Parlament Europejski potępił w czwartek rozpędzanie przez rosyjskie władze niedawnych demonstracji antykorupcyjnych i zatrzymania ich uczestników. Wezwał też do uwolnienia organizatora protestów, opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.

Eurodeputowani przegłosowali rezolucję kilka dni po największych protestach antykremlowskich w Rosji od 2012 r. Antykorupcyjne demonstracje, do których wezwał Nawalny, odbyły się w kilkudziesięciu miastach Rosji. Policja zatrzymała w związku z nimi ponad 2 tys. osób. Sam Nawalny został skazany 27 marca przez sąd w Moskwie na 15 dni aresztu. Śledczy uznali, że podczas zatrzymania w czasie protestu stawiał opór policji.

"(Parlament Europejski) wzywa władze rosyjskie do natychmiastowego uwolnienia oraz wycofania zarzutów wobec Aleksieja Nawalnego i wszystkich pokojowych demonstrantów, dziennikarzy i działaczy zatrzymanych na wiecach antykorupcyjnych" - podkreślono w rezolucji.

PE zwrócił uwagę na skalę protestów w całej Rosji - w ponad 80 miastach wzięło w nich udział od 33 tys. do 93 tys. osób - a także szczególne zaangażowanie w nie młodych ludzi. Wezwał Rosję do wywiązywania się z międzynarodowych zobowiązań do przestrzegania wolności opinii i wypowiedzi oraz pokojowego gromadzenia się.

Europosłowie zwrócili się do władz rosyjskich o zaprzestanie wszelkich prześladowań przeciwników politycznych, dziennikarzy i obrońców praw człowieka i zagwarantowanie, że – niezależnie od okoliczności – mogą oni wykonywać swoje legalne działania, bez jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz.

Unijny komisarz ds. współpracy międzynarodowej i rozwoju Neven Mimica podkreślał w czasie debaty, że środki podjęte przez rosyjskie władze w reakcji na protesty są nieproporcjonalne.

"Wolność wypowiedzi, stowarzyszania się i pokojowego gromadzenia się są podstawowymi prawami zagwarantowanymi w rosyjskiej konstytucji. Doszło do aresztowań pokojowych protestantów na dużą skalę. Te wydarzenia budzą poważne wątpliwości co do stanu praw podstawowych w Rosji" - mówił komisarz. Jak zaznaczył, KE zaniepokoiły szczególnie działania wymierzone w młodych ludzi - uczniów i studentów.

Wielu eurodeputowanych krytykowało UE za to, że umożliwia funkcjonowanie na swoim terytorium oligarchów skupionych wokół prezydenta Rosji. "Ponad 200 osób wokół Putina kontroluje jedną trzecią bogactwa całego kraju. (...) Komisja Europejska powinna podejmować bardziej szczegółowe działania, jeśli chodzi również o aktywa i mienie rosyjskie pochodzące z nielegalnych źródeł, które jest identyfikowalne na terenie UE" - mówił estoński chadek Tunne Kelam.

W podobnym tonie wyrażał się litewski liberalny deputowany Petras Ausztreviczius, który apelował o uniemożliwienie prania brudnych pieniędzy pochodzących z korupcji w Rosji. "UE stała się bezpiecznym portem dla pieniędzy rosyjskich, dla jachtów, posiadłości w Londynie, winnic w Nicei i Sardynii" - wyliczał. Jego zdaniem dopóki UE nie będzie walczyć z korupcją, również na Kremlu jej polityka wobec Rosji będzie kompletnie nieskuteczna.

Posłowie skrajni i niezrzeszeni apelowali o to, by Parlament Europejski przełożył głosowanie nad rezolucją w geście współczucia po zamachu w Petersburgu. Pojawiały się również argumenty, by PE nie mieszał się w wewnętrze sprawy Rosji. Nie zyskały one jednak posłuchu.

Europosłowie podkreślili w rezolucji, że wydawane przez rosyjski wymiar sprawiedliwości wyroki są motywowane politycznie. Zwrócili uwagę, że według stowarzyszenia Memoriał liczba więźniów politycznych w Rosji znacznie wzrosła w ostatnich latach. W ubiegłym roku wynosiła w sumie 102 osoby.

"Szereg procesów i postępowań sądowych przeciwko członkom opozycji i organizacjom pozarządowym w ostatnich latach budzi wątpliwości co do niezawisłości i bezstronności instytucji sądowych" - wskazano w rezolucji.

PE jest zdania, że przykład Nawalnego pokazuje, iż władze rosyjskie wykorzystują ustawę o zgromadzeniach publicznych, by w przyspieszonym trybie skazywać pokojowych demonstrantów na karę więzienia.

Nawalny i założona przez niego Fundacja Walki z Korupcją (FBK) zapowiadali zgromadzenia na 26 marca w blisko 100 miejscowościach. Jedynie w 24 przypadkach władze lokalne wydały zgodę na demonstracje, większość odbyła się bez zezwolenia. Fundacja Nawalnego na początku marca opublikowała w internecie materiał śledczy o wartych miliony dolarów nieruchomościach i obiektach w Rosji i za granicą, których dysponentem poprzez sieć fundacji jest premier Dmitrij Miedwiediew.

40-letni Nawalny, walczący z korupcją adwokat i bloger, to jeden z przywódców wielotysięcznych protestów w 2012 roku przeciwko powrotowi Putina na Kreml. W 2013 roku opozycjonista wziął udział w wyborach mera Moskwy, zdobywając ponad 27 proc. głosów i zajmując drugie miejsce. Pod koniec zeszłego roku Nawalny zadeklarował, że chce wziąć udział w wyborach prezydenckich w Rosji w marcu 2018 roku. Podtrzymuje ten zamiar mimo ciążącego na nim, jeszcze nieprawomocnego, wyroku sądowego za domniemane defraudacje na szkodę państwowej spółki Kirowles. W ostatnich miesiącach Nawalny otwierał swoje sztaby w regionach Rosji.