Raz na kilka tygodni policja przygotowuje duże akcje likwidacji nielegalnych obozowisk. Tysiące ludzi koczują nie tylko na ulicach Calais. Problemy z migrantami mają również Strasburg, Metz, Paryż i kilka innych metropolii. Przeciwko uchodźcom francuska policja używa gazu łzawiącego – twierdzi organizacja Human Rights Watch.
Migrantom przed pierwszą rejestracją we francuskiej prefekturze nie przysługują żadne prawa. Nawet wstęp do obozu dla uchodźców. Śpiące na chodnikach niemowlęta, wystraszone podrostki, matki z wdzięcznością przyjmujące kanapki i napoje dla swoich rodzin. Tak wyglądają pierwsze tygodnie wielu rodzin przybywających do Francji. Potem umieszczane są w obozach. Te są jednak co jakiś czas likwidowane albo przenoszone w inne miejsca. Migranci zakładają własne nielegalne obozowiska, próbując żyć na własną rękę.
– Wcześniej nie było aż tylu dzieci śpiących na ulicach, sytuacja uchodźców przybywających do naszego kraju pogarsza się – uważa Valérie Suzan, szefowa organizacji Strasbourg Action Solidarité, która rękoma wolontariuszy udziela pomocy przybywającym do Francji migrantom.
Najnowszy pomysł prezydenta Emmanuela Macrona na ustabilizowanie sytuacji migracyjnej we Francji to stworzenie w Libii hotspotów, czyli punktów rozpatrujących podania o azyl przybywających z Afryki migrantów, oraz budowa ośrodków, gdzie oczekiwaliby na decyzję. – Nie chcę więcej kobiet i dzieci mieszkających na ulicach – mówił niedawno Macron. Chodziło mu o ulice francuskich miast.
Paryż opanowany przez imigrantów
Co kilka tygodni policja przygotowuje duże akcje likwidacji nielegalnych obozowisk. W lipcu na północy Paryża zlikwidowano obóz, w którym mieszkało 2771 osób (w tym 160 kobiet z małymi dziećmi) głównie z Somalii, Sudanu i Afganistanu. W ciągu ostatnich dwóch lat paryska policja przeprowadziła 34 takie akcje. Uchodźcy mieszkający przez wiele miesięcy w namiotach, bez jakichkolwiek instalacji sanitarnych, zostali przewiezieni autobusami do oficjalnych obozów w regionie Île-de-France. Akcje policji zwykle zaczynają się ok. 6 rano i trwają cały dzień. Mundurowi działają z zaskoczenia, migranci nie są informowani wcześniej o planowanych ewakuacjach. Cała okolica stacji metra Porte de le Chapelle w XVIII Dzielnicy została wyłączona z ruchu. Ze względów bezpieczeństwa pozamykano również lokalne sklepy.
Migranci jednak wracają w te same miejsca, wcześniej poznane i zaadaptowane do mieszkania. Pierre Henry, dyrektor generalny organizacji France Terre d’Asile, wyjaśnia, że obóz był już wcześniej przenoszony w inne miejsca, ostatnio na początku maja, kiedy ewakuowano stąd 1600 migrantów, a jeszcze wcześniej, w marcu, w namiotach pomieszkiwało tu ok. 200 osób. Migranci lokują się najczęściej w okolicach stacji metra, ci bardziej zdesperowani w opuszczonych magazynach i zabudowaniach na północy Paryża. Popularna jest też stacja metra Stalingrad, niedaleko jednego z głównych paryskich dworców Gare du Nord. Tutaj policja interweniowała wiele razy zarówno w tym, jak i w zeszłym roku. Ostatnio w marcu, kwietniu i czerwcu.
Samir, 26-letni Kurd z Iraku, nie ma złudzeń co do nielegalnych obozowisk, w których sam pomieszkuje, najczęściej przy Stalingradzie. – Tutaj czujemy się wolni, możemy robić to, co chcemy. Możemy zarobić pieniądze i wyrwać się za jakiś czas z biedy. Nikt nie trzyma nas w drewnianych komórkach, jak w Grande Synthe – chłopak pokazuje paczki papierosów, którymi handluje na ulicy, najczęściej w dzielnicy Barbes-Rochechouart, znanej z tego, że można kupić tu wszystko: papierosy, narkotyki, broń. Co myśli o likwidacji nielegalnych obozowisk? – Nie bronimy się, nie chcemy wojny z policją – mówi. – A na legalną robotę nie ma szans – podsumowuje.
Stowarzyszenie Emmaüs Solidarité apeluje: w Paryżu i okolicach oficjalne centra przyjęć uchodźców są przepełnione. Podobnie jest w innych regionach Francji. Najgorzej jest jednak w Calais. Część migrantów za wszelką cenę chce się przedostać do tego położonego na północy Francji miasta, a potem nielegalnie uciec – przez kanał la Manche – do Wielkiej Brytanii. Uchodźcy używają łódek, tratw, a nawet małych samolotów pasażerskich. Cena przeszmuglowania do Anglii waha się od 3 do 6 tys. euro od osoby. Niemal codziennie służby wyłapują uciekinierów, umieszczając ich z powrotem w obozach. Migranci są przekonani, że brytyjski rynek pracy jest bardziej otwarty na cudzoziemców i można tam znaleźć pracę nawet bez pozwoleń i legalnych papierów. We Francji znalezienie pracy jest trudne, a bez papierów niemal niemożliwe.
Policja stosowała gaz łzawiący
Oficjalne stanowisko Francji w kwestii uchodźców jest otwarte, zakłada udzielanie pomocy humanitarnej oraz umieszczanie ich w obozach. Jednak rzeczywistość jest inna. Likwidacje nielegalnych obozowisk są operacjami, w których stosowana jest również przemoc bezpośrednia. Pojawiają się też oskarżenia o nielegalne stosowanie gazu pieprzowego i gazu łzawiącego.
Organizacja Human Rights Watch w opublikowanym 26 lipca raporcie pisze: „Życie jak w piekle. Policja stosuje przemoc wobec dzieci i dorosłych w Calais”, oskarżając policję o używanie przeciwko młodocianym migrantom gazu pieprzowego. HRW powołuje się na zeznania ponad 60 migrantów. Prefektura w Calais w oficjalnym komunikacie zaprzecza oskarżeniom i nazywa je kłamstwem.