Premierzy V4 rozmawiali o pułapkach rozwoju stojących przed UE. Najbardziej konkretny przekaz ze spotkania to wciąż sprzeciw wobec imigrantów.



Oświadczenie po szczycie Grupy Wyszehradzkiej (V4) zawiera sześć punktów. To, że udało się je ustalić w takim kształcie, nasza delegacja uznaje za sukces, chociaż zbyt wielu konkretów tam nie ma. Spotkanie premierów Polski, Węgier, Czech i Słowacji miało być okazją do dyskusji o przyszłości Europy. Dlatego w komunikacie po spotkaniu w Budapeszcie można znaleźć deklarację o dążeniu do jedności w ramach Europejskiej Wspólnoty i zapobiegania jej podziałowi. Drogą do celu ma być ochrona i dalszy rozwój jednolitego rynku, przywrócenie właściwego funkcjonowania strefy Schengen, odzyskanie kontroli nad granicami zewnętrznymi, rozszerzenie integracji o nowe kraje oraz wzmocnienie istniejących więzi gospodarczych i walutowych.
Liderzy V4 uważają również, że najważniejszą rolę w kształtowaniu kierunku rozwoju i priorytetów politycznych powinna odgrywać Rada Europejska. Do tego należy zmniejszyć liczbę eurodeputowanych i nie tworzyć ponadnarodowej listy do Parlamentu Europejskiego.
Istotnym wydarzeniem szczytu była debata pomiędzy szefami rządów V4. Premier Mateusz Morawiecki skupił się podczas swoich wystąpień na ostrzeżeniu przed pułapkami, na jakie nie tylko nasz region, ale cała Europa może wkrótce się natknąć, a w część z nich już wpadliśmy. Zdaniem szefa rządu bez konkurencyjnych gospodarek nie wyjdziemy z pułapki rozwoju zależnego, nie zlikwidujemy słabości instytucjonalnej w krajach Grupy Wyszehradzkiej czy nie powstrzymamy drenażu talentów, które na Zachód przyciągają wyższe płace i możliwości rozwoju. Morawiecki przypomina też, że nasz region nie ma silnych marek narodowych i wpadł w pułapkę niskich marż.
– Wierzę w silną Europę zintegrowanych i suwerennych państw, która ma wspólne cele – mówił nasz premier i dodawał, że UE potrzebuje wspólnej armii, która będzie w stanie bronić Wspólnotę przed agresją ze Wschodu, terroryzmem czy kryzysem migracyjnym. Problem uchodźców i ich relokacji jest tym, że Grupę Wyszehradzką scala mocno.
– Nie chcemy być państwem imigranckim. Problemy demograficzne chcemy rozwiązywać nie poprzez imigrację, ale politykę prorodzinną – mówił premier Węgier Victor Orban podczas debaty premierów w Budapeszcie.
Szef słowackiego rządu Robert Fico apelował zaś, aby liderzy UE nie traktowali Grupy Wyszehradzkiej jak czarnych owiec, bo twardo sprzeciwiają się obowiązkowym kwotom relokacji uchodźców. Premierzy Polski, Węgier, Czech i Słowacji stoją na stanowisku, że kryzys migracyjny trzeba rozwiązywać na miejscu, dlatego pojawiła się idea zebrania przez członków V4 35 mln euro i wspólna wizyta w Libii, bo pieniądze mają pójść na wzmocnienie granic tego kraju.
Nasza delegacja przyznaje, że nie jest wykluczone, że taka wizyta się odbędzie, ale jest za wcześnie, aby mówić o jakichkolwiek szczegółach czy terminach. Mateusz Morawiecki przypominał zaś, że Polska zadeklarowała przekazanie w tym roku 50 mln euro w ramach inicjatywy Europejskiego Banku Inwestycyjnego, która ma służyć walce z kryzysem migracyjnym.
– Państwa Grupy Wyszehradzkiej przyczyniają do toczącej się debaty na temat kompleksowej polityki migracyjnej opartej na zasadzie skutecznej, odpowiedzialnej i egzekwowalnej ochrony granic zewnętrznych, aby uniknąć stosowania obowiązkowych kwot, które są nieskuteczne i już podzieliły Europe – podkreślają premierzy Polski, Węgier, Czech i Słowacji we wspólnym oświadczeniu po budapeszteńskim szczycie.