczowej rewolucji 2004 r.
Dwoje rywali może pogodzić ten trzeci. Niespodziewanie na drugim miejscu w sondażach plasuje się komik Wołodymyr Zełenski, który uosabia tęsknotę Ukraińców za postacią spoza polityki. Zełenski jest gwiazdą serialu „Sługa narodu” (nad Wisłą pokazuje go telewizja wPolsce.pl), w której gra rolę… prezydenta. Artysta nie przedstawił na razie konkretnego programu, choć zapowiedział, że status Zagłębia Donieckiego chciałby rozstrzygnąć w bezpośrednich rozmowach z Putinem, a efekty negocjacji poddałby pod referendum.
Do kampanii w złej kondycji wchodzi prorosyjski Blok Opozycyjny (OB) wywodzący się z Partii Regionów, której liderem do 2014 r. był Wiktor Janukowycz. Zamiar startu zapowiedziało kilku polityków OB, a w sondażach najlepiej wypada były wicepremier Jurij Bojko, który raczej nie może liczyć na status oficjalnego kandydata Bloku. Paradę liczących się pretendentów zamykają prozachodni eksminister obrony Anatolij Hrycenko i grający rolę ludowego trybuna Ołeh Laszko, lider Partii Radykalnej.