Dwoje prodemokratycznych działaczy z Hongkongu - Sixtus Leung oraz Yau Wai-ching - którym odebrano mandaty parlamentarzystów, zostało w środę aresztowanych. Powodem było ich wtargnięcie na obrady parlamentu w listopadzie ubiegłego roku.

O aresztowaniu napisała na swoim Facebooku w środę rano Yau Wai-ching. Według jej relacji policja przyszła po oboje działaczy o godz. 7. Źródło cytowane przez dziennik "South China Morning Post" informuje, że policja przesłuchuje aresztowanych działaczy wraz z trojgiem ich byłych asystentów.

Dziennik podaje, że powodem aresztowania było wtargnięcie na posiedzenie rady hongkońskiego parlamentu 2 listopada 2016 roku. Oboje byli wtedy objęci zakazem uczestnictwa w posiedzeniach. Policja podczas tamtego zajścia wyprowadziła dwoje działaczy wraz z ich asystentami z budynku.

Podczas październikowej uroczystości zaprzysiężenia parlamentarzystów 30-letni Sixtus Leung i 25-letnia Yau Wai-Ching reprezentujący partię młodych zwolenników demokracji Youngspiration rozwinęli transparent z napisem "Hongkong to nie Chiny", zmienili tekst przysięgi, deklarując, że będą bronić "narodu Hongkongu" oraz użyli pogardliwego określenia na Państwo Środka.

W listopadzie Stały Komitet Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (parlamentu Chin) postanowił w obliczu zaistniałej sytuacji, że deputowanymi parlamentu w Hongkongu nie mogą zostać osoby, które podczas zaprzysiężenia wprowadzą zmiany w przysiędze na wierności wobec lokalnej konstytucji lub nie okażą należytego szacunku. Komitet sprawuje najwyższą władzę ustawodawczą w Chinach między sesjami parlamentu.

W wyniku decyzji komitetu podtrzymanej dodatkowo przez sąd w Hongkongu odebrano Yau i Leungowi mandaty parlamentarne zdobyte we wrześniowych wyborach.

Według deputowanego z Ligi Socjaldemokratów Leung Kwok-hunga, znanego w lokalnych mediach jako "Długowłosy", władze Hongkongu powinny pozwolić na powtórzenie złożenia przysięgi dwójce młodych działaczy. "Nie doszłoby do tego incydentu, gdyby rząd nie nadużył swoich uprawnień dyskwalifikując parlamentarzystów" - twierdzi cytowany przez dziennik "South China Morning Post" Leung i dodaje, że Yau Wai-ching i Sixtus Leung starali się jedynie bronić własnych praw.

Partia Youngspiration ogłosiła w mediach społecznościowych w środę, że jest przygotowana na kolejne aresztowania i oficjalne zarzuty. "Będziemy walczyć przeciwko złu na ulicach, w sądach, w obrębie społeczności i na każdym serwisie społecznościowych" - poinformowano, dodając także, iż gdyby trzeba było określić jednym słowem działanie Pekinu wobec Hongkongu, wybrano by słowo "+zło+ - czyste zło autorytaryzmu, który prześladuje każdy głos sprzeciwu i jest w kontrze wobec wszystkich wartości uznawanych przez Hongkong za najważniejsze".

Lokalne media komentują aresztowania jako element politycznych czystek przed objęciem stanowiska szefa administracji Hongkongu przez Carrie Lam, popieraną przez Pekin polityk wybraną na to stanowisko 26 marca br.

Lam zastąpi Leung Chun-yinga, który mówił na początku roku, że "nie ma miejsca na niepodległość lub jakiekolwiek oddzielenie" Hongkongu od Chin. Niepopularny wśród mieszkańców regionu Leung w grudniu 2016 roku zapowiedział, że po upłynięciu w czerwcu jego obecnej kadencji nie będzie ubiegał się o kolejną ze względów rodzinnych.

Hongkong - była kolonia brytyjska - został w 1997 roku zwrócony Chinom na mocy porozumienia honorującego zasadę "jeden kraj, dwa systemy". Ma ono utrzymać pozycję regionu jako globalnego centrum finansowego z odrębnym systemem prawnym na okres co najmniej 50 lat, ale z zagwarantowaniem pełnej zwierzchności Pekinu.