W środę Sąd Najwyższy udzielił odpowiedzi na pytanie prawne związane z ułaskawieniem w 2015 r. przez prezydenta Andrzeja Dudę obecnego koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i innych b. szefów CBA m.in. obecnego zastępcy Kamińskiego - Macieja Wąsika, skazanych wcześniej nieprawomocnie za działania CBA w "aferze gruntowej" z 2007 r.
SN uznał, że prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych, a jego zastosowanie przed prawomocnym wyrokiem nie wywołuje skutków procesowych.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha mówił w środę, że zgodnie z art. 139 konstytucji, prawo łaski jest prerogatywą prezydenta. "Ta prerogatywa, zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym, nie podlega żadnej kontroli. Nie ulega także wątpliwości na gruncie tego przepisu, że pod pozorem nadzoru judykacyjnego Sąd Najwyższy nie może ingerować w sferę prerogatyw prezydenta RP" - podkreślił minister.
Petru na konferencji prasowej w Sejmie podkreślił, że jest "zbulwersowany" tym, że jest wyrok sądu, a prezydent go nie uznaje, "bo jest mu nie na rękę". "To jest ewidentne dzielenie Polaków na lepszych i gorszych, a co najgorsze, w tym procederze uczestniczą najwyżsi urzędnicy państwowi: prezydent Andrzej Duda, ale też premier Beata Szydło, która trzyma cały czas pana Mariusza Kamińskiego na stanowisku" - zaznaczył polityk.
Odnosząc się do uchwały Sądu Najwyższego Petru zauważył też, że mamy sytuację, w której "na czele CBA stoi człowiek, który nie ma do tego uprawnień".
"Uważam, że w tym momencie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego z urzędu powinna rozpocząć kontrolę dostępu do informacji" - mówił Petru. Jego zdaniem, Mariusz Kamiński nie powinien mieć dostępu do żadnych informacji niejawnych.
Petru odniósł się także do komunikatu rzecznika prasowego SN Michała Laskowskiego, który zaapelował do przedstawicieli władz o "powściągliwość" w ocenach orzeczeń.
"Z uwagi na niemilknące komentarze i wypowiedzi przedstawicieli władzy publicznej, w tym przedstawicieli Kancelarii Prezydenta RP oraz Ministerstwa Sprawiedliwości, dotyczące uchwały, (...) należy z pełną stanowczością stwierdzić, że takie wypowiedzi naruszają fundamenty państwa prawa, a SN, nie tylko jest uprawniony, ale i wręcz zobowiązany, do wykładni przepisów prawa, w tym także ustawy zasadniczej" - zaznaczył sędzia Laskowski.
"Nie kojarzę wcześniejszej sytuacji, w której tak ważni urzędnicy państwowi kwestionowaliby wyroki sądu" - zaznaczył Petru. W jego ocenie, krytyczne oceny ze strony obozu rządzącego sugerują, że sądy nie mogą podejmować decyzji, które są wbrew interesom partii rządzącej. "Polacy mają wrażenie, że rząd może sobie z wyrokami sądów robić co chce" - zaznaczył Petru".