Republikański senator John McCain zapowiedział, że powróci do Senatu USA na wtorkowe głosowanie, co może mieć kluczowe znaczenie dla wysiłków Republikanów by anulować wprowadzony w trakcie prezydentury Baracka Obamy system powszechnych świadczeń zdrowotnych.

Cierpiący na nowotwór mózgu McCain przebywa w swym domu w Arizonie. Senator ma przyczynić się do podjęcia decyzji, czy Republikanie będą forsować tę sprawę dalej, czy też całkowicie ją porzucą.

Głosowanie ma rozstrzygnąć o ewentualnym podjęciu na forum Senatu debaty na temat reformy systemu ochrony zdrowia. Debata miałaby doprowadzić do uchwalenia nowej ustawy na miejsce pochodzącej z roku 2010 ustawy o dostępnej opiece zdrowotnej, znanej bardziej pod nazwą Obamacare.

Przegrane głosowanie zmusiłoby walczących o większe poparcie dla swego projektu reformy senackich liderów do szukania innej strategii lub zajęcia się innymi kwestiami legislacyjnymi.

Prezydent USA Donald Trump występuje z coraz silniejszą krytyką pod adresem republikańskich senatorów w związku z ich niepowodzeniami w sprawie nowej ustawy. W poniedziałek oświadczył, że "nie wykonali swej pracy zakończenia koszmaru Obamacare". Oczekuje się, że głosowanie zostanie rozstrzygnięte minimalną większością głosów i dlatego powrót McCaina będzie miał tutaj duże znaczenie.

McCain przypomniał, że zwykle głosuje za otwieraniem debat w tego rodzaju sprawach, ale jednocześnie zadeklarował zamiar przedstawienia w Senacie swych zastrzeżeń wobec ustawy.

Wcześniej w tym miesiącu po operacji usunięcia zakrzepu zdiagnozowano u McCaina agresywną postać nowotworu mózgu i nie oczekiwano, by wziął udział we wtorkowym głosowaniu. Biuro senatora wydało jednak w poniedziałek komunikat zapowiadający jego powrót.

Jeśli Republikanie zbiorą wystarczającą liczbę głosów, senatorowie podejmą debatę nad ustawą, którą w kwietniu uchwaliła Izba Reprezentantów. Jednak ustawa zostałaby zapewne znacznie zmieniona poprzez poprawki.

Oczekuje się, że za otwarciem debaty nie będzie głosował żaden z Demokratów i dlatego zajmujący 52 miejsca w 100-osobowym Senacie Republikanie nie mogą sobie pozwolić na utratę więcej niż dwóch własnych głosów. W razie gdyby głosy podzieliły się równo, rozstrzygnąłby głos oddany przez będącego przewodniczącym Senatu wiceprezydenta Mike'a Pence'a. (PAP)